Kobiety, rolnicy, górale i przedsiębiorcy. Protesty w Warszawie
W 39. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego na ulice Warszawy wyszli m.in. przedsiębiorcy i górale. Przemarsz organizowany przez Strajk Kobiet przeszedł z Ronda Dmowskiego na Żoliborz, pod dom Jarosława Kaczyńskiego, zakończył się ok. godz. 15:30. Następnie kilkadziesiąt osób przeszło przed budynek Komendy Stołecznej Policji, gdzie odbyła się "demonstracja solidarnościowa".
Cały czas mamy do czynienia z nielegalnymi zgromadzeniami - przekazał w niedzielę rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak podsumowując niedzielne demonstracje w Warszawie. Trzy osoby zostały zatrzymane.
ZOBACZ: Strajk Kobiet: kolejny tydzień będzie gorący
- Oczywiście zgadzamy się z tym, ze każdy ma konstytucyjne prawo do protestu, ale konstytucja wskazuje na obowiązki związane z przestrzeganiem prawa - zaznaczył. - Jeśli weźmiemy pod uwagę np. prawo o ruchu drogowym, czy inne akty związane z obostrzeniami covidowymi, to te przepisy zostały zlekceważone - powiedział. Rzecznik KSP tłumaczył, że Policja nie może sobie pozwolić na to, żeby czekać do pierwszego momentu, kiedy policjanci zostaną zaatakowani.
- My mamy być gotowi na sytuacje, które się pojawią, stąd z naszej strony odpowiednie siły i środki, żeby było bezpiecznie - mówił. Dodał, że "nigdy nie ma policji za dużo, dzisiaj policjanci o to bezpieczeństwo dbali".
"Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko!"
Kobiety demonstrowały pod hasłem "Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko!" m.in. w Lublinie, Olsztynie, Toruniu i Warszawie.
Protestujący w Warszawie zgromadzili się na Rondzie Dmowskiego i poruszali się ulicą Marszałkowską. Grupa skierowała się przed dom prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu.
ZOBACZ: Ogólnopolski strajk edukacyjny. Uczniowie nie wezmą udziału w zajęciach
Protestujący mieli ze sobą transparenty z napisami: "Abo tak", "Precz z władzą panów", "Wyp***lać, kobiet nie ruszać". Niektórzy z nich trzymali biało-czerwone flagi. Widać było też flagi tęczowe, Unii Europejskiej, symbole Strajku Kobiet i plakaty strajku przedsiębiorców.
"Dynamiczna sytuacja"
W okolicach ulicy Świętokrzyskiej, policja zablokowała dalszy przemarsz i wezwała do rozejścia się. Protestujący skandowali "puśćcie nas". W pewnym momencie doszło do przepychanek z funkcjonariuszami.
- Sytuacja na miejscu jest bardzo dynamiczna. Strajk rozpoczął się na Rondzie Dmowskiego, szedł ulicą Marszałkowską, ale nagle został zablokowany przez policję. To technika, którą policja wykorzystywała przy poprzednich protestach - najpierw blokuje marsz, a następnie stara się spisać protestujących, by wygasić protest - relacjonował reporter Polsat News Grzegorz Łaguna.
WIDEO: zobacz relację z protestu
Duża grupa skierowała się w stronę ul. Mickiewicza. Policja próbowała zablokować tłum na pl. Piłsudskiego. Protestujący skandowali "zdejmuj mundur, przeproś matkę".
Przy Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej jedna z organizatorek mówiła przez megafon, że to Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za katastrofę z 2010 r., w której zginęło 96 osób. Protestujący skandowali "będziesz siedział".
Policja zablokowała dojście pod Pałac Prezydencki, gdzie kierowali się protestujący.
- Protestujący wznoszą hasła antyrządowe. Podkreślają, że blokady nie zatrzymają ich, by ostatecznie dotrzeć pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Tam protest ma się zakończyć - relacjonował reporter Polsat News Mateusz Maranowski.
Blokad przed domem prezesa PiS
Po godz. 13 większość demonstrantów przeszła przez Stare Miasto i minęła Mariensztat po czym skierowała się na "Wisłostradę". Trasa została zablokowana w obu kierunkach. Następnie tłum ominął blokadę przy Moście Gdańskim i skręcił w stronę Żoliborza.
Kordon liczący setki policjantów pod Mostem Gdańskim. @PolsatNewsPL pic.twitter.com/RXLPfMt2x8
— Grzegorz Łaguna (@GrzegorzLaguna) December 13, 2020
Demonstranci dotarli na Żoliborz przed godz. 14. Na ul. Mickiewicza zgromadziły się duże siły policyjne. Kordon odgrodził dom wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
Policja emitowała komunikaty o nielegalnym zgromadzeniu i informowała o konsekwencjach za naruszenie przepisów.
- Wielokrotnie informowaliśmy, że tego typu zachowania nie będą akceptowane i w takich sytuacjach protestujący muszą się liczyć ze zdecydowanym działaniem policji - podkreślał rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.
Uczestnicy protestu skandowali: "Je**ać PiS, "Jarek wypad z Unii, my zostajemy". Trzymali też transparenty: "Polska to my". Z głośników leciał utwór "Mury" Jacka Kaczmarskiego. Niektórzy manifestujący odpalili race.
W proteście uczestniczył m.in. kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach, a także lider Strajku Przedsiębiorców Paweł Tanajno.
Po godz. 15 tłum zaczął się mocno przerzedzać. Uczestniczący w demonstracji przedsiębiorcy przenieśli swój protest pod PKiN.
Demonstracja solidarnościowa
Po zakończeniu protestu, za pośrednictwem komunikatora Telegram poinformowano o akcji solidarnościowej z zatrzymanymi pod budynkiem Komendy Stołecznej Policji.
Protestujący ustawili się w parku przed budynkiem. Skandowali m.in.: "Jest opresja, jest i opór", "Zdejmij mundur, przeproś matkę". Plac przed KSP został odgrodzony policyjnym kordonem. Niewielkie grupy demonstrantów pojawiły się także przed Pałacem Kultury i Nauki. Na elewacji budynku, po godz. 17, wyświetlono logo Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Wcześniej uczestnicy protestu informowali, że policja spisywała pojedyncze osoby, gdy demonstranci zaczęli rozchodzić się do domów.
KSP: zaatakowano funkcjonariuszy
"Na ul. Marszałkowskiej trwa nielegalne zgromadzenie. Policjanci do uczestników kierują komunikaty o zachowanie zgodne z prawem. Wystawiony został kordon, którego celem jest zejście protestujących z jezdni. Protestujący ruszyli z ronda Dmowskiego" - przekazała Komenda Stołeczna Policji we wpisie na Twitterze.
W drugim wpisie poinformowano, że "wylegitymowano pierwsze osoby". "W związku z naruszeniem prawa kierowane będą wnioski o ukaranie do sądu, jak również nakładane są mandaty karne" - dodano.
Na miejscu działają Zespoły Antykonfliktowe Policji. Wylegitymowano pierwsze osoby. W związku z naruszeniem prawa kierowane będą wnioski o ukaranie do sądu, jak również nakładane są mandaty karne.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) December 13, 2020
Po godz. 14 policja poinformowała, że na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza grupa protestujących zaatakowała policjantów. "Na miejsce skierowano pododdział zwarty. Sytuacja została opanowana. Trwają czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta" - przekazali.
Na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza grupa protestujących zaatakowała policjantów. Na miejsce skierowano pododdział zwarty. Sytuacja została opanowana. Trwają czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) December 13, 2020
Posłanka zaatakowana
W kolejnym wpisie KSP poinformowała o ataku na posłankę Lewicy Joannę Scheuring-Wielgus.
"Kolejny przypadek agresywnego zachowania w trakcie trwającego protestu. Tym razem policjanci wykonują czynności z kobietą, która miała uderzyć torebką Panią Poseł Scheuring-Wielgus" - przekazano.
Kolejny przypadek agresywnego zachowania w trakcie trwającego protestu. Tym razem policjanci wykonują czynności z kobietą, która miała uderzyć torebką Panią Poseł Scheuring-Wielgus. Wyjaśniamy okoliczności sprawy.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) December 13, 2020
Policjanci zapewnili, że "wyjaśniają okoliczności sprawy".
Demonstracje również w Olsztynie i Bydgoszczy
W Olsztynie Strajk Kobiet zorganizował "spacer" od Starego Miasta na Plac Solidarności. W marszu uczestniczyło ok. 60 osób. Podczas przemarszu jego uczestnicy zawieszali na choinkach symbole błyskawicy. Takie zawieszki pojawiły się m.in. drzewkach na Starówce, a także pod ratuszem, przy urzędzie wojewódzkim i pod siedzibą jednego z banków w centrum miasta.
ZOBACZ: Media: Nawalnego próbowano otruć dwukrotnie
Niektórzy uczestnicy protestu zostali wylegitymowani przez policję. Podczas czynności policji zgromadzeni krzyczeli: "Policjanci, wstydźcie się", "Nie musicie słuchać władzy", czy "Zdejmij mundur".
W Bydgoszczy w protest trwał ok. 40 minut. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt osób. Uczestnicy demonstracji przeszli od siedziby zarządu okręgowego PiS przy ul. Gdańskiej na Wełniany Rynek, gdzie przed siedzibą zarządu miejskiego złożyli tablicę z listą kilkunastu postulatów, którą otwierało żądanie "bezpiecznej, legalnej, darmowej aborcji".
Kobiety, przedsiębiorcy i górale
"W związku z tym, że data 13.12 jest w Polsce bardzo symboliczna, szykuje się kilka wydarzeń organizowanych przez różne grupy i organizacje. My jako Strajk Kobiet zapraszamy na demonstrację o godzinie 12 na Rondo Praw Kobiet (tak przez Strajk Kobiet nazywane jest Rondo Dmowskiego - red.). Jesteśmy jedynymi organizatorkami tej manifestacji i tylko za nią bierzemy odpowiedzialność" - informował w mediach społecznościowych Ogólnopolski Strajk Kobiet.
W protestach wzięli udział również przedsiębiorcy. Jak zapowiadał Paweł Tanajno, będzie to "największa demonstracja w historii Polski".
Swój udział zapowiedzieli też mieszkańcy Podhala. Górale apelują o otwarcie hoteli i wydłużenie ferii.
Jaja i kapusta przed domem prezesa PiS
W niedzielę protestowali również rolnicy. Pierwsze demonstracje rozpoczęły się w nocy przed domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Tam rolnicy z Agrounii rozrzucili jaja, ziemniaki, seler i kapustę. - Nie ma naszej zgody, by polskie rolnictwo było niszczone - mówili.