Scheuring-Wielgus: chcieliście mieć ring, więc wygram z Ziobrą
- Wniosku ministra Ziobry nie widziałam. Dowiedziałam się o nim od dziennikarzy. Żyjemy w państwie, w którym Prokurator Generalny przekazuje informację PAP, ale nie osobie, której ta sprawa dotyczy. Nie boję się pana Ziobry, bo to nie jest człowiek, który w jakikolwiek sposób może mi zagrozić - mówiła w "Debacie Dnia" posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro skierował do marszałek Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłance Lewicy Joannie Scheuring-Wielgus - poinformowała Prokuratura Krajowa. Śledczy chcą jej postawić zarzuty "złośliwego przeszkadzania publicznemu wykonywaniu aktu religijnego oraz obrażania uczuć religijnych".
Jak przekazała prokuratura, chodzi o zdarzenia, do których doszło podczas porannej mszy świętej 25 października br. w toruńskim kościele p.w. św. Jakuba Apostoła.
ZOBACZ: Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro chce uchylenia immunitetu Joanny Scheuring-Wielgus
- Wniosku ministra Ziobry nie widziałam. Dowiedziałam się o nim od dziennikarzy. Żyjemy w państwie, w którym Prokurator Generalny przekazuje informację PAP, ale nie osobie, której ta sprawa dotyczy. Czuję się bardzo dobrze, nie boję się pana Ziobry, bo to nie jest człowiek, który w jakikolwiek sposób może mi zagrozić. On raczej zagraża własnej formacji. Natomiast jeśli chodzi o to wydarzenia z października, gdzie wspólnie z mężem weszliśmy do kościoła św. Jakuba w Toruniu, gdzie 17 lat temu braliśmy ślub kościelny, protestowaliśmy po wyroku tzw. TK i stanęliśmy po stronie kobiet. Zrobiliśmy to, ponieważ sprzeciwiamy się wtrącaniu Kościoła Katolickiego do polityki. Mamy prawo takie rzeczy robić, bo obydwoje jeszcze należymy do wspólnoty katolickiej. Możemy wejść do kościoła, powiedzieć, co jest w nim złego, co dobrego. Nie widzę powodów do zamieszania, które próbuje wywołać pan Ziobro - stwierdziła Joanna Scheuring-Wielgus.
"To nasz osobisty wybór"
Dopytywana o słowo "jeszcze", odpowiedziała: "tak, zdecydowaliśmy się na apostazję".
- Mamy dość bycia we wspólnocie, która ukrywa biskupów albo przenosi księży pedofilów z parafii na parafię. Nie chcemy być we wspólnocie, która nie ma empatii, lży i dyskryminuje społeczność LGBT, która nie pochyla się nad tragedią uchodźców, która próbuje decydować o naszym życiu politycznym. To nasz osobisty wybór - dodała.
"To była akcja polityczna"
Mariusz Kałużny (Solidarna Polska), proszony o komentarz do tej decyzji i tego, że coraz więcej osób decyduje się na apostazję przyznał, że "to indywidualne wybory każdego z nas".
- Takie zachowania, jak Scheuring-Wielgus prezentuje, zachęcają do tego, ale podstawowe pytanie - czy polityk jest równy wobec prawa jak inny obywatel. Art. 195 i 196 kk mówi o obrażaniu uczuć religijnych i złośliwym zakłócaniu nabożeństw. Ale pani poseł wie, że to była akcja polityczna. Jako jedna z pierwszych wraz z mężem wkroczyła do kościoła i próbowała zakłócić nabożeństwo i za jej przykładem poszło wielu protestujących. Do tego czasu protesty były pokojowe. Ale Lewica próbowała jak zawsze zbijać kapitał polityczny i wezwała ludzi, zachęciła do ataku, który przekracza granice. Lewica mówi o tolerancji, ale jaka jest tolerancja Lewicy wobec ludzi wierzących? Jest pogarda i brak szacunku. Jest hipokryzja. Pani mówi, ze 17 lat temu brała tam ślub, ale nie uznaje, że obowiązują w tej wspólnocie zasady. Jest dekalog - nie zabijaj. Na jakiej zasadzie pani należy do tej wspólnoty? Pani się zapisze do związku wędkarstwa i dziwi się, że tam łowią ryby - stwierdził polityk Solidarnej Polski.
