"Przestaliśmy testować ludzi bezobjawowych"
- Musimy zmienić strategię podejścia do pandemii i zacząć testować. To co mówiliśmy od początku: testy, testy, testy. Ale z tym się wiążą koszty - powiedział dr Tomasz Karauda z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
- Jeżeli spojrzymy na kryteria przyjęcia do szpitala (Narodowego - red.) to takich chorych my zostawiamy w domu. Nie muszą być hospitalizowani - powiedział w Polsat News dr Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Norberta Barlickiego w Łodzi.
Zdaniem dra Karaudy na Stadionie Narodowym leżą ludzie, którzy powinni przebywać w domu, aby nie obciążać systemu.
- Według obowiązujących kryteriów lekkie zapalenie płuc u pacjenta stabilnego zgodnie ze skalą CRB-65, która była niejednokrotnie podawana, nie wymaga hospitalizacji. Ja nie widziałem, żeby którykolwiek z pacjentów w (naszym szpitalu - red.) nie miał zaostrzenia lub powikłań ze strony innych narządów - powiedział lekarz. - Jeżeli mamy w pełni wyposażony szpital, jeżeli mamy personel na miejscu, to logiczne pytanie każdego obywatela jest takie: dlaczego ten szpital nie funkcjonuje - powiedział Karauda.
- Dlaczego rząd poprzez ten szpital nie może odciążyć naszej pracy, mając wszystkie ku temu narzędzia? Nie rozumiem tego - powiedział lekarz.
ZOBACZ: Trzy potencjalne leki na COVID-19
- Jeżeli słyszeliśmy, że na 25 osób hospitalizowanych w Szpitalu Narodowym są 24 osoby personelu medycznego to to są bajeczne warunki jeżeli chodzi o pracę w szpitalu. My zderzamy się cały czas z niedoborami i drżymy, żeby nikt nie poszedł na kwarantannę, nie zachorował, bo rozsadza nam to grafik, w którym jeden lekarz ma nieraz kilkanaście osób, którymi się opiekuje. W porównaniu z tym, co jest w innych szpitalach, to, co mamy w Szpitalu Narodowym, to są warunki wręcz rewelacyjne - stwierdził medyk.
- Kiedy słyszeliśmy, jak pan premier ogłasza, że będzie szpital narodowy, to wyobrażaliśmy sobie wojskowe, polowe warunki, gdzie będziemy mogli odciążyć szpitale, zwłaszcza z okręgu mazowieckiego. Kilkaset łóżek dawało wrażenie warunków wojennych, gdzie będzie dużo hospitalizowanych chorych - powiedział. - Pamiętajmy, że mamy tam całą niemalże dostępną diagnostykę, mamy tomografię, zdjęcia rentgenowskie, ultrasonografie, jest odcinek oiomowy. Więc jeżeli słyszę, że pacjent zaintubowany wyjeżdża stamtąd, to jakim to jest odciążeniem dla tych niewielu miejsc oiomowych, które są w okręgu mazowieckim? Ten szpital nie był żadnym wsparciem - powiedział Karauda.
"Chorzy unikają testowania"
Zdaniem lekarza poniedziałkowa liczba nowych zakażeń koronawirusem, która wyniosła 15 tys., może wiązać się z kilkoma zjawiskami.
- Był weekend, te dane z weekendu zazwyczaj są zaniżone - powiedział Karauda. - Współczynnik dodatnich wyników jest jednak bardzo wysoki, co znaczy, że prawie co druga osoba, którą zbadamy, jest dodatnia. To z kolei oznacza, że testujemy tylko wysoko objawowych pacjentów - powiedział lekarz.
- Testy w Polsce zlecają dziś niemal wyłącznie lekarze rodzinni. Oczywiście częściowo także system szpitalny i ochrona zdrowia. Jeżeli lekarze rodzinni zlecają mniej badań, to powodów jest kilka. Nie zgłaszają się ci, którzy są objawowi. Bo jeżeli objawy są delikatne, to mówią sobie: "nie będę szedł na test, bo to wiąże się z izolacją, z tym, że nie mogę wychodzić". Część ludzi zaczęła sobie kalkulować i mówić sobie, że lepiej jest nie pójść na test, nie być pod kontrolą - czy to policji, czy być w izolacji, utrudniać życie współmieszkańcom i najbliższym osobom, z którymi mieszkają - wyjaśnił.
ZOBACZ: Pierwszy wywiad Marka Posobkiewicza po wyjściu ze szpitala. "Raport" o 20:50
- Pewnie osób zgłaszających się jest mniej, co świadczy także o jakimś spowolnieniu rozpowszechniania się wirusa - dodał.
Według lekarza państwo przestało wykonywać testy na koronawirusa u osób bez objawów. Tym samym nic nie wiadomo o potencjalnych ogniskach koronawirusa. Karauda uważa, że testów powinno być więcej.
- Jako państwo przestaliśmy testować ludzi bezobjawowych więc przestaliśmy minimalizować ogniska rozprzestrzeniania się wirusa. Skupiliśmy się na tym, żeby izolować tych objawowych. Musimy zmienić strategię podejścia do pandemii i zacząć testować. To co mówiliśmy od początku: testy, testy, testy. Ale z tym się wiążą koszty - powiedział lekarz.
WIDEO - Dr Karauda: Dlaczego rząd poprzez ten szpital nie może odciążyć naszej pracy, mając wszystkie ku temu narzędzia?
Ferie w domu to dobry pomysł
Tomasz Karauda uważa, że błędem jest skumulowanie ferii szkolnych w jednym terminie. Jego zdaniem znajdą się ludzie, którzy będą chcieli wyjechać. Dlatego lekarz jest zdania, że utrzymanie dotychczasowego harmonogramu przerwy szkolnej byłoby bardziej korzystne z punktu widzenia epidemiologii.
- Nie rozumiem rozłożenia ferii w tym samym czasie. Ale rozumiem te apele, które mówią, żebyśmy zostali w domu - powiedział Tomasz Karauda.
Zdaniem medyka ograniczenie mobilności spowodowane koronawirusem spowoduje, że wielu ludzi, na przykład właścicieli wyciągów, będzie mieć duże straty, być może stracą dorobek życia. Ale decyzja o tym, żeby zostać w domu jest według niego słuszna.
ZOBACZ: Przeszedł malarię, dengę i Covid-19, został ukąszony przez kobrę
- Pytanie czy wszyscy powinni naraz zostawać w domu, bo prawie niemożliwym wydaje mi się, żeby ludzie zaprzestali jakichkolwiek podróży w czasie ferii. Lepszym, bezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby rozłożenie tego, na przykład pozostawienie tak jak było do tej pory - powiedział gość programu "Nowy Dzień z Polsat News".
Zdaniem medyka sezon narciarski nie będzie funkcjonował tak, jak zazwyczaj, bo ze względu na zamknięcie obiektów hotelowych "ludzie nie będą mieli miejsca, w którym będą mogli zjeść i się przespać".
Czytaj więcej