Każda śmierć to osobista tragedia. W "Raporcie" o ofiarach pandemii koronawirusa
Przyzwyczailiśmy się do maseczek, częstego mycia rąk i dystansu, ale trudno zachować dystans do śmierci. Nagłej, niepodziewanej, z którą trudno się pogodzić. Wirus zabija ludzi, ale nie zabija wspomnień o tych, którym pandemia zabrała kogoś bliskiego. Reportaż programu "Raport" w Polsat News.
31-letni Kamil Pietrzyk jest jedną z najmłodszych ofiar koronawirusa w kraju. Zmarł 10 października. Wspomina go przyjaciel Olgerd Dziechciarz, z którym dziennikarz "Raportu" spotykał się w miejscowej galerii sztuki. To tam Kamil, 31-letni poeta i dziennikarz z Zawiercia, na początku roku prezentował swój tomik poezji. Pisał także muzyczne recenzje do lokalnego pisma.
- Zupełnie inaczej się czyta te wiersze po śmierci Kamila... Pojawia się jakieś takie jakby przeczucie, że ta nasza droga na tym świecie jest krótka i może się szybko skończyć - mówi Dziechciarz,redaktor naczelny kwartalnika "AFRONT"
- Ja cały czas mam wrażenie, że zaraz przyjdą materiały od Kamila, okładki płyt, które zrecenzował do umieszczenia w gazecie. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale ciężko jest zastąpić kogoś kto się znał dobrze na muzyce, swoim temacie i myślę, że ta rubryka... razem z Kamilem... się zakończy - dodaje.
Legenda taekwondo
Krzysztof Pajewski - trener, legenda taekwondo, pierwszy polski mistrza świata w tej dyscyplinie. Zmarł tydzień po swoich 57-mych urodzinach.
- 29 lat temu przyjechał tutaj jako pierwszy mistrz świata w taekwondo, rozpoczął zajęcia w 1991 roku i wylądowałem na tych pierwszych zajęciach, wtedy jako uczeń, później zawodnik, a następnie przez kilka lat w roli trenera, wspólnie prowadziliśmy zajęcia - wspomina Zbigniew Sołtys, zawodnik taekwondo, jeden z kilkudziesięciu wychowanków Krzysztofa Pajewskiego.
ZOBACZ: Zmarła trzy dni po wyjściu ze szpitala
- Nam się jedno wielkie szczęście przytrafiło, że tak na prawdę mogliśmy go spotkać na naszej drodze, to że nas zmienił, ukształtował... nawet nie jest istotna sprawa, że nauczył nas tych umiejętności taekwondo, kickboxingu tych wszystkich sportowych, tylko nauczył nas tak na prawdę życia. Każdy mówił, że był naszym drugim ojcem i nikt tu nie kłamie - dodaje.
"Nie mogli się pożegnać"
Tadeusz Duszczyk był 940. zmarłym na COVID w Polsce. Miał choroby współistniejące. Koronawirusem zakaził się będąc w szpitalu. Odszedł 19 maja.
Wideo: Każda śmierć to osobista tragedia. W "Raporcie" o ofiarach pandemii koronawirusa
- Tata przez zdecydowaną większość swojego życia pracował w fabryce samochodów osobowych, przeprowadził się do Warszawy w latach 50-tych, całe życie był związany tylko i wyłącznie z tym jednym zakładem pracy. Samochody były jego pasją, był takim "lekarzem" samochodów, umiał je uzdrowić, i tak naprawdę podejrzewam, że chyba potrafił z nimi rozmawia - opowiada Maciej Duszczyk, profesora Uniwersytetu Warszawskiego.
ZOBACZ: Premier: mogę obiecać, że się zaszczepię
- Była piąta rano, telefon... Wiedziałem kto dzwoni i po co. Ten szok przyszedł później. Uświadomiłem sobie, że brak tego pożegnania jest strasznie trudny. W nocy budząc się przychodziły myśli; dlaczego większość ludzi może pożegnać najbliższych, a ja nie mogłem... - dodaje.
Program "Raport" od poniedziałku do piątko o 20:50 w Polsat News.