Burzliwa debata w Senacie. "Kto przyjdzie, jeśli trzeba będzie umierać za Warszawę?"
Ponad pięć godzin senatorowie debatowali w środę nad projektem uchwały wzywającej Radę Ministrów do wycofania się z groźby zawetowania budżetu Unii Europejskiej. Istotne poprawki do projektu zgłosili Jan Maria Jackowski i Jerzy Czerwiński z PiS, a także Bogdan Zdrojewski (KO). Ostatecznie Senat przyjął uchwałę.
Senat przyjął w środę uchwałę wzywającą Radę Ministrów do przyjęcia wynegocjowanego projektu budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-27.
W głosowaniu wzięło udział 97 senatorów - uchwałę poparło 49 senatorów, 48 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Jeszcze przed rozpoczęciem debaty wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) złożył wniosek, by tego punktu nie dołączać do porządku obrad. Przekonywał, że uchwała jest sprzeczna z analogiczną uchwała polskiego Sejmu oraz sprzeczna z konstytucyjnymi uprawnieniami Senatu.
- Jest także skandaliczna z punktu widzenia formy - ocenił. W głosowaniu 50 senatorów opowiedziało się za zajęciem się projektem uchwały, 47 było przeciw.
ZOBACZ: Premier odpowiada na sugestię szefowej KE. "Akt musi być przyjęty"
Sprawozdawca projektu Marcin Bosacki (KO) argumentował, że nie ma powodu do wetowania budżetu unijnego. Przypomniał słowa premiera Mateusza Morawieckiego, że budżet UE i powiązane z nim rozwiązania finansowe są dla Polski korzystne. - Te środki są Polsce potrzebne - przekonywał senator. Jego zdaniem "nie da się weta wytłumaczyć inaczej, niż tylko wąskimi interesami PiS".
Według Bosackiego ugrupowanie rządzące nie wetuje bowiem samego budżetu, ale próbuje w ten sposób zablokować rozporządzenie, łączące praworządność z budżetem. Jak dodał, weto jest tylko po to, że "nadal móc brać za twarz polskie sądy". - Dlatego nazywamy to politycznym awanturnictwem - powiedział senator KO.
"W imię czego rząd chce użyć weta?"
Przekonywał też, że "weto nie jest w interesie narodowym Polski, jest za to w interesie narodowym Rosji", bo osłabia więzy Polski z UE i osłabia więzy UE jako takiej. - To szaleństwo trzeba powstrzymać - oświadczył Bosacki.
Większość uczestników debaty poparła projekt uchwały. - Zadajemy pytanie, w imię czego ten rząd chce tego weta użyć? Czy dlatego, że rozstrzygnięcia tego budżetu są złe dla Polski? - pytał Michał Kamiński (PSL).
ZOBACZ: Orban: w negocjacjach ws. budżetu UE dojdzie do porozumienia
- Przecież nie. Chce je wetować tylko i wyłącznie z powodu zapisów dotyczących praworządności. Ale wy przyjaciele z PiS i my wiemy, że ten spór dotyczy tylko jednej kwestii. Sądów, prokuratury, niezależności wymiaru sprawiedliwości - mówił senator.
- Tylko po to, żeby w Polsce prokuratura mogła robić to co chce, chcecie zaryzykować przyszłością polityczną Polaków. Bo nie w imię interesu narodowego Rzeczpospolitej kłócicie się dziś z Europą - dodał Kamiński.
"Pomysł ohydny i zgubny dla Polski"
Szef komisji spraw zagranicznych i UE Bogdan Klich (KO) przekonywał, że weto to "pomysł nie tylko ohydny, ale zgubny dla Polski". Uchwała, jak mówił, to jest "wsparcie dla uczciwej, pisanej w języku polskim drogi do sukcesu". Natomiast nie popieranie uchwały "oznacza wsparcie dla polityki pisanej cyrylicą" - ocenił.
Niezależny senator Krzysztof Kwiatkowski także przypominał, że premier Morawiecki po lipcowym szczycie UE ogłaszał zwycięstwo, przekonywał, że Polska jest na czele puli dostępnych środków. - Nie mamy tak krótkiej pamięci, by tego nie pamiętać - zaznaczył.
