Sarkozy przed sądem. Prokuratura żąda czterech lat więzienia dla byłego prezydenta
Prokuratura finansowa zażądała we wtorek w Sądzie Karnym w Paryżu czterech lat więzienia, w tym dwóch w zawieszeniu, dla byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Jest on oskarżony o nielegalne finansowanie swej kampanii prezydenckiej i nadużywane swoich wpływów politycznych.
Oskarżyciele zażądali takich samych kar dla współoskarżonych - prawnika byłego prezydenta Thierry'ego Herzoga i byłego sędziego Sądu Kasacyjnego Gilberta Aziberta. W przypadku Herzoga prokuratura domaga się również odebrania mu na pięć lat prawa do wykonywania zawodu.
Sarkozy'emu, który był prezydentem Francji w latach 2007-2012, zarzuca się, że usiłował nielegalnie uzyskać tajne informacje od sędziego Aziberta.
Przychylny sędzia i miliarderka?
Były prezydent komunikował się w tej sprawie w 2014 r. z Herzogiem, swoim adwokatem i przyjacielem, za pomocą tajnego telefonu, pod fałszywą tożsamością, jako Paul Bismuth.
🇫🇷 The trial of former French President Nicolas Sarkozy is set to begin today after being postponed last week.
— FRANCE 24 English (@France24_en) November 30, 2020
It is the first time that a former head of state is in court for corruption in #France. @clairepaccalin has more from the courthouse ⤵️ pic.twitter.com/4RKh9l1Dij
Herzog i Sarkozy rozmawiali o "możliwości skorzystania z faktu, że w Sądzie Kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny", zidentyfikowany później jako Azibert. Sędzia w zamian za swoją przychylność miał liczyć na otrzymanie stanowiska w Monako.
Informacje Aziberta miały dotyczyć wszczętego w 2013 r. śledztwa w sprawie rzekomych nielegalnych płatności, które Sarkozy miał otrzymywać od miliarderki Liliane Bettencourt, spadkobierczyni koncernu L'Oréal, na finansowanie kampanii wyborczej w 2007 r.
Byłemu prezydentowi grozi 10 lat pozbawienia wolności
Obrona Sarkozego oskarża z kolei francuski wymiar sprawiedliwości o nielegalne podsłuchiwania poufnych rozmów prezydenta z jego prawnikiem. Argumentuje, że nie można udowodnić związku przyczynowego niezbędnego do stwierdzenia korupcji, jak również do nielegalnego finansowania kampanii z 2007 r.
Sarkozy twierdzi, że nie podjął żadnych kroków na rzecz "Gilberta" i podkreśla, że ten ostatni nigdy nie objął posady w Monako. Jego adwokaci powołują się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z czerwca 2016 r., zgodnie z którym nagrania z podsłuchów mogą być uznane jako dowody przeciwko prawnikowi, ale nie jego klientowi.
Prawnicy są zdania, że byłemu prezydentowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności oraz milion euro grzywny.
ZOBACZ: Francja. Prokuratura żąda 30 lat więzienia dla partnerki zamachowca z 2015 roku
Sarkozy wycofał się z życia politycznego po porażce w prawyborach partyjnych przed wyborami prezydenckimi w 2017 r. W czasie swojego urzędowania w latach 2007-12 tracił na popularności, stając się jednym z najmniej popularnych prezydentów V Republiki. Był postrzegany przez opinię publiczną jako "prezydent bogatych". Wybory prezydenckich w 2012 r. przegrał w drugiej turze z Francois Hollande'em. Były prezydent i jego partia - Republikanie potępiają śledztwo jako motywowane politycznie.
Czytaj więcej