Gliński: nie wiemy, kto rzucał kamieniami, co to byli za prowokatorzy
- W tej chwili nie znamy faktów. Powinniśmy zbadać to, które grupy prowokowały starcia. Na pewno cała atmosfera podgrzewana nielegalnymi protestami na ulicach, ma tu coś do powiedzenia - mówił w programie "Gość Wydarzeń" wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.
Pytany czy odpowiedzialność za zamieszki ponoszą organizatorzy Marszu Niepodległości, Gliński zauważył, że "nie wiemy, kto rzucał kamieniami" i "kim byli prowokatorzy". - Gdy organizuje się tego typu wydarzenia, to jest je bardzo trudno kontrolować. Z tego co wiem, to organizatorzy deklarowali przejazd pojazdów i te pojazdy były. Tyle tylko, że były też osoby poza pojazdami, i to najprawdopodobniej z tym było to związane - mówił Gliński.
ZOBACZ: Szacowanie strat po Marszu Niepodległości. "Przejedzie pogotowie drogowe"
- W tej chwili trudno jest powiedzieć, kto jest za to odpowiedzialny. Nie mam żadnych danych, by coś konkretnego na ten temat powiedzieć - dodawał wicepremier.
Raport od służb
Bogdan Rymanowski pytał gościa "Wydarzeń", jaki jest sens narzucania ograniczeń epidemicznych, skoro "nikt ich nie przestrzega". - Jest związany ze światową pandemią, z tym że ludzie umierają, że jest to bardzo wielkie zagrożenie dla wszystkich na świecie. Te ograniczenia są konieczne i stąd nasze apele. Niestety były one łamane - odpowiadał Gliński.
- Organizatorzy dzisiejszego marszu uwzględnili fakt pandemii i dlatego zmienili formę na prezentowanie swoich haseł, swoich wartości, poprzez rajd samochodowy. Natomiast nie wszyscy się temu podporządkowali. To są zjawiska masowe, spontaniczne, żywiołowe, więc pewnie trudno je opanować - zapewniał.
WIDEO: Piotr Gliński w programie "Gość Wydarzeń"
- Będziemy wymagać od służb, by przedstawiły konkretny raport, kim były te grupy prowokujące. Pamiętajmy, że przez ostatnie 5 lat, gdy my rządzimy, Marsze Niepodległości były organizowane w sposób cywilizowany, nie było żadnych prowokacji w przeciwieństwie do tego, co było przedtem. Co nastąpiło dzisiaj - trudno teraz powiedzieć - dodawał.
"Byliśmy przygotowani na drugą falę"
Wicepremier ocenił, że mimo trudnej sytuacji epidemicznej na całym świecie "polskie społeczeństwo zachowuje się odpowiedzialnie". - To relatywnie niewielkie grupy, radykalne mniejszości, zachowują się tak, że radykalizują te zachowania uliczne. W większości wszyscy zachowują się odpowiedzialnie - mówił.
ZOBACZ: Koronawirus w Polsce. Nie żyje 430 kolejnych osób
- Obostrzenia i rygory sanitarne są po prostu konieczne. Tu nie ma o czym rozmawiać. Bardzo dziękuję zdecydowanej większości obywateli, że zachowują się w tej trudnej sytuacji odpowiedzialnie i dostosowują się do rygorów sanitarnych, które są narzucane. Z drugiej strony muszę zapewnić, że polskie państwo funkcjonuje. Od marca, codziennie odbywają się odpowiednie obrady sztabów, które kontrolują sytuację - zapewniał.
- Myśmy byli przygotowani na drugi atak pandemii. Miejsc w szpitalach nie brakowało, respiratorów nie brakowało. W 38-milionowym kraju zdarzają się zachowania niewłaściwe, czy niedoróbki organizacyjne, ale generalnie ten bufor wolnych łóżek i możliwości służby zdrowia zwiększanych codziennie umożliwiły nam zarządzanie tą pandemią, tragiczną pandemią - mówił wicepremier.
Czytaj więcej