Z pola kapusty na barykady. "Raport" o Michale Kołodziejczaku
Michał Kołodziejczak nazywany jest młodym Lepperem, choć sam tego określenia nie lubi. Nie ulega jednak wątpliwości, że tak jak Lepper pobudził polską wieś. Blokował sklepy i organizował blokady dróg. Kim tak naprawdę jest lider Agrounii? Odpowiedzi szukał dziennikarz "Raportu" Cyprian Jopek.
W sobotę o świcie kilkadziesiąt ciągników ruszyło na Warszawę. Ale na kilka kilometrów przed centrum, przejazd rolników zablokowany został przez policję. Rolnicy wysypali kapustę przed funkcjonariuszami i na kilka godzin zablokowali drogę na warszawskiej Woli.
- Są zamknięte restauracje, cała gastronomia, ci wszyscy, którzy kupują od nas produkty. Rząd pomaga jednym, drugim po trochu i ok, ale nie pomaga rolnikom - mówi reporterom "Raportu" Michał Kołodziejczak, lider Agrounii.
Rolnicy chcą pomocy w pandemii - dopłat do produkowanej poniżej progu opłacalności żywności.
ZOBACZ: Najazd traktorów na Warszawę. Rolnicy zablokowali ulice
Protestujący podają ceny - mięso wieprzowe sprzedają za 3 zł/kg. Pytają, skąd biorą się ceny w sklepach rzędu kilkunastu złotych.
- Nie da się tego produkować. Ceny są za niskie, mamy rodziny w miastach. Skoro my taniej sprzedajemy, to niech oni tanio kupują. Skąd te ceny się biorą? - dziwi się Marcin Szarejko, rolnik z Podlasia.
Twarzą tych postulatów jest Michał Kołodziejczak. Rolnik z pola kapusty w Orzeżynie wszedł na chłopskie barykady.
"Na pogrzebach nie potrafię płakać"
Pytany o to kim jest odpowiada: rolnikiem i społecznikiem. Nie wyklucza żadnego scenariusza i politycznych aspiracji. Z liderem rolniczych protestów dziennikarze spotkali się w jego rodzinnym gospodarstwie.
- Na mnie takie rzeczy, tak jak na wielu osobach telewizja, wywiady jakieś, wrażenie robi. Dla mnie to jest miłe - tłumaczy.
- Mam taki problem, że na pogrzebach nie potrafię płakać, chyba problem z emocjami. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Myślę, że w tej branży pomaga - żartuje.
Michał Kołodziejczak ma 32 lata. Jest żonaty, para ma jedno dziecko - córkę Nataszę.
Razem z rodziną, ojcem i bratem, prowadzi gospodarstwo we wsi Orzeżyn w Łódzkiem. Uprawiają ziemniaki i kapustę pekińską. To ich główne źródło utrzymania.
Rozpoznawalność przyniosły im akcje organizowane w supermarketach, będące wyrazem sprzeciwu wobec niskiego - zdaniem rolnika - wynagrodzenia za dostarczane sieciom produkty. Ogólnokrajowy rozgłos natomiast zapewniły ubiegłoroczne protesty paraliżujące stolicę, gdy rolnicy żądali, by większość sprzedawanych w marketach produktów żywnościowych pochodziła z Polski. Jednym z głównych postulatów rolnika z Orzeżyna jest także zniesienie embarga na handel z Rosją, wprowadzonego razem z aneksją Krymu.
"Nie ma na wsiach znęcania się nad zwierzętami"
- Moje warzywa trafią tam, gdzie większość tych hodowanych w Polsce - do marketów, albo na rynek zachodni, bo ten wschodni jest dla nas zamknięty. My na tym bardzo dużo tracimy, między innymi nasze gospodarstwo, które bardzo z tego powodu dostało - tłumaczy.
Młody rolnik spod Sieradza protestował także przeciwko mającej poprawić byt zwierząt "piątce Kaczyńskiego".
- Nie ma czegoś takiego na wsiach jak znęcanie się nad zwierzętami i nikt tego nie neguje, aby psy miały odpowiednie warunki, czy żeby zwierzęta w cyrkach nie były źle traktowane i katowane - zapewnia Kołodziejczak, który ocenia, że popularność PiS-u na wsi "skończyła się z piątką dla zwierząt". Dodaje, że osobiście dla niego "to wielka przysługa".
ZOBACZ: Prezydent krytykuje "piątkę dla zwierząt". "Nie zgadzam się z tą ustawą"
Największy sprzeciw wzbudzał zakaz uboju rytualnego, choć tu trzeba dodać, że projekt ma zostać zmieniony. W rozmowie z Polsat News potwierdził to minister rolnictwa Grzegorz Puda.
