Groźny wypadek na torze F1. Bolid eksplodował po uderzeniu w bariery

Świat
Groźny wypadek na torze F1. Bolid eksplodował po uderzeniu w bariery
PAP/EPA/Bryn Lennon / Pool
Po uderzeniu w barierę bolid rozerwał się na dwie części i się zapalił

Dramatyczny przebieg miał niedzielny wyścig Formuły 1 o Grand Prix Bahrajnu. Na pierwszym okrążeniu groźny wypadek miał Francuz Romain Grosjean z ekipy Haas. Jego bolid uderzył w bariery bezpieczeństwa i zapalił się. Zawodnik samodzielnie wydostał się z płonącego pojazdu. Trafił do szpitala.

Grosjean wypadł z toru na trzecim zakręcie pierwszego okrążenia po kontakcie z Rosjaninem Daniiłem Kwiatem.

 

Bolid ekipy Haas uderzył w barierkę, przepołowił się i stanął w płomieniach.

 

 

 

Już po kilku sekundach  na torze pojawiły się służby ratownicze, a Grosjean o własnych siłach wyszedł z płonącego samochodu. 

 

 

Ekipa Haas szybko wydała uspokajający komunikat, że Grosjean "doznał drobnych oparzeń dłoni i kostek, ale ma się dobrze". Francuz, który startował w swoim 179. wyścigu Grand Prix i w tym sezonie miał zakończyć karierę, został zabrany do szpitala helikopterem, aby potwierdzić "możliwe złamania żeber".

 

 

- Nigdy nie widziałem tylu płomieni i takiego uderzenia. Na szczęście wszystkie opracowane przez nas systemy - aureola (łuk wystający z kokpitu i chroniący głowę pilotów - red.), bariery bezpieczeństwa, pasy - działały zgodnie z oczekiwaniami - ocenił Alan van der Merwe, który jeździ samochodem medycznym F1 od 2009 roku.

 

Guenther Steiner, szef ekipy Grosjeana, pochwalił "szybkość interwencji ekip ratowniczych". - Sędziowie toru i ludzie z FIA (Międzynarodowej Federacji Samochodowej - red.) wykonali niesamowitą robotę - podkreślił.

 

Wyścig w Bahrajnie wygrał mistrz świata Lewis Hamilton (Mercedes). To 95. w karierze zwycięstwo Brytyjczyka. Drugie miejsce zajął Holender Max Verstappen, a trzecie jego partner z ekipy Red Bulla, Taj Alexander Albon. 

 

Na 15. i 16. pozycji zostali sklasyfikowani kierowcy zespołu Alfa Romeo Racing Orlen - Fin Kimi Raikkonen i Włoch Antonio Giovinazzi.

dk/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie