Przytulanie zakazane. Jak będą wyglądać święta w Wielkiej Brytanii?
W Wielkiej Brytanii trwa dyskusja o obostrzeniach podczas świąt Bożego Narodzenia. Choć mieszkańcy Wysp mieli nadzieję na poluzowanie restrykcji, minister zdrowia ostudził emocje. - To nie będą normalne święta - powiedział, sugerując, że konieczność zachowania dystansu nadal uniemożliwi przytulanie swoich krewnych. - Nie zamierzam przerywać świątecznych obiadów - zapowiedziała szefowa policji.
- Nie interesuje mnie przerywanie rodzinnych obiadów bożonarodzeniowych, by łapać osoby łamiące obostrzenia. Policja ma wiele innych rzeczy do zrobienia. Nie będę zachęcać moich ludzi do pukania do drzwi - powiedziała cytowana przez "Daily Mail" Cressida Dick, szefowa Metropolitan Police.
Ostrzegła jednak, że funkcjonariusze będą gotowi do interwencji, jeśli zostaną powiadomieni o rażących naruszeniach ograniczeń, które mogą niepokoić sąsiadów.
"To oczywiście nie będą normalne święta"
Jej wypowiedź to komentarz do wystąpienia ministra zdrowia Matthew Hancocka, który wylał kubeł zimnej wody na głowy wszystkim tym, którzy spodziewali się poluzowania obostrzeń w okresie świątecznym.
- To oczywiście nie będą normalne święta. Będą musiały obowiązywać zasady, ale mamy nadzieję, że pozwolą na trochę więcej normalnych świąt Bożego Narodzenia, na które ludzie naprawdę czekają - zapowiedział Hancock. Jak dodał, nadal będzie musiał być przestrzegany dystans społeczny.
ZOBACZ: Wielka Brytania startuje z testami szczepionki, w których celowo zarazi chętnych CoVID-19
- Wierzę, że ludzie mają tyle wolności, ile to tylko możliwe, pod warunkiem, że nie krzywdzą innych. Problem polega na tym, że można skrzywdzić innych, nawet nieświadomie, bo choroba może przebiegać bezobjawowo - stwierdził minister w BBC Radio 4.
Premier pod presją
Hancock podkreślił, że chciałby wprowadzenia restrykcji na terenie całej Wielkiej Brytanii. Poinformował, że trwają negocjacje między czterema krajami. Władze chcą opracować bezpieczne zasady, które umożliwią podróżowanie do rodzin w czasie świąt.
Jak oceniają media, nie będzie to łatwe. Anglia, Walia, Szkocja i Irlandia Północna mają różne podejście do wprowadzania ograniczeń na swoim terenie.
Jak podaje "Daily Mail", premier Boris Johnson jest pod presją Partii Konserwatywnej, by poluzować obostrzenia w okresie świątecznym, jednak jego doradcy naukowi ostrzegają, że może to spowodować drastyczny wzrost liczby infekcji i zgonów. Według wyliczeń naukowej grupy doradczej ds. sytuacji nadzwyczajnych, każdy dzień łagodzenia restrykcji będzie musiał oznaczać pięć dni surowych ograniczeń.
Lockdown w Anglii ma się zakończyć 2 grudnia. Plany na kolejne tygodnie premier ma przedstawić w przyszłym tygodniu.
Wielka Brytania siódma na świecie
W Wielkiej Brytanii w ciągu ostatniej doby wykryto 20 252 nowe przypadki zakażenia koronawirusem i zarejestrowano 511 kolejnych zgonów z powodu Covid-19 - poinformował w piątek po południu brytyjski rząd.
Liczba nowych zakażeń jest o 2663 niższa od bilansu z czwartku i o 13 218 niższa od rekordu z 12 listopada. Jeśli chodzi o poszczególne części kraju, to spory spadek w liczbie wykrytych infekcji nastąpił w Anglii, gdzie stwierdzono ich 17 845 oraz w Irlandii Północnej - 369, zaś bilanse ze Szkocji (1018) i Walii (1020) są podobne do czwartkowych.
W całym kraju liczba infekcji SARS-CoV-2, które stwierdzono od początku epidemii, wynosi obecnie 1 473 508, co jest siódmym najwyższym bilansem na świecie - po USA, Indiach, Brazylii, Francji, Rosji i Hiszpanii.
Czytaj więcej