Ulga pandemiczna. Czesi obniżają podatek dochodowy
Nasi południowi sąsiedzi z pandemią walczą obniżając podatki. Niższa stawka podatku dochodowego w Czechach ma spaść z ponad 20 proc. do 15 proc. Zmiana w systemie PIT czeka jeszcze na akceptację czeskiego senatu i prezydenta.
Rząd w Pradze zdecydował, że w trudnych czasach w portfelach mniej zamożnych obywateli musi zostać więcej pieniędzy. Większość Czechów na reformie zyska, ale dla najbogatszych wprowadzona zostanie nowa stawka w wysokości 23 proc.
Ruch Babisza
- Obywatele już wkrótce ten ruch podatkowy zobaczą na liście płac. Jak obiecaliśmy, tak zrobiliśmy. Teraz najważniejsze jest inwestowanie w ludzi, aby nie musieli martwić się o swoją przyszłość - oznajmił na Twiterze premier Andrej Babisz.
Rząd w Pradze kosztem mniejszych wpływów do budżetu państwa chce zrekompensować Czechom to, że pracodawcy tną pensje albo wstrzymują się z ich podwyższaniem. - To nasze helicopter money - mówi pół żartem, pół serio Andrej Babisz, nawiązując do polityki "drukowania pieniędzy", jaką od wiosny prowadzi amerykański bank centralny.
ZOBACZ: Otwarte kasyna. Kraska: prawdopodobnie będzie to zmienione
Co prawda opozycja odpowiada oskarżeniami o populizm, a prezes czeskiego banku centralnego ostrzega przed powstaniem dziury budżetowej, ale pomysł Babisza - zdaniem wielu ekonomistów - wydaje się właściwszy, niż dodruk waluty.
Minister finansów Alena Schillerova szacuje, że reforma wywoła spadek dochodów państwa aż o 80 miliardów koron (około 14 miliardów złotych). Z drugiej strony spodziewa się, że obniżka pozytywnie wpłynie na konsumpcję, więc i wpływy budżetowe z tego tytułu będą wyższe. Alena Schillerova twierdzi, że decyzja rządu to największe cięcie podatków w najnowszej historii Czech i dodaje, że ze zmniejszenia danin publicznych skorzysta 4,5 miliona ludzi.
Wielka zmiana
Po 12 latach Czechy kończą z opodatkowaniem wynagrodzenia brutto-brutto, czyli pensji brutto powiększonej o składki na ubezpieczenia społeczne naliczane po stronie pracodawcy. Dotąd od tej kwoty uiszczano podatek dochodowy w wysokości 15 proc., a od części wynagrodzenia przekraczającej 4-krotność średniej pensji (czyli 139 340 koron) pobierano dodatkową "daninę solidarnościową" rzędu aż 7 proc.
ZOBACZ: Szczepionka na Covid-19. Wielka Brytania dopuści ją do użytku w ciągu tygodnia
Od początku 2021 roku podatek dochodowy będzie wyliczany na podstawie wynagrodzenia brutto. W efekcie, niższa stawka opodatkowania spadnie z ponad 20 proc. do 15 proc. Osoba zarabiająca netto 30 tysięcy koron miesięcznie (około 5 tysięcy złotych) zyska ponad 1500 koron, czyli około 250 złotych. "Danina solidarnościowa" zostanie zastąpiona przez drugą stawkę w wysokości 23 proc.
Pieniądze dla Amerykanów
Nie tylko w Czechach politycy próbują pomagać obywatelom dotkniętym epidemią koronawirusa. Rząd USA każdemu gorzej zarabiającemu Amerykaninowi przekazuje czek o wartości 1200 dolarów i 500 dolarów na każde dziecko.
ZOBACZ: Pandemia sprawiła, że bardziej ufamy nauce. Jednak na szkoły spadła krytyka
Nowy prezydent, Joe Biden jest zwolennikiem wprowadzenia do gospodarki bardzo hojnego pakietu fiskalnego szacowanego na około 3 biliony dolarów. Z drugiej strony, chciałby przywrócić najwyższą stawkę (39,6 proc.) w podatku PIT i podnieść stawkę CIT z 21 proc. do 28 proc. Zapewnia jednak Amerykanów, że obciążenie podatkami większości gospodarstw domowych zmaleje za sprawą zwiększenia ulg podatkowych na wychowanie dzieci i ulg dla kupujących pierwszy dom.
Tekst powstał we współpracy z portalem Comparic.pl