Inflacja nadal 3-procentowa. Płacimy więcej za energię, mniej za paliwa
Ze wstępnego szacunku GUS wynika, że w listopadzie mieliśmy inflację na poziomie 3 proc. W październiku była wyższa i wynosiła 3,1 proc. W zeszłym miesiącu za nośniki energii zapłaciliśmy 4,7 proc. więcej niż rok temu. Natomiast o ponad 9 proc. potaniały paliwa.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie były o 3 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu w 2019 roku. Z inflacją wróciliśmy więc do poziomów notowanych w lipcu (2,9 proc.) i sierpniu (3 proc.). GUS przedstawił dziś tzw. szybki szacunek inflacji. Zostanie on zrewidowany w połowie grudnia.
Umiarkowany wzrost cen żywności
Spadek wskaźnika z 3,1 proc. do 3 proc. to sygnał, że inflacja zaczyna trochę odpuszczać. W poprzednich miesiącach komunikaty GUS zaskakiwały raczej negatywnie.
Ze wstępnych danych GUS wynika, że w listopadzie zmniejszył się wpływ wzrostu cen żywności na ogólny wskaźnik inflacji. Artykuły spożywcze podrożała jedynie o 2 proc. Na początku tego roku żywność i napoje bezalkoholowe drożały nawet o 7,5 - 8 proc.
ZOBACZ: Inflacja w UE. W Polsce największy skok cen
W zeszłym miesiącu o 4,7 proc. poszły w górę ceny nośników energii. Natomiast na zmniejszenie presji inflacyjnej duży wpływ miał sięgający 9,2 proc. spadek cen paliw. Wszystko wskazuje na to, że - tak jak w poprzednich miesiącach - najbardziej podrożały usługi.
Powodów ciągle wysokiej inflacji w Polsce należy upatrywać w dużej skali świadczeń socjalnych wprowadzonych jeszcze przed wybuchem pandemii oraz w znaczących wydatkach państwa ponoszonych w ramach działań antykryzysowych.
Prognozy na najbliższą przyszłość nie są korzystne. Wyliczana przez Narodowy Bank Polski inflacja bazowa (wskaźnik cen z wyłączeniem żywności i energii) w październiku wyniosła 4,2 proc. i osiągnęła poziom najwyższy od prawie 20 lat.
Deflacja też nie jest dobra
Polska 3-procentowa inflacja zdecydowanie wyróżnia się na tle większości państw europejskich. W strefie euro mamy bowiem do czynienia z niewielkim spadkiem wskaźnika cen (deflacją), a w przeważającej liczbie krajów inflacja jest bardzo niska - nie osiąga nawet 1 proc. W Niemczech w listopadzie ceny spadły o 0,3 proc.
Jednak na dłuższą metę spadek cen nie jest zjawiskiem ekonomicznie korzystnym. Zazwyczaj towarzyszy przewlekłym kryzysom. Ekonomiści mawiają, że umiarkowana inflacja jest "smarem w trybach gospodarki". Deflacja natomiast to tylko pozorna ulga dla wszystkich robiących zakupy.
Trwały spadek cen zmniejsza opłacalności produkcji oraz inwestycji. Jeśli pieniądz zyskuje na wartości wraz z upływem czasu, to nie warto szukać okazji inwestycyjnych, ponieważ te zawsze związane są z ryzykiem i niepewnością. Wtedy zwykłe przetrzymanie środków w przysłowiowej "skarpecie" skutkuje zwiększeniem realnej siły nabywczej pieniądza.
ZOBACZ: Kryzysowa pułapka. Bardzo niskie stopy procentowe i wysoka inflacja
Przedsiębiorcy w dobie deflacji chcąc utrzymać wydatki firm na tym samym poziomie, często zmuszeni są do zmniejszenia zatrudnienia. W dalszej perspektywie skutkiem deflacji może więc być spadek popytu napędzany przez rosnące bezrobocie oraz oczekiwania konsumentów, co do dalszego spadku cen.
Czytaj więcej