Kobiety, rolnicy, górale i przedsiębiorcy. Protesty w Warszawie

Polska
Kobiety, rolnicy, górale i przedsiębiorcy. Protesty w Warszawie
Polsat News/PAP/Marcin Obara/Paweł Supernak
Przemarsz organizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet blokują policjanci

W 39. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego na ulice Warszawy wyszli m.in. przedsiębiorcy i górale. Przemarsz organizowany przez Strajk Kobiet przeszedł z Ronda Dmowskiego na Żoliborz, pod dom Jarosława Kaczyńskiego, zakończył się ok. godz. 15:30. Następnie kilkadziesiąt osób przeszło przed budynek Komendy Stołecznej Policji, gdzie odbyła się "demonstracja solidarnościowa".

Cały czas mamy do czynienia z nielegalnymi zgromadzeniami - przekazał w niedzielę rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak podsumowując niedzielne demonstracje w Warszawie. Trzy osoby zostały zatrzymane.

 

ZOBACZ: Strajk Kobiet: kolejny tydzień będzie gorący

 

- Oczywiście zgadzamy się z tym, ze każdy ma konstytucyjne prawo do protestu, ale konstytucja wskazuje na obowiązki związane z przestrzeganiem prawa - zaznaczył. - Jeśli weźmiemy pod uwagę np. prawo o ruchu drogowym, czy inne akty związane z obostrzeniami covidowymi, to te przepisy zostały zlekceważone  - powiedział. Rzecznik KSP tłumaczył, że Policja nie może sobie pozwolić na to, żeby czekać do pierwszego momentu, kiedy policjanci zostaną zaatakowani.

 

- My mamy być gotowi na sytuacje, które się pojawią, stąd z naszej strony odpowiednie siły i środki, żeby było bezpiecznie - mówił. Dodał, że "nigdy nie ma policji za dużo, dzisiaj policjanci o to bezpieczeństwo dbali". 

"Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko!"

 

Kobiety demonstrowały pod hasłem "Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko!" m.in. w Lublinie, Olsztynie, Toruniu i Warszawie.

 

Protestujący w Warszawie zgromadzili się na Rondzie Dmowskiego i poruszali się ulicą Marszałkowską. Grupa skierowała się przed dom prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu.

 

ZOBACZ: Ogólnopolski strajk edukacyjny. Uczniowie nie wezmą udziału w zajęciach

 

Protestujący mieli ze sobą transparenty z napisami: "Abo tak", "Precz z władzą panów", "Wyp***lać, kobiet nie ruszać". Niektórzy z nich trzymali biało-czerwone flagi. Widać było też flagi tęczowe, Unii Europejskiej, symbole Strajku Kobiet i plakaty strajku przedsiębiorców.

"Dynamiczna sytuacja"

W okolicach ulicy Świętokrzyskiej, policja zablokowała dalszy przemarsz i wezwała do rozejścia się. Protestujący skandowali "puśćcie nas". W pewnym momencie doszło do przepychanek z funkcjonariuszami.

 

- Sytuacja na miejscu jest bardzo dynamiczna. Strajk rozpoczął się na Rondzie Dmowskiego, szedł ulicą Marszałkowską, ale nagle został zablokowany przez policję. To technika, którą policja wykorzystywała przy poprzednich protestach - najpierw blokuje marsz, a następnie stara się spisać protestujących, by wygasić protest - relacjonował reporter Polsat News Grzegorz Łaguna.

 

WIDEO: zobacz relację z protestu

  

 

Duża grupa skierowała się w stronę ul. Mickiewicza. Policja próbowała zablokować tłum na pl. Piłsudskiego. Protestujący skandowali "zdejmuj mundur, przeproś matkę".

 

Przy Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej jedna z organizatorek mówiła przez megafon, że to Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za katastrofę z 2010 r., w której zginęło 96 osób. Protestujący skandowali "będziesz siedział".

