Kary dla nauczycieli, którzy brali udział w protestach? Czarnek wyjaśnia
- Nie o udział w protestach tu chodzi - mówił w "Gościu Wydarzeń" minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek pytany o zapowiadane konsekwencje wobec nauczycieli w związku z protestami po orzeczeniu TK. Jak wyjaśnił, mowa o namawianiu uczniów podczas lekcji do uczestniczenia w tych protestach. - Sam symbol Strajku Kobiet nie powinien być obiektem zainteresowania kuratorów - dodał.
W poniedziałek około godz. 18 rozpoczął kolejny protest organizowany m.in. przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. Przed Ministerstwem Edukacji Narodowej w al. Szucha zebrało się kilkaset osób, które mają ze sobą banery z napisami m.in. "Czarnek do domu".
O protesty Bogdan Rymanowski zapytał swojego gościa, ministra Przemysława Czarnka.
- Ja jestem powołany przez pana prezydenta na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego po uzgodnieniu z kierownictwem naszej koalicji Zjednoczonej Prawicy. Tu są decydenci, którzy są władni odwołać mnie z tego stanowiska - wskazał.
Jak dodał, pozostaje do dyspozycji premiera. - Minister to nie jest funkcja na lata, na określony czas. To funkcja do zadań, które trzeba realizować tu i teraz - podkreślił.
ZOBACZ: "Porażka systemu wychowania". Minister edukacji o zachowaniu protestujących
Czarnek został także zapytany o zapowiadane konsekwencje ws. nauczycieli w związku z protestami po orzeczeniu TK.
- Jeśli nauczyciele namawiali uczniów podczas lekcji, a takie incydentalne sytuacje miały miejsce, albo zachowywali się w sposób, który nie przystoi do etosu nauczyciela, to są sytuacje, z którymi muszą się skonfrontować kuratorzy - powiedział.
"Nie było polecenia, by wyciągać konsekwencje wobec wszystkich protestujących"
Jak powiedział Rymanowski, pojawiają się głosy - w tym m.in. prezesa ZNP Sławomira Broniarza - że nie ma dowodów świadczących na to, że nauczyciele namawiali uczniów do wychodzenia na ulicę.
- Pan prezes nie wie o czym mówi i bardzo często niestety manipuluje, żeby wywołać kolejne niepokoje - odpowiedział minister edukacji. Jak podkreślił, nigdy nie było takiego polecenia, żeby wyciągać konsekwencje wobec wszystkich, którzy brali udział w protestach.
- Szkoła i lekcje to nie jest miejsce na namawianie uczniów na protesty i to w szczycie pandemii - dodał. Powiedział również, że ulica "to nie miejsce na wulgarne, a nieraz obsceniczne zachowania ludzi oświaty".
WIDEO: Przemysław Czarnek w "Gościu Wydarzeń"
"Nie interesuję mnie ozdoby, które ktokolwiek zakłada"
Bogdan Rymanowski zapytał Czarnka o to, czy sama błyskawica - symbol Strajku Kobiet - w klapie marynarki jest w jego opinii łamaniem prawa oświaty.
- Nie interesują mnie ozdoby, które ktokolwiek zakłada na co dzień żeby wykazywać przywiązanie do jakiegoś światopoglądu. Mnie interesują konkretne zachowania i konkretne zachowania będą rozpatrywane - mówił. Jak dodał, "sam symbol Strajku Kobiet nie powinien być obiektem zainteresowania ze strony kuratorów".
Masowe protesty w całej Polsce trwają od 22 października i są wyrazem sprzeciwem wobec zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych. Wywołało je orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Głównym inicjatorem akcji protestacyjnych jest Ogólnopolski Strajk Kobiet.
Dotychczasowe odcinki programu można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej