Kaja Godek: nie znam cyrylicy i jestem z tego dumna

Polska
Kaja Godek: nie znam cyrylicy i jestem z tego dumna
Polsat News

Ruch LGBT czyni kolejny krok do totalitaryzmu, do dominacji całkowitej przestrzeni politycznej, kulturalnej, do realizacji swoich postulatów i to najbardziej radykalnych - mówiła Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina "Debacie Dnia" wyjaśniając pomysł projektu "Stop LGBT" zakazującego m.in. marszów równości. Poseł Krzysztof Śmiszek odparł: - Kpina z rozumu, intelektu. Na odległość pachnie cyrylicą.

W poniedziałek do Sejmu złożono obywatelski projekt "Stop LGBT". - Zebraliśmy ponad 200 tys. podpisów pod inicjatywą – przekazał Krzysztof Kasprzak, przedstawiciel Fundacji Życie i Rodzina. Projekt zakłada m.in. zakaz organizowania parad równości i ochronę symboli religijnych.

 

Kaja Godek, pytana o marsze równości, czy należy ich całkowicie zakazać, jako jeden z argumentów, że "ruch LGBT dąży do dominacji całkowitej przestrzeni politycznej, kulturalnej, do realizacji swoich postulatów i to najbardziej radykalnych", podała targi z Brukseli, "na których można sobie kupić dziecko u surogatki". Podkreślała, że to impreza skierowana do homoseksualistów. 

 

ZOBACZ: "Stop LGBT". Fundacja składa projekt do Sejmu

 

Agnieszka Gozdyra zauważyła, że jest to zgodne z belgijskim prawem, gdyż w Belgii pary jednopłciowe mogą mieć dzieci. - To jest efekt tego, co osiągnął ruch LGBT między innymi właśnie poprzez regularnie odbywające się parady równości - odparła Godek. 

 

- Każdy, kto próbuje bronić parad równości, kto próbuje bronić, żeby można było na ulicy prowadzić zgromadzenia, które dążą do obalenia porządku konstytucyjnego, przykłada rękę do tego, żeby to przyszło do Polski - mówiła Kaja Godek. 

 

"Płci są tylko dwie"

 

Poproszona o podanie przykładu porządku konstytucyjnego, który chcą - jej zdaniem - obalić te marsze, odparła: - Art. 18 konstytucji, który mówi o ochronie rodziny, o ochronie małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny, macierzyństwa i rodzicielstwa. 

 

Godek przekonywała, że na paradach równości "ten art. konstytucji obala się regularnie". - Postuluje się na zrównanie z normalnym małżeństwem innego typu różnych związków, postuluje się adopcję dzieci przez homoseksualistów, postuluje się uczenie, że jest więcej niż dwie płci. A płci są tylko dwie - wyjaśniała. 

 

Na pytanie, jak jej małżeństwo jest zagrożone przez to, że gdzieś indziej jakaś homoseksualna para może żyć jak rodzina i czuje się rodziną, odparła: - Zagrożone są dzieci, które oddaje się homoseksualistom na wychowanie. 

 

ZOBACZ: Całkowity zakaz marszów równości? Bosak: to kontrowersyjne

 

Zdaniem Godek, doświadczenie państw, które opowiedziały się za homoadopcjami i na nie pozwoliły, "pokazuje, że to się kończyło tragediami tych dzieci".   

 

"Panowie regularnie gwałcili chłopca"

 

Poproszona o podanie dowodów, gdyż - jak zauważyła Agnieszka Gozdyra - w wielu państwach Europy i świata, obowiązuje prawo, które zrównuje pary homoseksualne i dało im prawo do adopcji, Godek przypomniała Jamesa Rennie'ego, szkockiego działacza na rzecz praw LGBT, który ze swoim partnerem opiekował się rocznym dzieckiem. - Okazało się po kilku latach, że panowie regularnie gwałcili chłopca, nagrywali te gwałty, puszczali swoim kolegom gejom - mówiła. 

 

Oceniła, że u tej prominentnej postaci ruchu LGBT "homoseksualizm i pedofilia szły w parze". - I są to przypadki, które się powtarzają - przekonywała, dodała, że podobne przypadki były w Nowej Zelandii.    

 

- Czy ma pani dane dotyczące pedofilii wśród osób heteroseksualnych, w rodzinach, w których jest mama, tata i takie okropne rzeczy mają miejsce? - zapytała dziennikarka. 

 

- Problem pedofili występuje w różnych środowiskach - przyznała Kaja Godek. Powołując się na badania z USA na osobach skazanych za przestępstwa pedofilii, wskazała, że "większość pedofilii to osoby ze skłonnościami homoseksualnymi". - Podobno homoseksualistów jest w społeczeństwie jeden, dwa procent. Okazuje się, że osoby osadzone za pedofilię, od 30 do 60 proc. - zależy w którym więzieniu - to byli homoseksualiści. To jest potężna nadreprezentacja - mówiła.   

 

Gozdyra: nie będziemy osób homoseksualnych nazywać dewiantami 

 

Kiedy Kaja Godek, poproszona o podanie konkretnych badań, zaprosiła na stronę o "dewiacjach", prowadząca zwróciła uwagę, że w programie "nie obrażamy nikogo i nie naruszamy niczyjej godności". Agnieszka Gozdyra przypomniała art. 30 konstytucji. - I nie będziemy osób homoseksualnych nazywać dewiantami - podkreśliła prowadząca. Godek broniła się - wbrew faktom - "to słowo pada z pani ust". - A czy pedofil nie jest dewiantem - uzupełniła Godek. 

 

Zapytany o pomysł niektórych środowisk, by zakazać marszów równości poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek stwierdził, że "zapewne Kaja Godek chce znów wokół siebie zgromadzić jakąś atencją społeczną".    

 

Oceniając projekt, który wpłynął do Sejmu (zakazujący marszów równości) podkreślił, że robi to zarówno jako prawnik, ale też osoba homoseksualna. - Projekt łamie podstawowe zasady konstytucyjne. Jest kpiną z rozumu, intelektu, ludzi, a przede wszystkim z konstytucji - podkreślił poseł Śmiszek.  

 

WIDEO: Rozmowa Agnieszki Gozdyry z Kają Godek i Krzysztofem Śmiszkiem o projekcie "Stop LGBT"  

  

 

"Nikt z uwagi na swoje widzimisię nie może ograniczać praw" 

 

Polityk przypomniał, że konstytucja gwarantuje wolność zgromadzeń. - Wolność zgromadzeń jest rzeczą świętą w demokratycznym społeczeństwie. I nikt z uwagi na swoje widzimisię nie może ograniczać praw do demonstrowania - mówił. 

 

Zauważył, że istnieje również prawo do wyrażania opinii i wskazał na ostatnie protesty kobiet. - I tego pani Godek chciałaby zabronić części społeczeństwa - dodał Śmiszek. 

 

ZOBACZ: "Choć przejechał, mocniej docisnął gaz". Rozmowa z kobietą potrąconą na proteście w Warszawie

 

Wśród wielu innych naruszeń konstytucji w projekcie "Stop LGBT", wymienił również zakaz dyskryminacji i nakaz równego traktowania. - I dlatego też ten projekt nie może wejść pod obrady Sejmu - przekonywał polityk Lewicy.  

 

- Mam wrażenie, że ten projekt ustawy został przetłumaczony bezpośrednio z rosyjskiego. Na odległość pachnie cyrylicą - mówił Śmiszek. Wyjaśniał, że to w Rosji przyjęto taki projekt o zakazie tzw. homopropagandy. - A ta ustawa niszczy życie bardzo wielu osobom - mówił. 

 

"Ten projekcik powinien trafić do sejmowego śmietnika"

 

- Ten projekcik nie tylko powinien trafić do zamrażarki sejmowej, powinien trafić do sejmowego śmietnika. Tylko tam jest miejsce tego typu projekcików - mówił jednocześnie rwąc na kawałki projekt złożonej ustawy "Stop LGBT".

 

Jego zdaniem są takie państwa na świecie, w których miłość to miłość i w których jest poszanowanie dla innych. Wymienił wśród nich m.in. Szwecję, Norwegię i Wielką Brytanię. - I są takie państwa na świecie, jak Rosja, Iran Arabia Saudyjska, Białoruś, gdzie ta różnorodność jest niszczona, gdzie ludzi szczuje się przeciwko sobie - powiedział.

 

- Do oceny widzów zostawiam, gdzie chciałaby pani Godek zaprowadzić polskie społeczeństwo. Na pewno nie jest to kraina szczęśliwości. Jest to miejsce szczucia, dzielenia, gdzie jest jedna jedyna opcja światopoglądowa w niezwykle ekstremistycznej i radyklanej wersji będzie obowiązywała wszystkich - przekonywał polityk Lewicy. 

 

"To hańba dla polskiego parlamentu"


Zauważył, że jeśli decyzją marszałka Sejmu ten projekt trafi pod obrady, to "stracimy mnóstwo publicznych pieniędzy, czasu i energii, którą moglibyśmy spożytkować na walkę z koronawirusem, z pandemią, na ochronę polskich rodzin".

 

- To hańba dla polskiego parlamentu, że tego typu projekty ustaw są proponowane w momencie, kiedy polska rodzina jest zagrożona i to nie marszami równości - ocenił polityk. - Polskiej rodzinie dzisiaj zagraża bieda, niepewność jutra, przemoc domowa - dodał. 

 

ZOBACZ: Franciszek: pary homoseksualne zasługują na prawną ochronę swoich związków

 

- Jeśli weszła by ustawa o związkach partnerskich, to mąż pani Godek nie zostawi jej i dalej będą tworzyli szczęśliwe małżeństwo - mówił Śmiszek. 

 

"Nie znam cyrylicy i jestem z tego dumna"

 

Agnieszka Gozdyra zapytała Kaję Godek, czy chciałaby wyprowadzenia Polski z UE, gdzie obowiązuje tolerancja. Przypomniała, że za prezydentury Lecha Kaczyńskiego, który zakazał w Warszawie parady równości, to przegrał w europejskim trybunale. - Czy jest coś na rzeczy, że pani organizacja jest finansowana poprzez Rosję, z Kremla - dopytywała dziennikarka przypominając, że takie sugestie pojawiały się w przestrzeni publicznej.

 

- Nie znam cyrylicy i jestem z tego bardzo dumna. Jestem z wykształcenia anglistą i z pewnością sympatyzuję z zachodnią cywilizacją - odpowiedziała Godek. 

 

Przypomniała, że podobna ustawa do "Stop LGBT" obowiązuje na Litwie. - Tam jest zakaz homopropagandy nie tylko na ulicy. Ten projekt nie jest jakiś radyklany. Powiedziałabym nawet, że częściowy - mówiła. Przekonywała, że ten projekt realizuję polską konstytucję. - Art. 57 o wolności zgromadzeń zawiera zdanie, że wolność ta może być ograniczona ustawą - argumentowała działaczka pro-life.  

 

"Ideologia LGBT jest ideologią neomarksistwoską" 

 

Godek wyjaśniała, że "mamy zakaz propagowania komunizmu, faszyzmu", więc zakaz propagowania na ulicach LGBT jest możliwy. Przekonywała, że "ideologia LGBT jest ideologią neomarksistwoską, wywodzi się z komunizmu".  

 

Poproszona przez dziennikarkę, by nie używała porównań do faszyzmu i komunizmu, by nie obrażała, Godek dopytywała: - Cenzura? 

 

- Nie cenzura, tylko nie obrażanie się, nie obrażanie bliźniego, pani jest przecież osobą wierzącą - zauważyła Agnieszka Gozdyra. - Gdyby poseł Śmiszek nazwał panią np. katolką, też bym reagowała. Po prostu nie wolno porównywać orientacji homoseksualnej do systemów totalitarnych - wyjaśniła.    

 

- Ideologię LGBT jak najbardziej można porównywać do systemów totalitarnych - broniła się Godek. - Tu nie chodzi o nawoływanie do nienawiści, czy jątrzenie - wyjaśniała, podając za przykład Włochy, gdzie można pójść do więzienia "jeśli człowiek wyrazi w jakiś sposób, powie głos krytyczny na temat ideologii gender, czy ideologii LGBT".      

 

Godek przypominała bardzo radyklane akcje protestujących po wyroku TK ws. aborcji, które nie spotkały się ze strony lewicy z krytyką. - To było podchodzenie pod prywatne mieszkania, blokowanie prywatnych telefonów. To było nawoływanie, żeby zabić kolejne osoby - mówiła działaczka pro-life. 

 

951 młodych osób targnęło się na własne życie

 

- To godne potępienia i mam nadzieję, że zgłosiła to pani prokuratorze - zauważyła Gozdyra. Przypomniała również, że środowisko Kai Godek ujawniało adresy i nazwiska lekarzy, którzy zgodnie z obowiązującym prawem przeprowadzali aborcję. - Nie, oni się sami ujawniali - przekonywała Godek. 

 

Poseł Lewicy przekonywał, że Kaja Godek zdaje sobie sprawę, że stała się wrogiem bardzo wielu osób, "gdyż weszła z butami w życie bardzo wielu polskich rodzin". - Wydaje mi się, że ten projekt ustawy jest jakimś rodzajem odreagowania - oceniał.  

 

- Ja mówię o miłości i tolerancji, pani Godek mówi o nienawiści i dyskryminacji. Ja mówię o szacunku, pani Godek tym projektem ustawy mówi o poniewieraniu innych i szarganiu dobrego imienia i godności - powiedział Śmiszek. 


Zauważył, że w biegłym roku 951 młodych osób targnęło się na własne życie. - Wiele z nich dlatego, że były prześladowane ze względu na swoją orientację seksualną - mówił. 

 

Śmiszek o Godek: walczy o życie, a chce wyposażyć ludzi w broń 

 

-  Oskarżam te środowiska, że nazywają się pro-life, ale dbają o życie tylko od momentu poczęcia do narodzin. Po urodzeniu wprowadzają nakazy, zakazy i szczucie - wyjaśniał Śmiszek. 

 

Polityk Lewicy zastanawiał się, jak to jest, że Kaja Godek "z jednej strony walczy o życie, a z drugiej chce wyposażyć ludzi w broń" - działaczka pro-life jest zwolenniczką większego dostępu do broni.


- Tak jestem zwolenniczką prawa do posiadania broni, chociażby po to, żeby kobieta obroniła się przed gwałcicielem - wyjaśniała Godek.

zdr/grz/ polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie