Sprzedawcy znęcali się nad karpiami. Po 10 latach usłyszeli wyroki
Po niemal dekadzie postępowania warszawski sąd wydał przełomowy wyrok w sprawie znęcania się nad karpiami. Trzech pracowników hipermarketu, w którym sprzedawano ryby w niehumanitarny sposób, zostało skazanych na kary więzienia w zawieszeniu. Sprawa wróciła na wokandę za sprawą kasacji do Sądu Najwyższego.
Sprawa sięga grudnia 2010 r., kiedy hipermarket E. Leclerc prowadził sprzedaż żywych karpi. Według Fundacji "Noga w Łapę", która przekazała treść ostatecznego orzeczenia, sprzedawane tam ryby nie miały zapewnionych humanitarnych warunków.
Karpie były trzymane w skrzynkach bez wody, co w większości przypadków prowadziło do ich śmierci przez uduszenie. Z kolei po zakupie ryby pakowane były przez pracowników sklepu do plastikowych toreb, również bez wody.
Kara więzienia w zawieszeniu dla sprzedawców i kierownika działu
O sprawie fundacja zawiadomiła prokuraturę, która jednak dwukrotnie umorzyła postępowanie. Fundacja skierowała więc do sądu posiłkowy akt oskarżenia przeciwko dwóm pracownikom sklepu oraz kierownikowi działu sprzedaży. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji sąd uznał, że działania podejmowane przez oskarżonych nie wypełniały znamion znęcania się nad zwierzętami.
ZOBACZ: "Najbardziej samotny słoń świata" wyruszył do azylu
Ostatecznie pełnomocnicy fundacji skierowali do Sądu Najwyższego kasację od wyroku sądu odwoławczego. SN w wyroku z grudnia 2016 r. uchylił go i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia sądowi pierwszej instancji. Kolejny proces przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów zakończył się w listopadzie tego roku. Nieprawomocny wyrok zapadł w środę.
Sąd skazał dwóch pracowników sprzedających ryby na karę dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a kierownika działu sprzedaży - na jeden rok w zawieszeniu na dwa lata.
"To wcale nie jest bardzo łaskawa kara"
- To jest bardzo adekwatna kara, ponieważ wówczas, kiedy ten czyn był popełniony, były przewidziane kary grzywny, ograniczenia wolności oraz pozbawienia wolności do roku, więc to wcale nie jest - jakby się mogło niektórym wydawać - kara jakaś bardzo łaskawa - mówiła mec. Karolina Kuszlewicz z fundacji "Nowa w Łapę".
Zaznaczyła przy tym, że fundacji nie chodziło o surowy wyrok, tylko "o pewien symbol", że takie postępowanie wobec ryb nie może obejść się bez kary.
ZOBACZ: Stoicki spokój kota. Płonął mu ogon
- Sąd nie miał wątpliwości, że te karpie cierpiały i tak nie wolno postępować z rybami. Podkreślił też, że wyrok ma mieć wymiar wychowawczy - zarówno wobec samych sprawców, jak i względem innych ludzi, którzy tak postępują - zrelacjonowała.
Sąd Najwyższy: ustawodawca przesądził, że ryby odczuwają ból
Jak uznał Sąd Najwyższy cztery lata temu, "oczywistym jest, że od dawna zagadnienia dotyczące tego, czy ryby odczuwają ból i cierpienie, są przedmiotem burzliwych dyskusji pomiędzy wędkarzami, hodowcami ryb, naukowcami i obrońcami praw zwierząt".
SN uznał wtedy jednak, że chociaż "nie jest uprawniony do włączania się do tego rodzaju dyskusji", to ustawodawca "sam jednoznacznie przesądził, iż na gruncie ustawy o znęcaniu się nad zwierzętami, ryby mogą odczuwać cierpienie i ból".
Jak wówczas wskazał, naturalnym środowiskiem ryb jest środowisko wodne, a więc zasadą powinno być transportowanie oraz przetrzymywanie i ryb w takim środowisku.
ZOBACZ: Pies wpadł w sidła i zmarł w męczarniach. Policja poszukuje kłusownika
"Przypomnieć należy, że znęcaniem jest nie tylko zadawanie, ale również dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień zwierzętom" - stwierdził sąd.
Obecne przepisy stanowią, że osoba, która znęca się nad zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
"Bardzo ważny sygnał dla sieci handlowych"
Już nie będzie możliwości transportowania żywych karpi w torebkach foliowych, zostanie to uznane za znęcanie się nad zwierzętami - tak szefowa parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt Katarzyna Piekarska (KO) komentuje wyrok sądowy, który zapadł w środę.
- Wyrok pokazał jednoznacznie, że nie ma już możliwości sprzedawania żywych ryb w torebkach foliowych i transportowanie ich w taki sposób, bez wody. Nie będzie też możliwe trzymanie ich w specjalnych kadziach, gdzie są pozbawione tlenu, bo to będzie uznane za znęcanie się nad zwierzętami - powiedziała szefowa parlamentarnego zespołu przyjaciół zwierząt Katarzyna Piekarska (KO), która była obecna przy ogłaszaniu wyroku.
ZOBACZ: Kluczbork: zatrzymano kłusowników łowiących ryby przy pomocy petard
- Ten wyrok to jest bardzo ważny sygnał dla sieci handlowych, a także dla branży, która handluje karpiami, że muszą zmienić swój sposób postępowania i dostarczać karpie na przykład w formie mrożonej - dodała.
Czas rozporządzenie ws. sprzedaży
Zdaniem Katarzyny Piekarskiej (KO)" pora już, aby pan minister Grzegorz Puda wydał w tej sprawie stosowne rozporządzenie, które wprost określi sposób sprzedaży karpi". - Bo to jest pierwszy taki wyrok, a za chwilę będą kolejne - zaznaczyła.
ZOBACZ: Senegal: setki rybaków zakażonych tajemniczą chorobą skóry. Ich ciała pokrywają pęcherze
Piekarska skierowała niedawno w sprawie karpi interpelacje, ale czeka na odpowiedź. Poinformowała też, że chciałaby się spotkać z przedstawicielami branży, zajmującej się handlem karpiami. Wielu z tych producentów nie ma bowiem, przyznała, specjalnych urządzeń chłodniczych, które do tej pory nie były im potrzebne.