Funkcjonariusz FSB: bielizna Nawalnego była skażona środkiem trującym

Świat
Funkcjonariusz FSB: bielizna Nawalnego była skażona środkiem trującym
commons.wikimedia.org/Evgeny Feldman/Novaya Gazeta/ CC-BY-SA-3.0
Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny

Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny zadzwonił do funkcjonariusza Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) zamieszanego - według portali śledczych - w próbę jego otrucia. Nagranie rozmowy z Konstantinem Kudriawcewem opozycjonista opublikował w internecie.

Na nagraniu mężczyzna, którym - jak podano - jest Kudriawcew, mówi, że Nawalny umarłby na skutek otrucia, gdyby nie awaryjne lądowanie jego samolotu w Omsku i atropina, którą podali mu lekarze pogotowia. Rozmówca mówi też, że środkiem trującym skażona była bielizna Nawalnego.

 

Nawalny użył specjalnej aplikacji

 

Jak podał w poniedziałek portal śledczy The Insider, Nawalny dodzwonił się do kilku funkcjonariuszy. Użył specjalnej aplikacji i przedstawił się jako Maksim Ustinow, doradca byłego szefa FSB Nikołaja Patruszewa. Aplikacja sprawiła, że pojawił się numer telefoniczny, którego funkcjonariusze FSB używali w kontaktach z wysokiej rangi oficerami służb. Kudriawcew sądził więc, że odbiera telefon służbowy. Nawalny wciągnął go w 45-minutową rozmowę twierdząc, że sporządza raport dla zwierzchników i chce wyjaśnić niektóre szczegóły.

 

ZOBACZ: Ostatni dzień lotów z Wielkiej Brytanii do Polski. PLL LOT podstawią Dreamlinera

 

Kudriawcew to - jak podali autorzy materiału - specjalista z zakresu obrony chemicznej, który wiedział, jak usuwać ślady trucizny. W rozmowie z Nawalnym Kudriawcew wyjaśnił, że dostał odzież Nawalnego, by ją oczyścić.

 

Opozycjonista dodzwonił się także do mężczyzny przedstawionego jako Michaił Jewdokimow, który - według portali śledczych - został sfotografowany w grupie ludzi ubranych po cywilnemu w gabinecie lekarza naczelnego szpitala w Omsku, gdzie Nawalnego przywieziono po awaryjnym lądowaniu.

 

Agenci FSB zamieszani w próbę otrucia

 

Rozmowy telefoniczne z domniemanymi sprawcami otrucia Nawalny przeprowadził, zanim jeszcze 14 grudnia br. portale śledcze opublikowały ich nazwiska. Portale Bellingcat i The Insider podały przed tygodniem, że w próbę otrucia Nawalnego zamieszani byli eksperci FSB ds. broni chemicznej. Należeli oni do specjalnej jednostki FSB i podążali za Nawalnym w czasie jego podróży do Tomska, podczas której w sierpniu br. został otruty. Opozycjonista poczuł się źle w trakcie lotu z Tomska do Moskwy, piloci lądowali awaryjnie w Omsku.

 

Według ustaleń portali śledczych grupą z FSB miał kierować płk Stanisław Makszakow, który wcześniej pracował w zamkniętym mieście Szychany-1, gdzie pracowano nad bronią chemiczną z grupy Nowiczok.

 

"Tak zwany »materiał śledczy«

 

Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa oświadczyła w poniedziałek, że publikacje śledcze zamieszczone w internecie, dotyczące próby otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, są "zaplanowaną prowokacją", która nie mogła się odbyć bez pomocy obcych służb. - Tak zwany "materiał śledczy" opublikowany przez Nawalnego w internecie na temat działań jakoby podjętych przeciwko niemu stanowi zaplanowaną prowokację" - oświadczyły służby prasowe FSB.

 

Celem owej prowokacji - dodały - jest "zdyskredytowanie FSB i pracowników organów Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a jej przeprowadzenie nie byłoby możliwe bez wsparcia organizacyjnego i technicznego obcych służb specjalnych".

 

Nagranie rozmowy telefonicznej Nawalnego z rozmówcą przedstawionym jako funkcjonariusz FSB jest podrobione - zapewniły służby. Oświadczyły przy tym, że użycie fałszywego numeru telefonu jest "znanym chwytem zagranicznych służb specjalnych, nie raz w przeszłości akceptowanym przy akcjach antyrosyjskich". Według FSB metoda ta nie pozwala na ustalenie "realnych uczestników rozmowy".

 

Służby zapowiedziały, że w związku z posłużeniem się przez Nawalnego podrobionym numerem telefonu organy rozpoczną postępowanie, by ocenić tego rodzaju działania pod kątem prawnym.

 

Współpracowniczka Nawalnego zatrzymana 

 

Współpracowniczka Aleksieja Nawalnego, Lubow Sobol, została zatrzymana w poniedziałek koło domu domniemanego funkcjonariusza FSB Konstantina Kudriawcewa, który według portali śledczych był zamieszany w próbę otrucia opozycjonisty.

 

Sobol pojawiła się pod domem, w którym mieszka Kudriawcew, zaraz po opublikowaniu nagrania rozmowy Nawalnego z funkcjonariuszem.  Policjanci zatrzymali ją na oczach dziennikarzy, gdy wyszła z samochodu. Zabrali także jej współpracownika Konstantina Raspopowa.

 

Z rozmowy Nawalnego z funkcjonariuszem wynika, że substancję trującą sprawy nanieśli na dolną bieliznę Nawalnego. O takiej możliwości mówił jeszcze we wrześniu br. chemik Władimir Uglew, jeden z naukowców, którzy w ZSRR pracowali nad bojowymi środkami trującymi określanymi nazwą Nowiczok.

 

ZOBACZ: Nawalnego próbowano otruć dwa razy? Rosyjskie MSZ: zabawna publikacja

 

Mówił on jesienią br., że Nawalny, zanim poczuł się źle na pokładzie samolotu, wstał wcześnie rano przed podróżą, a objawy zatrucia wystąpiły u niego dopiero w trakcie lotu. W rozmowie z portalem Meduza w poniedziałek chemik wyjaśnił, że wniosek o truciźnie na bieliźnie nasunął mu się dlatego, że jest to tak osobista część ubrania, że nie ma ryzyka skażenia osób postronnych.

 

Tymczasem przed budynkiem FSB na Placu Łubiańskim w Moskwie rozpoczęły się w poniedziałek jednoosobowe pikiety, policja zatrzymała jedną osobę - podał wieczorem w poniedziałek portal Meduza.

jo/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie