Bezrobocie od pół roku ani drgnie. Lekko przekracza 6 procent
Stopa bezrobocia w listopadzie utrzymała się na poziomie 6,1 proc. W środę ostatecznie potwierdził to GUS. Od czerwca tego roku oficjalna liczba osób bez pracy prawie w ogóle się nie zmienia.
W listopadzie oficjalnie zarejestrowanych osób bez pracy mieliśmy 1 milion 25,7 tysiąca. Było ich o nieco ponad 7 tysięcy więcej niż w październiku. W porównaniu z listopadem zeszłego roku liczba bezrobotnych wzrosła o około 180 tysięcy. Sytuacja oczywiście nie jest tak dobra, jak w szczycie gospodarczego ożywienia, gdy pod koniec 2019 roku stopa bezrobocia oscylowała wokół 5 proc.
Trudny koniec roku
W utrzymaniu miejsc pracy pomagają wprowadzone przez rząd rozwiązania w ramach kolejnych tarcz antykryzysowych. Można mieć jednak obawy, czy kres niektórych programów pomocowych nie pogorszy sytuacji zatrudnionych. Nadchodzące tygodnie mogą być wyjątkowo trudne dla pracobiorców. Na przełomie roku zawsze występuje sezonowe osłabienie aktywności ekonomicznej, a teraz będzie ono wzmocnione ograniczeniami administracyjnymi w gospodarce wprowadzonymi w ramach walki z jesienną falą pandemii.
ZOBACZ: Pandemia a bezrobocie. Jak radzi sobie Śląsk?
W projekcie nowelizacji budżetu założono, że stopa bezrobocia pod koniec tego roku wyniesie 8 proc. Przedstawiciele rządu szacowali ostatnio, że być może zakończymy 2020 rok bezrobociem niewiele większym niż 7-procentowe. Bardzo możliwe, że po grudniu wynik będzie lepszy nawet od tej prognozy.
Jednak liczni ekonomiści podkreślają, że oficjalne statystyki nie oddają pełnego obrazu rynku pracy w Polsce. GUS bierze pod uwagę zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Osoby z umowami cywilnymi przeważnie umykają analizom. Wiadomo już także - na podstawie danych z urzędów pracy -że na koniec listopada liczba osób objętych zapowiadanymi przez pracodawców zwolnieniami grupowymi przekroczyła 70 tysięcy. To ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej.
Mniej etatów w restauracjach, hotelach i bankach
W czasie jesiennego lockdownu w wielu branżach sytuacja pracodawców i pracobiorców bardzo się pogarsza. Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej informuje, że epidemia koronawirusa już pochłonęła 130 tysięcy miejsc pracy i przyczyniła się do upadku około 7-8 tysięcy lokali gastronomicznych.
Na tym nie koniec, bo z szacunków IGGP wynika, że od początku epidemii do końca tego roku pracę w branży straci 200 tysięcy osób, a 15 tysięcy lokali ogłosi upadłość. Masowo zwalniani są kucharze i kelnerzy, a w wyniku lockdownu i obostrzeń branża skurczy się o około 20 proc.
Z kolei Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego policzyła, że od stycznia do końca listopada tego roku pracę w branży straciło 38 proc. zatrudnionych. Hotelarze prognozują, że bez konkretnego wsparcia ze strony rządu zwolnionych zostanie kolejnych 16 procent pracowników. Szacuje się, że cały rynek hotelowy w tym roku zostanie uszczuplony o nawet 110 tysięcy miejsc pracy.
ZOBACZ: Zatrudniają mimo pandemii. Branże, w których kryzysu nie ma
Duża jest także skala zwolnień w polskich bankach. W tym roku stan zatrudnienia w PKO BP zmniejszył się o 1,4 tysiąca etatów. W Pekao SA, w BNP Paribas i w Getin Banku pracę straciło po mniej więcej tysiąc osób, a w Alior Banku i Santander Consumer Banku po około 350 osób. W dodatku, Santander przez najbliższe 2 lata (do końca 2022 roku) ma zamiar zlikwidować 2 tysiące stanowisk, czyli zmniejszyć liczbę pracowników o blisko 20 proc.
Mało wakatów
Eurostat (europejski urząd statystyczny) wyliczył, że w Polsce w trzecim kwartale tego roku odsetek wakatów, czyli stosunek wolnych miejsc pracy do liczby wszystkich zatrudnionych, spadł do 0,7 proc. z 1,1 proc. w porównaniu tym samym okresem rok wcześniej. To jeden ze słabszych wyników w całej Unii Europejskiej.
- Mała liczba wolnych miejsc pracy oznacza mniejsze szanse na znalezienie stałego zatrudnienia. Można również zaryzykować tezę, że wakaty są rozłożone nierównomiernie w skali kraju i prawdopodobnie nie pokrywają się z obszarami o wyższym bezrobociu - zauważa Monika Fedorczuk, ekspert Konfederacji Lewiatan. Z najnowszych danych GUS wynika, że najmniejsze bezrobocie (niespełna 4-procentowe) notowane jest w województwie wielkopolskim, a największe (ponad 10-procentowe) w warmińsko-mazurskim.
Nawet w okresie wielkiej koniunktury, czyli tuż przed pandemią, odsetek wakatów był w Polsce znacznie poniżej średniej europejskiej. Mówiono o rynku pracownika w naszym kraju, ale istniał on tylko w niektórych branżach - głównie w handlu, budownictwie i logistyce.
Czytaj więcej