"Polska będzie frajerem Europy" - burmistrz Karpacza o sezonie zimowym w dobie pandemii
- Jeżeli będą otwarte granice, a my zamkniemy stoki, hotele i restauracje, to Polacy pojadą za granicę - powiedział w Polsat News burmistrz Karpacza Radosław Jęcek. Samorządowiec uważa, że otwarcie wyciągów w połączeniu z wyłączeniem bazy noclegowej spowoduje bankructwa przedsiębiorców. Jest też zdania, że można bezpiecznie otworzyć bazę noclegową i wyciągi na zimowe miesiące.
"Protokół sanitarny dotyczący korzystania ze stacji narciarskich został dopracowany, stoki będą zimą otwarte" - poinformował we wtorek na Twitterze wicepremier, minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin. "Dziękuję partnerom: branży narciarskiej i Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu za świetną współpracę" - napisał polityk Porozumienia.
Burmistrz Karpacza: spotkanie w środę
W poniedziałek odbyło się spotkanie kierownictwa Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) z branżą narciarską. Jak mówił podczas spotkania z przedstawicielami branży wicepremier Jarosław Gowin cytowany w komunikacie resortu, "w tym sezonie chcemy, żeby stoki, wyciągi narciarskie były dostępne", przy zachowaniu określonych zasad sanitarnych. Gowin zapowiedział, że jeżeli Główny Inspektorat Sanitarny zaakceptuje uzgodniony, szczególny reżim sanitarny, to we wtorek zostanie ogłoszona decyzja o otwarciu branży narciarskiej.
ZOBACZ: Gowin: stoki narciarskie będą zimą otwarte
Burmistrz Karpacza Radosław Jęcek powiedział jednak w Polsat News, że samorządowcy z regionów, które żyją ze śniegu, na środę są umówieni z przedstawicielami rządu na rozmowy, podczas których mają przedstawić swoje propozycje. Chodzi m.in. o wypracowanie wytycznych dotyczących obostrzeń związanych z epidemią.
- Umówieni jesteśmy na jedno: do środy starostowie, wójtowie, burmistrzowie wszystkich miejscowości od Tatr po góry Izerskie przez Beskidy i Karkonosze, mamy przygotować nasze propozycje związane z reżimem sanitarnym - powiedział w Polsat News samorządowiec.
- Nikt z nas nie ma żadnych wątpliwości, że jeśli chodzi o reżim sanitarny, możemy to zrobić na bardzo wysokim poziomie. Druga połowa wakacji i wrzesień, były dobrym okresem dla turystyki, co ważne, w Karpaczu odbyło się forum ekonomiczne przeniesione z Krynicy i po tym bardzo wzmożonym ruchu turystycznym, przy zachowaniu reżimu sanitarnego u mnie w miejscowości, która praktycznie w stu procentach zajmuje się obsługą ruchu turystycznego, chorych na COVID-19 było 6 osób. To pokazuje skalę. Jeżeli dochowamy reżimu sanitarnego, to jestem spokojny o przebieg pandemii w naszych miejscowościach - powiedział Radosław Jęcek.
Kurorty obawiają się o sezon
W sobotę premier Mateusz Morawiecki poinformował, że zimowe ferie szkolne będą skumulowane w jednym okresie między 4 a 17 stycznia. Zamknięta jest branża hotelowa. Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział w RMF FM, że hotele, pensjonaty i kwatery prywatne mogą pozostać zamknięte do 17 stycznia. Ten termin zamrożenia hoteli i branży gastronomicznej, która może sprzedawać na wynos, potwierdził także we wtorek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
- Ferie w tym roku spędzamy w domu - powiedział Andrusiewicz. Premier Mateusz Morawiecki zapewniał z kolei, że przedsiębiorcom, którzy działają w branży turystyki zimowej, zostaną przyznane rekompensaty i nikt nie zostanie bez wsparcia.
Jednak burmistrz Karpacza przyznał, że decyzja o skumulowaniu ferii jest dla regionów, które tradycyjnie są celem wyjazdów zimowych, niezrozumiała.
- Nasi sąsiedzi, czy to Słowacy, Czesi, na pewno Austriacy i Włosi, państwa i ludzie, którzy na pewno znają się na tym, jak wykorzystać ten potencjał związany ze śniegiem i nartami robią wszystko, aby ten sezon wydłużyć. Wiceminister rozwoju, pracy i technologii Andrzej Gut-Mostowy też na początku wspominał, że byłoby to zasadne, co branża i my samorządowcy przyjęliśmy z dużym entuzjazmem. Natomiast na drugi dzień dowiadujemy się od premiera Morawieckiego, że ferie kumulujemy do tych dwóch tygodni i to był dla wszystkich szok - powiedział burmistrz Karpacza Radosław Jęcek w Polsat News.
Przyznał, że samorządowcy i przedsiębiorcy dowiadują się o zmianach zbyt późno.
- Zanim został ogłoszony pomysł skumulowania ferii i informacja o (ewentualnym - red.) zamknięciu stoków narciarskich, to osobiście nie znam żadnego samorządowca, z którym byłoby to konsultowane, nie znam nikogo, kto - gdyby dostał takie pytanie - poparłby ten pomysł - powiedział burmistrz.
- Z przykrością stwierdzam, że jesteśmy informowani przez media o decyzjach i dopiero potem po szumie informacyjnym zaczynają być imitowane jakieś ruchy, które nie wiem, czy mają coś zmienić. Wierzę, cały czas, że uda się to zmienić, ale jak będzie, to zobaczymy - powiedział samorządowiec.
WIDEO - Burmistrz Karpacza o sezonie zimowym w dobie pandemii koronawirusa
Wyciągi dla narciarzy jednodniowych?
- Takich ludzi, którzy przyjeżdżają do nas na jeden dzień jest może 10 procent w skali całego sezonu. 90 procent ludzi, jeżdżących na nartach w takich miejscowościach jak Wisła, Szczyrk Zakopane, Karpacz, Szklarska Poręba, Świeradów-Zdrój, to są goście, którzy do nas przyjeżdżają na dłuższy okres. Więc zamknięcie hoteli, gastronomii (i jednoczesne otwarcie wyciągów - red.) tak naprawdę niewiele da, a będzie to gwóźdź do trumny zarówno dla nas jako miejscowości (jak i dla przedsiębiorców - red.) - powiedział burmistrz Karpacza. Jego zdaniem samorząd nie będzie w stanie udzielić przedsiębiorcom na tyle znaczącej pomocy, aby uniknęli poważnych problemów finansowych.
Wytycznych obowiązujących w okresie świąt i ferii zimowych obawiają się właściciele stacji narciarskich, bazy noclegowej i obiektów gastronomicznych.
- Niestety będzie wiele tragedii ludzkich, wiele bankructw - powiedział Jęcek w Polsat News. - Proszę pamiętać, że te trzy miesiące - grudzień, styczeń, luty - dla wielu przedsiębiorców to okres, w którym muszą zarobić, żeby potem funkcjonować przez następnych 9 miesięcy - powiedział samorządowiec.
ZOBACZ: Mamy nawet 6 razy więcej przypadków CoVID-19 niż podają statystyki
Zgodził się także, że jeżeli nie będzie decyzji o otwarciu bazy noclegowej i restauracji, to może nie być sensu otwierania stoków. Jego zdaniem wyciągi w takich warunkach mogą mieć niewielkie obłożenie rzędu 10 procent. Zdaniem burmistrza, takie funkcjonowanie nie będzie opłacalne dla właścicieli ośrodków narciarskich. Dodał także, że okrojony sezon uderzy nie tylko w wyciągi, ale np. w instruktorów i szkoły narciarstwa, dostawców wyposażenia i wypożyczalnie sprzętu do uprawiania sportów zimowych.
- Ta infrastruktura okołonarciarska to jest poważne wydarzenie logistyczne zarówno dla miejscowości jak i dla przedsiębiorców żyjących ze śniegu - zaznaczył burmistrz, który dodał, że wstępnie oszacował iż w budżecie Karpacza ma zabraknąć około 3-4 milionów złotych tylko z powodu raptownego spadku liczby gości spowodowanego obostrzeniami pandemicznymi.
- Budżet miasta to jest 40 milionów złotych. Miasto sobie jakoś poradzi. Nie będziemy łatać dziur, zajmować się skwerami, uderzy to w infrastrukturę codzienną - powiedział samorządowiec. Ale uderzy to także w jakość życia mieszkańców i spędzania wolnego czasu przez turystów - dodał.
- Nie wyobrażam sobie, co się stanie z przedsiębiorcami zajmującymi się branżą gastronomiczną, hotelarską. Proszę pamiętać, że lockdown wiosenny był w takim okresie, gdy ten ruch turystyczny był nieco mniejszy, bo to był kwiecień, natomiast grudzień, święta, sylwester i potem ferie, to jest okres, w którym my zarabiamy na to, żeby funkcjonować na pewno do wakacji, a nawet i po nich - powiedział Jęcek.
"Polska będzie frajerem Europy"
- Jestem przekonany, że Polska będzie frajerem Europy, bo jeżeli będą otwarte granice, a my pozamykamy nasze stoki, hotele i restauracje, to gwarantuję, że 3 miliony ludzi, którzy w Polsce jeżdżą na nartach, pojadą do Czech, na Słowację, na Węgry, do Austrii. Jeżeli będą otwarte granice, a Włosi, Czesi i Austriacy przygotowują się do sezonu narciarskiego, to jestem na 100 proc. przekonany, że Polacy wybiorą tamte kierunki, zamiast wypoczywać w kraju - powiedział Radosław Jęcek w Polsat News.
Czytaj więcej