Bezrobocie w Polsce od pięciu miesięcy ani drgnie. Lekko przekracza 6 procent
Stopa bezrobocia w październiku utrzymała się na poziomie 6,1 proc. Dziś potwierdził to GUS. Od czerwca tego roku oficjalna liczba osób bez pracy prawie w ogóle się nie zmienia.
Nadchodzące tygodnie mogą być jednak trudniejsze dla pracobiorców. Na przełomie roku zawsze występuje sezonowe osłabienie aktywności ekonomicznej, a teraz będzie ono wzmocnione ograniczeniami administracyjnymi w gospodarce wprowadzonymi w ramach walki z jesienną falą pandemii.
Trudny koniec roku
W projekcie nowelizacji budżetu założono, że stopa bezrobocia pod koniec tego roku wyniesie 8 proc. Przedstawiciele rządu szacowali ostatnio, że być może zakończymy 2020 rok bezrobociem niewiele większym niż 7-procentowe.
W październiku oficjalnie zarejestrowanych osób bez pracy mieliśmy 1 milion 18,4 tysiąca. Było ich o ponad 5 tysięcy mniej niż we wrześniu, ale o około 185 tysięcy więcej niż w październiku 2019 roku.
ZOBACZ: Instruktorzy narciarscy: restrykcje dla branży nie do udźwignięcia
Sytuacja oczywiście nie jest tak dobra, jak w szczycie gospodarczego ożywienia, gdy pod koniec 2019 roku stopa bezrobocia oscylowała wokół 5 proc. W utrzymaniu miejsc pracy pomagają wprowadzone przez rząd rozwiązania w ramach kolejnych tarcz antykryzysowych. Można mieć jednak obawy, czy kres programów pomocowych nie pogorszy sytuacji zatrudnionych.
Niepokój budzi również nasilanie się kolejnej fali epidemii i związane z tym ograniczenia aktywności społecznej i gospodarczej. Rynek pracy zapewne z pewnym poślizgiem odczuje skutki kryzysu gospodarczego i szoku pandemicznego.
Złe prognozy
Od kilku tygodni wiele firm, takich jak turystyczne, hotelarskie, transportowe, czy gastronomiczne funkcjonuje de facto w warunkach takiego samego lockdownu jak wiosną. Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw, obawia się, że tym razem nie będą one w stanie ochronić miejsc pracy.
Wielu ludzi może stracić zatrudnienie, choć w oficjalnych statystykach bezrobocia wszyscy nie zostaną ujęci. W najbardziej poszkodowanych przez pandemię branżach duża część osób nie ma bowiem etatów i pracuje na podstawie tzw. umów śmieciowych.
ZOBACZ: Elon Musk wyprzedził Gatesa. Jest drugim najbogatszym człowiekiem świata
Adam Abramowicz alarmuje, że firmy, którym wiosną pomagał finansowo Polski Fundusz Rozwoju mogą teraz znaleźć się w potrzasku. Dostały bowiem prawo do umorzenia części kwot, o ile nie zakończą działalności i nie będą zwalniać pracowników. Dotrzymanie tych warunków w wielu wypadkach będzie bardzo trudne w sytuacji, gdy biznes znów działa w warunkach poważnych ograniczeń administracyjnych.
Firmy należące do Polskiego Forum HR (PFHR) informowały o dużym ożywieniu na rynku rekrutacji pracowników w trzecim kwartale tego roku, czyli w okresie, gdy koronawirus był mniej aktywny, a w gospodarce zmalała liczba zakazów i nakazów. Bardzo wyraźnie, bo o 13 proc., wzrosła wówczas liczba pracowników tymczasowych. W tym samym czasie pula pełnych etatów (liczba przepracowanych godzin w przeliczeniu na etaty) zwiększyła się aż o 33 proc.
PFHR przypomina, że pracownicy tymczasowi są pierwszymi, z którymi pracodawcy rozstają się w sytuacji spowolnienia ekonomicznego i pierwszymi, którzy są zatrudniani, kiedy sytuacja się poprawia. Jednocześnie PFHR prognozuje, że czwarty kwartał będzie trudniejszy, a wzrost zapotrzebowania na pracowników tymczasowych mniejszy.
Czytaj więcej