- Mogę potwierdzić, że przygotowywany jest nowy projekt, w którym będą zawarte również te zapisy, które były w tamtym. Nowy projekt ma być projektem poselskim - zapewniał minister rolnictwa.
- Nie rozmawiamy o piątce dla zwierząt, taka ustawa nie może wejść. Nie, jeżeli słyszymy, że jest budowana na fundamentach poprzedniej. Nie możemy się na to zgodzić - mówi Michał Kołodziejczak.
WIDEO: zobacz materiał "Raportu"
"Rzecz w tym, żeby nauczył się współpracować"
Spór o piątkę dla zwierząt sprawił, że Kołodziejczak zaistniał w okołopolitycznej orbicie. Pojawiając się choćby w towarzystwie posła Leszka Kołakowskiego, który z powodu "piątki Kaczyńskiego opuścił PiS". Ale wciąż dla rolnika budującego od dwóch lat AgroUnię znakiem rozpoznawczym pozostają coraz ostrzejsze i coraz bardziej widowiskowe protesty polegające na m.in. wyrzucaniu gnojówki przed biurami poselskimi.
Zdaniem polityków PiS i PSL - partii, które walczą o poparcie elektoratu wiejskiego - celem Kołodziejczaka jest wyłącznie polityka.
- Trzeba się zastanowić czy ci którzy wychodzą na ulicę, nie myślą w kategoriach politycznych. Wiem, że pan Kołodziejczak próbował wejść do polityki, co wiele wyjaśnia - mówił minister rolnictwa w audycji "Trójki".
ZOBACZ: Zakład Motyki z Kołodziejczakiem. O bańkę mleka
- Każda osoba, która chce organizować rolników wokół trudnych spraw, a tych będzie w rolnictwie coraz więcej, jest potrzebna. Rzecz w tym, żeby pan Kołodziejczak nauczył się współpracować nie tylko poprzez same blokady i protesty - to z kolei wypowiedź Marka Sawickiego z PSL.
Kołodziejczak zapewnia, że osobiście prowadzi "legiony chłopskie", żeby było normalnie. - My tymi legionami budujemy coraz mocniejszą siłę głosu, która musi być w Polsce słyszalna. Każdy tego typu projekt jest projektem politycznym i dzisiaj dużym problemem jest to, że rolnicy nie mają swojej godnej reprezentacji w Sejmie - dodaje.
Porównania do Leppera
Na jednej z ostatnich blokad był w miejscu nieprzypadkowym - w Koszutach, gdzie dwie dekady wcześniej z rolnikami protestował Andrzej Lepper.
- Andrzej Lepper był dobrym liderem na tamte czasy, my mamy lidera na swoje czasy. Nareszcie taki człowiek się urodził, który potrafił podnieść ludzi. Pamiętam Andrzeja Leppera, za młodych lat stałem na blokadach i teraz znowu to się dzieje - mówią protestujący rolnicy.
Kołodziejczak jednak nie lubi określenia "młody Lepper".
- Andrzej Lepper to była wyjątkowa postać i to jest miłe porównanie, ale każdy chce budować swoje nazwisko. Nie chciałbym nawiązywać do tej historii chociaż wiem, że to, co dzisiaj dzieje się w Polsce, jest swoistym przedłużeniem działań Andrzeja Leppera - zapewnia.
ZOBACZ: Protest rolników. Lider AgroUnii skuty kajdankami
Reporter Polsat News przypomniał Kołodziejczakowi, że w poprzednich wyborach samorządowych został wybrany z list Prawa i Sprawiedliwości lokalnym radnym.
- Startowałem tylko i wyłącznie z listy, na czym bardzo później się zawiodłem - zapewnia.
Ostatnie oświadczenie majątkowe, złożone gdy działał w samorządzie, bywa źródłem uszczypliwych komentarzy, bo dwa lata temu swój majątek - efekt pracy na ponad 13 hektarach - wyceniał na milion złotych.
- Dobrze, że dzisiaj nie muszę pisać takiego oświadczenia. Robiłoby to jeszcze większe wrażenie. Byłoby dużo więcej. Rolnicy mają obecnie duże majątki i mają dużo do stracenia. Ja się tego nie wypieram - mamy czego bronić. Każdy, czy to z miasta, czy ze wsi powinien cieszyć się, że są ludzie, którzy potrafią dobrze gospodarzyć - dodaje.
- Ja tej wojny nie odpuszczę. Moje decyzje doprowadzą nas wszystkich do zwycięstwa - podsumowuje.
Czytaj więcej