ZOBACZ: Co oznacza weto dla unijnego budżetu?
Dzisiaj, jak dodał, przed Polską jest decyzja - czy razem z całą Unią będziemy odbudowywać się po pandemii, czy wpadniemy w dryf samotności. - Naszą decyzję będą oceniać pokolenia Polaków - podkreślił.
Adam Szejnfeld (KO) przekonywał, że ewentualne weto będzie "wetem do niczego". To nie będzie weto do budżetu UE, który już jest ustalony, nie będzie weto do funduszu odbudowy, ani do rozporządzenia, wiążącego finanse z praworządnością, bo też zostało już przyjęte - mówił senator.
Jak zauważył w projekcie uchwały nie mówi się o "rządzie RP", bo "rząd RP jest zobowiązany dbać o interes stanu". - A weto jest z tym sprzeczne - powiedział Szejnfeld.
"Osłona destrukcji sądownictwa"
Bogdan Borusewicz (KO) ocenił, że praworządność w Polsce niszczona jest od roku 2015. Jak dodał, z Trybunału Konstytucyjnego został tylko budynek, kolejne ustawy były po to, żeby podporządkować PiS Sąd Najwyższy i KRS. Dlatego nie może dziwić obawa przed pilnowaniem praworządności - podkreślił.
Jak zaznaczył "UE jest dla nas gwarancją nie tylko funkcjonowania w tej nowoczesnej, sprawnej części Europy, ale jest też dla nas gwarantem geopolitycznym". - Nie chciałbym być biernym obserwatorem wyprowadzania Polski z Unii - oświadczył Borusewicz.
ZOBACZ: Powiązanie budżetu z praworządnością. "Premier podtrzymał stanowisko"
Kazimierz Ujazdowski (KO) podkreślił, że nie jest przeciwnikiem stosowania weta, ale "w sprawach ważnych dla interesu narodowego". Ale ta sprawa, dodał, nie ma nic wspólnego z interesem narodowym. Jedyny cel operacji "weto" to osłona destrukcji sądownictwa w Polsce - ocenił. Tymczasem huczna reforma sądownictwa nie przyniosła efektu dla obywateli - sądownictwo jest jeszcze bardziej niefunkcjonalne niż w 2015 roku - dodał senator.
Ujazdowski nie wykluczył, że w sprawie budżetu być może dojdzie do kompromisu - jeżeli będzie dodatkowa interpretacja zasady praworządności, wtedy weta nie będzie.
- Tyle krajów nie boi się użycia słowa praworządność, tylko Polska i Węgry się tego boją. Dlaczego tak jest? - pytał Robert Dowhan (KO). - Dlaczego Polska jako jedyny kraj przeciwstawia się całej Unii? - dopytywał.
"Procedura bezczelna"
Zdaniem wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej (Lewica) weto jest po to, by "bezkarnie niszczyć wymiar sprawiedliwości i by nikt się do tego nie wtrącał". - Po to, by bezkarnie sprzeniewierzać środki na lipne maseczki, może by bezkarnie bić ludzi na ulicach i zamykać w więzieniu - podkreśliła.
- Przecież ktoś, kto szanuje prawo nie ma się czego obawiać - dodała wicemarszałek. - Jak już zrobimy sobie w Europie samych wrogów, kto przyjdzie, jeśli trzeba będzie umierać za Warszawę? - pytała.
ZOBACZ: Sejm przyjął uchwałę PiS ws. budżetu UE. "My nie chcemy niczego blokować"
Przeciw uchwale wypowiadali się w debacie senatorowie PiS. Marek Pęk ocenił, że skutkiem przyjęcia zasady praworządności będzie to, że pieniądze, które są Polsce słusznie przyznane mają być arbitralnie zabierane. - To jest procedura bezczelna pod względem prawnym i politycznym. Polacy opowiadają się za wetem, bo takie powiązanie spraw jest niewłaściwy - oświadczył senator.