 

Policja zablokowała dojście pod Pałac Prezydencki, gdzie kierowali się protestujący.

 

- Protestujący wznoszą hasła antyrządowe. Podkreślają, że blokady nie zatrzymają ich, by ostatecznie dotrzeć pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Tam protest ma się zakończyć - relacjonował reporter Polsat News Mateusz Maranowski.

Blokad przed domem prezesa PiS

Po godz. 13 większość demonstrantów przeszła przez Stare Miasto i minęła Mariensztat po czym skierowała się na "Wisłostradę". Trasa została zablokowana w obu kierunkach. Następnie tłum ominął blokadę przy Moście Gdańskim i skręcił w stronę Żoliborza.

 

 

Demonstranci dotarli na Żoliborz przed godz. 14. Na ul. Mickiewicza zgromadziły się duże siły policyjne. Kordon odgrodził dom wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.

 

PAP/Marcin Obara

 

Policja emitowała komunikaty o nielegalnym zgromadzeniu i informowała o konsekwencjach za naruszenie przepisów.

 

- Wielokrotnie informowaliśmy, że tego typu zachowania nie będą akceptowane i w takich sytuacjach protestujący muszą się liczyć ze zdecydowanym działaniem policji - podkreślał rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.

 

Uczestnicy protestu skandowali: "Je**ać PiS, "Jarek wypad z Unii, my zostajemy". Trzymali też transparenty: "Polska to my". Z głośników leciał utwór "Mury" Jacka Kaczmarskiego. Niektórzy manifestujący odpalili race.

 

W proteście uczestniczył m.in. kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach, a także lider Strajku Przedsiębiorców Paweł Tanajno.

 

Po godz. 15 tłum zaczął się mocno przerzedzać. Uczestniczący w demonstracji przedsiębiorcy przenieśli swój protest pod PKiN.

Demonstracja solidarnościowa

Po zakończeniu protestu, za pośrednictwem komunikatora Telegram poinformowano o akcji solidarnościowej z zatrzymanymi pod budynkiem Komendy Stołecznej Policji.

 

Protestujący ustawili się w parku przed budynkiem. Skandowali m.in.: "Jest opresja, jest i opór", "Zdejmij mundur, przeproś matkę". Plac przed KSP został odgrodzony policyjnym kordonem. Niewielkie grupy demonstrantów pojawiły się także przed Pałacem Kultury i Nauki. Na elewacji budynku, po godz. 17, wyświetlono logo Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

 

Wcześniej uczestnicy protestu informowali, że policja spisywała pojedyncze osoby, gdy demonstranci zaczęli rozchodzić się do domów.

KSP: zaatakowano funkcjonariuszy

"Na ul. Marszałkowskiej trwa nielegalne zgromadzenie. Policjanci do uczestników kierują komunikaty o zachowanie zgodne z prawem. Wystawiony został kordon, którego celem jest zejście protestujących z jezdni. Protestujący ruszyli z ronda Dmowskiego" - przekazała Komenda Stołeczna Policji we wpisie na Twitterze.

 

Polsat News

 

 

W drugim wpisie poinformowano, że "wylegitymowano pierwsze osoby". "W związku z naruszeniem prawa kierowane będą wnioski o ukaranie do sądu, jak również nakładane są mandaty karne" - dodano.

 

Po godz. 14 policja poinformowała, że na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza grupa protestujących zaatakowała policjantów. "Na miejsce skierowano pododdział zwarty. Sytuacja została opanowana. Trwają czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta" - przekazali.

 

Posłanka zaatakowana

W kolejnym wpisie KSP poinformowała o ataku na posłankę Lewicy Joannę Scheuring-Wielgus.

 

"Kolejny przypadek agresywnego zachowania w trakcie trwającego protestu. Tym razem policjanci wykonują czynności z kobietą, która miała uderzyć torebką Panią Poseł Scheuring-Wielgus" - przekazano.

