Szymański: sytuacja ws. budżetu jest absolutnie bezprecedensowa
- Przez bardzo długi czas podzielałem wszystkie wątpliwości, a także zdecydowany sprzeciw dotyczący tego rozporządzenia dot. warunkowości. Udało się wyjaśnić wszystkie wątpliwości, udało się stworzyć mechanizmy gwarancyjne nie tylko dla Polski i Węgier, ale dla wszystkich państw członkowskich - mówił w "Gościu Wydarzeń" minister ds. Unii Europejskiej Konrad Szymański.
Na szczycie UE w Brukseli doszło w czwartek do zatwierdzenie kolejnego unijnego budżetu wraz z funduszem odbudowy. Premier Mateusz Morawiecki wskazał, że Polska otrzyma 770 mld zł, a pieniądze te są bezpieczne, bo mechanizm warunkowości został ograniczony bardzo precyzyjnymi kryteriami, zawartymi w konkluzjach Rady Europejskiej.
ZOBACZ: Polityk Solidarnej Polski o kompromisie ws. budżetu UE: to ciężka porażka Morawieckiego
- Powiódł się nasz plan uzyskania wyjątkowego budżetu unijnego; pieniądze wynegocjowane przez rząd PiS w Brukseli będą ogromnym impulsem dla polskiej gospodarki i znaczącą pomocą w walce z sytuacją pokryzysową - powiedział premier na lotnisku w Warszawie po powrocie z unijnego szczytu.
- To wysiłek nie tylko ministrów, rządu, PiS, ale tysięcy osób, które pracowały na to mrówczą pracą, szukając najlepszych możliwości, najlepszych rozwiązań, najlepszych argumentów po to, żeby były te 770 mld zł na najbliższe siedem lat - powiedział Morawiecki.
"Sytuacja jest nietypowa"
Na antenie Polsat News, Konrad Szymański odniósł się do słów rzecznika rządu, który w wywiadzie z Interią mówił, że zarówno Jarosław Gowin, jak i Zbigniew Ziobro, wiedzieli o konkluzjach porozumienia przed szczytem w Brukseli.
- Wątpię, żeby przed szczytem ktokolwiek widział te konkluzje, te projekty, które jeszcze wtedy nie były nawet dokończone. Nawet w Brukseli, osoby blisko tego procesu nie były świadome, jakie rozwiązania są przygotowywane, w szczególności o Polsce i Węgrzech, ale też dla wszystkich państw członkowskich. To rozporządzenie stwarzało ryzyko również dla nich - skomentował.
Minister-członek Rady Ministrów zapewnił, że sytuacja prawna, w której aktualnie znalazły się kraje UE jest "bardzo nietypowa". - Nie dziwię się temu zamieszaniu, jeżeli chodzi o sposób odczytania tego co się stało. Sytuacja jest absolutnie bezprecedensowa. Środki, które na końcu przyjęliśmy, są bezprecedensowe. Natomiast warto wskazywać uwagę na jedną rzecz - to nie są tylko konkluzje. Oczywiście są one ważne, bo pokazują, jaka jest wola państw członkowskich - by rozporządzenie służyło tylko ochronie budżetu. W tej sprawie Warszawa i Bruksela mówią zawsze jednym głosem, bo zawsze podkreślamy, że pieniądze podatników powinny być chronione bardzo szczelnie - mówi. minister.
Szymański wyjaśnił, że w konkluzjach jest mowa o tym, że rozporządzenie nie może być uruchamiane nawet jeśli instytucja unijna
"ma przekonanie, że w danym państwie członkowskim dochodzi do naruszeń praworządności". - Jeżeli nie mają związku z budżetem, to nie mogą być przyczynkiem do uruchamiania tej procedury - dodał.
WIDEO: Konrad Szymański w programie "Gość Wydarzeń"
"Z Solidarną Polską łączy mnie obrona suwerenności"
Minister do spraw Unii zapewnił, że decyzje takie jak ta w przypadku unijnego budżetu są podejmowanie "kolegialnie przez rząd". - Te były nadzwyczajne, nagłe i przedstawione bezpośrednio na szczycie. Natomiast powiedzmy sobie szczerze - oprócz tej różnicy zdań, jak pokonać kryzys budżetowy, to z całą pewnością mnie, z politykami Solidarnej Polski łączy przekonanie, że obrona suwerenności Polski, w szczególności w kontekście unijnym, jest sprawą wspólną - mówił.
ZOBACZ: Źródła unijne: jest deklaracja Komisji Europejskiej ws. budżetu
- Wszyscy jesteśmy politykami, uczestniczymy w procesie politycznym, który jest dynamiczny, otwarty i emocjonalny. Wszyscy rozumiemy, jakie mamy uwarunkowania krajowe. Na koniec nikt nie zapomina o tym, że musimy znaleźć sposoby uzgadniania wspólnych stanowisk i wspólnych interesów. Podkreślam, że jest ich więcej niż to, co czasami nas dzieli - dodał.
Prowadzący program Piotr Witwicki dopytywał, czy spór o praworządność to nie "pierwszy przystanek, w którym kraje bogatsze będą dyscyplinowały biedniejsze". - Nie ma w Unii Europejskiej mowy o dyscyplinowaniu kogokolwiek. Dyscyplinować można tylko kogoś, kto sobie pozwala na to, by go dyscyplinować. Myślę, że fundamentalna rzecz. Tarcia interesów w Unii Europejskiej to zupełnie inna sprawa. One są dzisiaj silniejsze niż były kiedyś - powiedział Szymański.
- Pamiętając pierwsze lata po rozszerzeniu Unii Europejskiej, to były lata olbrzymiego europejskiego optymizmu. Po kryzysie strefy euro, po kryzysie migracyjnym, jesteśmy oczywiście wszyscy doświadczeni pandemią, niepewnością jutra. To wszystko powoduje olbrzymią nadwrażliwość i nerwowość. Polityka przestała być stabilna we wszystkich krajach Unii Europejskiej. To czasem pcha do mniej konstruktywnych, czasem epickich, czasem nerwowych reakcji. Ale myślę, że nikt odpowiedzialny, z całą pewności nikt w Warszawie, nie będzie budował na tym scenariuszy negatywnych - mówił.
- Oprócz tego, że jesteśmy skłonni do jasnego deklarowania swoich poglądów, ocen interesów, na końcu zawsze jesteśmy skłonni zawsze do tego, by znaleźć porozumienie. Szczyt, który dzisiaj się zakończył, jest tego bardzo dobrym przykładem - podsumował minister.
Poprzednie odcinki programu "Gość Wydarzeń" są dostępne tutaj.
Czytaj więcej