Jak dodał, Unia to jest związek suwerennych państw, a "dla nas ta suwerenność jest kluczowa". Podkreślił, że przez poprzednie 4 lata był członkiem senackiej komisji spraw zagranicznych i obserwował cyniczny sposób wprowadzania zasady równych i równiejszych wobec prawa europejskiego przez największe kraje Unii. - Przyszedł czas, aby się tej dominacji mocno przeciwstawić - powiedział Pęk.
Według niego uchwała jest nie do przyjęcia, ponieważ wchodzi w kompetencje polskiego rządu i Sejmu, uprawnionych do prowadzenia polityki zagranicznej. - To jest kolejny przejaw alternatywnej polityki Senatu - zaznaczył wicemarszałek.
"Worek bez dna"
Także zdaniem Jerzego Czerwińskiego (PiS) praworządność "to jest worek bez dna, do którego można wrzucić wszystko". Jak ocenił, Komisja Europejska po przyjęciu tej zasady będzie arbitralnie wstrzymywać ewentualne płatności. - Tak naprawdę zmniejszacie potencjał negocjacyjny polskiego rządu - zwracał się do autorów uchwały.
Przeciwko uchwale, jako osłabiającej stanowisko negocjacyjne rządu opowiedział się też Jan Maria Jackowski (PiS). Podkreślił, że inicjatywa Senatu "działa jak koń trojański i odgrywa wyjątkowo negatywną rolę".
ZOBACZ: Działania rządu ws. unijnego budżetu. Fogiel: po stronie PiS nie ma radykalizmu
Wraz z senatorem Czerwińskim zaproponował poprawki do projektu uchwały, m.in. wzywające do ograniczenia arbitralnego stosowania przepisów unijnych w tym zasady praworządności i ograniczenia nierównego traktowania różnych krajów. Senatorowie PiS proponują też, by Senat wezwał do powrotu do rozmów. - Mam nadzieję, że wysoki Senat tę poprawkę przyjmie, a wtedy polski parlament będzie jednym głosem wspierał rząd w trudnych negocjacjach unijnych - powiedział Jackowski.
Swoje poprawki zgłosił też Bogdan Zdrojewski (KO), który podkreślał, że głosował za przystąpieniem Polski do UE, ale nie z powodu pieniędzy. Zaznaczył jednak, że treść uchwały budzi jego wątpliwości. - Sam tytuł jest niefortunny, bo można z niego wnioskować, jakbyśmy byli zwolennikami ograniczania weta - powiedział.
ZOBACZ: "Nie zgadzamy się na dyktaty". Andrzej Duda o budżecie UE
Zaproponował, by zamiast tytułu: "uchwała wzywająca Radę Ministrów do wycofania się z groźby zawetowania budżetu Unii Europejskiej", był tytuł "uchwała wzywająca RM do przyjęcia wynegocjowanego budżetu UE".
Klich chce też m.in. skreślenia akapitu mówiącego: "Senat odrzuca stwierdzenia premiera, że »nie do takiej Unii wchodziliśmy«, oraz »to nie jest Unia, która ma przed sobą przyszłość«".
ZOBACZ: Premier w Sejmie o budżecie UE. "To jest gra o suwerenność"
- Dla mnie bardzo istotne jest, aby budżet jak najszybciej został przyjęty z akceptacją rządu - powiedział Zdrojewski. Jego zdaniem uchwała powinna być sformułowana w sposób właściwy i adekwatny. Pytany, czy poprze uchwałę, gdyby jego poprawki nie zostały przyjęte powiedział, że jeszcze nie wie. Gdyby miał jej nie poprzeć, uchwała może nie uzyskać większości.
Niezależny senator Wadim Tyszkiewicz poparł autorów uchwały. - Dlaczego jesteśmy dumni z tego, że przegrywamy 25 do 2? Dlaczego Czesi, Rumuni, Bułgarzy rozumieją, że musimy grać w drużynie, a my nie? - pytał.
Niezależna senator Lidia Staroń poparła rząd, argumentując, że "wsparcie Rady Ministrów jest obowiązkiem każdego polskiego parlamentarzysty".