 

 

Policjanci zapewnili, że "wyjaśniają okoliczności sprawy".

 

Demonstracje również w Olsztynie i Bydgoszczy

 

W Olsztynie Strajk Kobiet zorganizował "spacer" od Starego Miasta na Plac Solidarności. W marszu uczestniczyło ok. 60 osób. Podczas przemarszu jego uczestnicy zawieszali na choinkach symbole błyskawicy. Takie zawieszki pojawiły się m.in. drzewkach na Starówce, a także pod ratuszem, przy urzędzie wojewódzkim i pod siedzibą jednego z banków w centrum miasta.

 

ZOBACZ: Media: Nawalnego próbowano otruć dwukrotnie

 

Niektórzy uczestnicy protestu zostali wylegitymowani przez policję. Podczas czynności policji zgromadzeni krzyczeli: "Policjanci, wstydźcie się", "Nie musicie słuchać władzy", czy "Zdejmij mundur".

 

W Bydgoszczy w protest trwał ok. 40 minut. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt osób. Uczestnicy demonstracji przeszli od siedziby zarządu okręgowego PiS przy ul. Gdańskiej na Wełniany Rynek, gdzie przed siedzibą zarządu miejskiego złożyli tablicę z listą kilkunastu postulatów, którą otwierało żądanie "bezpiecznej, legalnej, darmowej aborcji".

Kobiety, przedsiębiorcy i górale

"W związku z tym, że data 13.12 jest w Polsce bardzo symboliczna, szykuje się kilka wydarzeń organizowanych przez różne grupy i organizacje. My jako Strajk Kobiet zapraszamy na demonstrację o godzinie 12 na Rondo Praw Kobiet (tak przez Strajk Kobiet nazywane jest Rondo Dmowskiego - red.). Jesteśmy jedynymi organizatorkami tej manifestacji i tylko za nią bierzemy odpowiedzialność" - informował w mediach społecznościowych Ogólnopolski Strajk Kobiet.

 

W protestach wzięli udział również przedsiębiorcy. Jak zapowiadał Paweł Tanajno, będzie to "największa demonstracja w historii Polski".

 
"Aby pokonać reżim, niszczący nas wszystkich, narzucających nam wolę jednego człowieka, trzeba odrzuć podziały, które w obliczu autorytarnej dyktatury straciły swoją istotę i wagę. Nam się wydaje, że się różnimy ale dla reżimu jesteśmy jedną ciemną masą. DZIEL I RZĄDŹ - jeśli chcesz przełamać tą zasadę musisz stanąć obok osób z którymi się nie zgadzasz i nie podzielasz poglądów ale razem cierpicie bo dyktatura niszczy nasze życie" - napisał.

 

 

Swój udział zapowiedzieli też mieszkańcy Podhala. Górale apelują o otwarcie hoteli i wydłużenie ferii.

 

Jaja i kapusta przed domem prezesa PiS

 

W niedzielę protestowali również rolnicy. Pierwsze demonstracje rozpoczęły się w nocy przed domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Tam rolnicy z Agrounii rozrzucili jaja, ziemniaki, seler i kapustę. - Nie ma naszej zgody, by polskie rolnictwo było niszczone - mówili.

 

- Mało kto wie, że jajka rolnicy muszą sprzedawać za 15 gr za sztukę, a w sklepie potrafią kosztować nawet złotówkę. Mało kto wie, że rolnicy nie mają gdzie sprzedawać ziemniaków, kapusty - mówił Michał Kołodziejczak.
 
Lider AgroUnii wspomniał o problemach producentów wieprzowiny, pokazał wyrzuconą na ulicę martwą świnie i świńskie łby. 
 
Rolnicy nie zjechali do stolicy traktorami. Warzywa przywieźli w busach, a protest transmitowali na Facebooku. 
 
pgo/ml/bas/jo polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie