Dobre prognozy na 2021 rok. Złotego wzmocniło porozumienie w sprawie budżetu Unii
Ostatnie tygodnie to dobry czas dla złotego. Nasza waluta dodatkowo zyskała na sile w ostatni czwartek, gdy premier Mateusz Morawiecki zrezygnował z wetowania budżetu Unii Europejskiej. Prognozy na przyszły rok są w większości pomyślne.
Zaraz po tym, jak szefowie państw i rządów 10 grudnia zawarli porozumienie w sprawie perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata 2021-27 i wartego 750 miliardów euro Fundusz Odbudowy, złoty wzmocnił się w relacji do wszystkich czterech podstawowych walut.
Polityczne przesilenie walutowe
Za euro płacono 4,42 zł, czyli najmniej od początku września. Dolar kosztował nieco ponad 3,64 zł, co było ceną najniższą od ponad dwóch lat. Franka szwajcarskiego wyceniano na 4,11 zł. W tym wypadku kurs wrócił do poziomu z września, choć przez moment (1 grudnia) za walutę Helwetów płacono wyjątkowo mało, bo 4,09 zł. Bardzo osłabiony był w ostatni czwartek funt brytyjski - kosztował mniej niż 4,84 zł, ale na jego kurs największy wpływ miał impas w rozmowach Londynu z Brukselą w sprawie brexitu.
ZOBACZ: Kredyty hipoteczne. Banki przegrywają w sądach z frankowiczami
Po wakacjach na wyjątkowej huśtawce notowań na naszym rynku walutowym znalazło się euro. Pod koniec października osiągnęło najwyższy poziom od 11 lat, nieznacznie przekraczając szczyt z marca (4,64 zł). W listopadzie nadeszło dynamiczne odreagowanie, które obniżyło kurs euro do 4,46 zł, a w ostatni czwartek po komunikacie z Brukseli cena spadała o kolejne kilka groszy.
Dziś przed południem za wspólną europejską walutę płacono nieco więcej niż przed weekendem. Podobnie było z dolarem i frankiem szwajcarskim.
Trudny początek 2021 roku
Z prognoz przygotowanych przez Goldman Sachs wynika, że pod koniec pierwszego kwartału 2021 roku złoty nie będzie tak mocny jak teraz ani wobec euro, ani dolara. Euro ma kosztować w granicach 4,55 zł, a dolar - 3,89 zł.
Analitycy Goldman Sachs są jednak przekonani, że w wypadku euro "próg bólu" na poziomie 4,60 zł nie powinien zostać przekroczony, a w drugim kwartale wspólna waluta europejska rozpocznie stopniową korektę spadkową i pod koniec 2021 roku obniży loty do 4,30 zł. Jeśli tak się stanie, to złoty właśnie wtedy wróci do poziomu notowanego w okresie przedcovidowym, kiedy euro przez wiele miesięcy kosztowało w granicach 4,25 - 4,35 zł.
ZOBACZ: Firmy w pandemii. Czy planują obniżki pensji lub zwolnienia?
Goldman Sachs zakłada, że w marcu przyszłego roku za dolara będziemy płacić więcej niż teraz, bo 3,89 zł. Jednak w następnych kwartałach amerykańska waluta może osunąć się do 3,36 zł, czyli poziomu z kwietnia 2018 roku. Prognoza opiera się na przekonaniu, że w krótkim terminie waluty rynków wschodzących (w tym złoty) ucierpią na niepewności wokół koronawirusa, ale później luźna polityka pieniężna amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) osłabi dolara.
Podzielone opinie analityków
Jednak wytrawni inwestorzy działający na światowych rynkach walutowych są przyzwyczajeni do dużego rozrzutu prognoz formułowanych przez szacowne instytucje finansowe. Tak jest i w tym wypadku.
Bardziej optymistyczną niż Goldman Sachs perspektywę dla złotego wyznacza Skandinaviska Enskilda Banken (SEB). Przewidywane na koniec tego roku notowanie euro to 4,43 zł (bardzo zbliżone do dzisiejszych wycen). Natomiast cały 2021 rok ma być jeszcze lepszy dla złotego. W rezultacie - według SEB - w drugim kwartale euro spadnie do poziomu 4,35 zł, a za rok będzie warte tylko 4,25 zł.
ZOBACZ: Kryzys zniechęca do planowania. Małe firmy żyją z dnia na dzień
Skandynawowie są zdania, że osłabienie euro względem złotego będzie realizowane pomimo wzrostów głównej pary walutowej. Przewidują bowiem, że za euro pod koniec tego roku będzie się płacić 1,23 dolara (o 2 centy więcej niż teraz) , a 12 miesięcy później nawet 1,26 dolara.
Z drugiej strony, mamy też mniej korzystne prognozy dla złotego. W raporcie przygotowanym na początku grudnia przez Barclays czytamy, że pod koniec 2021 roku euro będzie kosztować 4,45 zł. Natomiast zdaniem Commerzbanku wycena może sięgnąć nawet 4,60 zł.
Funt uzależniony od brexitu
Osobny rozdział na rynku walutowym to notowania funta. Groźba, że do ostatecznego rozwodu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską dojdzie bez umowy handlowej sprawiła, że za funta pod koniec zeszłego tygodnia płacono mniej niż 4,84 zł. To kurs najsłabszy od września. Z poziomu 5,02 zł waluta Brytyjczyków spadła na tak niski poziom zaledwie w ciągu trzech tygodni.
ZOBACZ: Ponad 5,2 miliona mieszkańców Polski w zasięgu 5G Plusa na koniec listopada
Jednak dziś rano kurs funta ruszył w górę i zbliżył się do 4,90 zł. W czasie weekendu na rynki docierały informacje o wznowieniu rozmów premiera Borisa Johnsona z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Co prawda okres przejściowy w relacjach Wielkiej Brytanii z Unia Europejską zaczyna się za nieco ponad dwa tygodnie, jednak inwestorzy wierzą, że to nie wyklucza możliwości zawarcia umowy, nawet po 31 grudnia.
Czytaj więcej