Scheuring-Wielgus zaznaczyła, że "ludzi Lewicy nie obchodzi, kto w co wierzy czy nie wierzy".
- Nie dotykamy sacrum. Nigdy nie mówiliśmy, że ktoś jest zarazą, a tak mówili duchowni z ambon. Kościół wzywał, by głosować na konkretne partie czy polityków i tu jest mowa o PiS, bo nikt by nie myślał, by głosować na partię, która nie ma 1 procenta w sondażach. W kościele zbierane są podpisy pod ustawami politycznymi - mówiła.
WIDEO: fragment wtorkowej "Debaty Dnia"
"Festiwal hipokryzji"
- To festiwal hipokryzji. Kościół nie może mieszać się do polityki, ale pani Scheuring-Wielgus już może się mieszać do Kościoła. Kościół się nie miesza, za to każdy ksiądz i członek Kościoła może wypowiadać się w pewnych kwestiach politycznych. Jeśli ksiądz z ambony mówi, że trzeba głosować na konkretnego polityka, to choć nie widziałem tego, to tego nie popieram. Ludzie Kościoła oczekują też pewnych sygnałów, jak podążać - tu chodzi o moralność, a nie wskazywanie na jakiegoś polityka. Pani manipuluje, apeluje do wyborców antyklerykalnych, pani kłamie i lży Kościół. Czy pani myśli, że wyborcy nie biorą przykładu z polityków? Jeśli pani weszła do kościoła, to kolejny człowiek, pani wyborca, też wejdzie z transparentem. To od pani akcji zaczęło się niszczenie kościołów i ataki na księży - mówił Kałużny.
Posłanka Lewicy stwierdziła, że "żyje on w zupełnie innym świecie".
- Akcję "Słowo na niedzielę" zaczął Strajk Kobiet. Ludzie są dojrzali i rozsądni i sami podejmują decyzje. Solidaryzuję się z każdym, kto wchodzi do kościoła i wyraża swój sprzeciw - wyjaśniła.
Kałużny wyraził nadzieję, że Scheuring-Wielgus "zrzeknie się immunitetu". - Pani jest taka odważna, wiec nie będzie pani się uchylała, by poddać się ocenie swojego zachowania. Ja oceniam to politycznie i moralnie - dodał.
"Ziobro okazał się słabym leszczem"
- Tę awanturę wywołał Zbigniew Ziobro, a teraz prawica mówi, że mam się zrzec mandatu samodzielnie. Otóż chcieliście mieć ring, zaprosiliście mnie, więc wygram z Ziobrą, bo z nim można wygrać. My naprawdę nie boimy się Ziobry. Okazał się słabym leszczem. Gdyby był człowiekiem z jajami, to po negocjacjach unijnych sam by odszedł z rządu - ripostowała Scheuring-Wielgus.
Kałużny podkreślił, że "ciężko komentować taki poziom parlamentarzystki". - Kto okazał się leszczem? Gdyby pani mąż nie był leszczem, to by wziął panią za rękę i nie kazał pani robić tych szopek i festiwali w kościele - dodał.
- Pan wyzwał mojego męża na solo i mam nadzieję, że kiedyś spotkacie się na ulicach Torunia. I jak chce się pan odezwać do mojego męża to proszę bardzo, on nie jest osobą publiczną - skontrowała posłanka Lewicy.
"Duda, jak większość prawicy, nie ma poglądów"
Pytana o komentarz do słów Andrzeja Dudy o aborcji i kwestii opublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego, odpowiedziała: "pan Duda, jak większość prawicy, nie ma poglądów, zaś kobieta musi mieć wybór i decydować o swoim ciele. Żaden polityk Zjednoczonej Prawicy nie będzie o tym decydować".
ZOBACZ: "Nie mam przekonania, że ws. aborcji powinno być referendum"
Kałużny zgodził się z prezydentem. Stwierdził, że "wyrok TK powinien być bezapelacyjnie opublikowany". - To kwestia życia i śmierci, elementarnego prawa do życia - podsumował.
Czytaj więcej