Burmistrz Dębicy chciał obniżyć sobie pensję, radni PiS nie zgodzili się. "Tani populizm"
- Nie wywołujmy dyskusji, że pan burmistrz jest wspaniały i chce zaoszczędzić 800 złotych - powiedział podczas sesji Rady Miasta Dębicy jej wiceprzewodniczący z ramienia PiS Andrzej Bal. Skomentował tak propozycję włodarza miasta Mariusza Szewczyka, który zaproponował, by obniżyć mu dodatek specjalny. Ostatecznie większość radnych nie poparła jego wniosku, który nazwano m.in. "tanim populizmem".
Bal uznał, że burmistrzowi potrzebne są pieniądze, "aby wiedział, gdzie jest Warszawa, gdzie pozyskiwane są środki". Następnie zwrócił się do radnej Renaty Barszcz (Porozumienie), która poparła propozycję burmistrza.
- Zmobilizujcie go tylko do tego, żeby jeździł i przywoził do miasta pieniądze, to jest bardzo ważne. A jak mu pani zabierze, to on nie będzie na paliwo miał - powiedział Andrzej Bal, podkreślając, że był to żartobliwy ton.
"Powinien się wziąć do roboty"
Jak dodał, burmistrz jest "dobrym i fajnym chłopakiem", ale "powinien się wziąć do roboty". Natomiast według drugiego wiceprzewodniczącego Mateusza Kutrzeby (również PiS), Szewczyk chce w ten sposób "otworzyć furtkę do obniżania pensji" w Urzędzie Miasta. Pomysł włodarza Dębicy nazwał "tanim populizmem".
- Niedługo będzie połowa kadencji, wtedy możemy zobaczyć, co się burmistrzowi udało, a co nie, czy zrealizował swój program wyborczy - stwierdził.
Burmistrz Dębicy w rozmowie z polsatnews.pl przyznał, że wprowadził już "działania oszczędnościowe" w magistracie.
- Są to m.in. nieobsadzanie stanowisk w momencie przejścia pracownika na emeryturę, brak ryczałtów na dojazdy samochodami, a także wstrzymanie dodatków do telefonów prywatnych wykorzystywanych w celach służbowych - wyliczył.