Pielęgniarka oskarżona o mordowanie noworodków. To jej trzecie aresztowanie
30-letnia pielęgniarka Lucy Letby pracująca w szpitalu w brytyjskim Chester, została oskarżona o zamordowanie 8 noworodków i próbę zabójstwa 10 kolejnych. Kobieta w ciągu trzech ostatnich lat została w związku z zagadkowymi zgonami dzieci aresztowana... po raz trzeci. W 2018 i 2019 r. wychodziła na wolność po wpłaceniu kaucji.
Do niewyjaśnionych śmierci noworodków w szpitalu Countess of Chester dochodziło między marcem 2015 r. a lipcem 2016 r. Lekarze informowali, że ośmioro wcześniaków zmarło tedy z powodu ostrej niewydolności serca i płuc, a ich reanimacja okazywała się nieskuteczna. Każde z niemowląt miało mieć dziwne plamy na rękach i nogach. W efekcie szpital zamknął oddział oddział intensywnej terapii noworodków.
Kolejne aresztowanie
Policja rozpoczęła śledztwo w 2017 r. Podejrzenia zostały skierowane na pielęgniarkę Lucy Letby. Kobietę po raz pierwszy aresztowano w 2018 r. Była podejrzewana o zamordowanie ośmiorga dzieci i próbę zamordowania 6 innych. Kobieta wyszła na wolność po wpłaceniu kaucji.
ZOBACZ: Matka wyrzuciła dziecko do śmietnika. Noworodka uratowali bezdomni
Do kolejnego aresztowania Letby doszło rok później. Tym razem zarzut został poszerzony o kolejne trzy próby zabójstwa noworodków. Podobnie jak w 2018 r., pielęgniarka opuściła areszt po wpłaceniu kaucji.
Ostatecznie, w ostatni wtorek, Letby została aresztowana po raz trzeci. Przedstawiono jej zarzut morderstwa dzieci i próby zabójstwa 10 kolejnych. Śledczy nie ujawniają jednak, w jaki sposób kobieta miałaby dokonywać zbrodni.
Pielęgniarka po studiach
Lucy Letby pracowała w szpitalu w Chester jeszcze jako studentka. W 2011 r. po uzyskaniu dyplomu została pielęgniarką zajmującą się noworodkami.
ZOBACZ: Zwłoki noworodka w sortowni śmieci. Ustalono profile genetyczne, matka poszukiwana
"The Guardian" przypomina, że w 2013 r. pielęgniarka udzieliła wywiadu gazecie "Chester and District Standard", w którym mówiła, że opiekuje się dziećmi wymagającymi "różnych poziomów opieki".
- Niektóre z nich mają kilka dni inne kilkanaście miesięcy. Lubię patrzeć na to, jak się rozwijają i na wsparcie, które otrzymują od swoich bliskich - mówiła w rozmowie z gazetą.
Czytaj więcej