Diagnozowanie koronawirusa. Ratownikom ma pomagać aplikacja
Powstała aplikacja COVID.Termini.app, która pomagać w diagnozowaniu chorych zakażonych koronawirusem, bez konieczności wizyty u lekarza - poinformował w piątek Warszawski Uniwersytet Medyczny. To pierwsza tego typu aplikacja w Polsce - zaznaczono.
Aplikacja powstała z inicjatywy Centrum Symulacji Medycznych i Innowacji (CSMI) Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz firmy Termini.
Jak wyjaśnia WUM w informacji zamieszczonej na stronie internetowej, korzystanie z COVID.Termini.app jest bardzo proste. Po zarejestrowaniu się w dostępnej online aplikacji, użytkownik podaje trzy dane: procentowy wynik badania pulsoksymetrem, subiektywną ocenę odczuwalnych duszności (w skali od 1 do 10) oraz temperaturę ciała. Następnie pacjent dodać musi informacje o liczbie oddechów na minutę oraz wartości tętna. Dane będą automatycznie przesyłane do lekarza lub ratownika medycznego.
W pełni gotowa do użytku
WUM informuje, że COVID.Termini.app jest już dostępna online i w pełni gotowa do użytku. Ma być jednak aktywowana dopiero wtedy, kiedy w systemie pojawią się administratorzy - mogą nimi być placówki medyczne, ale też samorządy, którzy wykupią abonament na korzystanie z niej.
- Głównym celem, jakie sobie postawiliśmy jest odciążenie polskiego systemu ochrony zdrowia poprzez zautomatyzowanie działań na niektórych poziomach opieki nad pacjentami. Aplikacja pomoże typować osoby, które mogą już być zakażone, nawet jeśli nie odczuwają jeszcze objawów infekcji. Wskaże też czy dany pacjent potrzebuje bezpośredniej konsultacji lekarskiej, czy też może zostać w domu, gdzie jego stan będzie na bieżąco monitorowany – mówi cytowany na stronie WUM prezes CSMI WUM dr Marcin Kaczor. Dodaje, że korzystanie z aplikacji nie zastępuje badania, ale dzięki analizie trzech podstawowych parametrów umożliwia przyśpieszenie decyzji diagnostycznych i terapeutycznych.
ZOBACZ: Wielka radość w DPS. Pracownice w kombinezonach tańczą i śpiewają
Twórcy COVID.Termini.app podkreślają, że działanie aplikacji będzie miało sens pod warunkiem jej stosowania na szeroką skalę. Dlatego zakładają, że jej administratorami nie muszą być placówki ochrony zdrowia, które i tak już obecnie są przeciążone pracą.
Monitorowanie stanu pacjenta
- Choroba to jest proces i teraz potrzebujemy takiego dodatkowego wsparcia, takiego asystenta po to, żeby ocenić jakie jest ryzyko zaostrzenia tego procesu. Wiemy, że ogrom pacjentów z rozpoznanym zakażeniem wirusem z rozpoznanym zakażeniem koronawirusem jest leczonych w domu, bo może być leczonych w domu i oni nie powinni i obciążać systemu ochrony zdrowia - mówi o aplikacji docent Andrzej Cacko z WUM.
WIDEO: Diagnozowanie koronawirusa. Ratownikom ma pomagać aplikacja
Wytłumaczył, że "aplikacja jest po to, żeby zbierać dane najważniejsze, te, które mogą nam pomóc monitorować stan pacjenta czy pacjent odczuwa duszność, jaka jest saturacja tlenem krwi włośniczkowej, czyli jaki jest wynik badania pulsometrem, nie jakimś drogim, zaawansowanym narzędziem tylko najprostszym pulsoksymetrem jaki jest dostępny w aptece, więc to jest takie ogniwo dzięki któremu możemy uzyskać informację o stanie pacjenta i umożliwić pacjentowi wcześniejszą interwencję po to, żeby wyprzedzić to co jest najgorsze, wyprzedzić zagrożenie zdrowia i życia".
ZOBACZ: Chirurg i transplantolog zmarł na COVID-19
- Usługę obsługi mieszkańców może zamówić np. samorząd: województwa, powiatu gminy czy miasta. Ze swojej strony zapewniamy też zakontraktowanie ratowników medycznych do obsługi aplikacji, zarządzania danymi i działaniami dla pacjentów – podkreśla prezes spółki Termini Michał Szulecki.
Aplikacja powstała w ramach projektu systemu rejestracji pacjentów współfinansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Wykonał ją 7-osobowy zespół programistów spółki Termini.
Czytaj więcej