"Biden chce się z ludźmi zakumplować, przy Trumpie i Kaczyńskim krzesła zaczynają się kłócić"
- Nie potrzebuję, żeby Joe Biden wygłaszał błyskotliwe przemówienia, potrzebuję od niego zdrowego rozsądku i pracy z sojusznikami. Znam Bidena, wielokrotnie się z nim spotykałem. Jak on wchodzi do pokoju, to chce się z ludźmi zakumplować, jak wchodzi Trump albo Kaczyński, to krzesła zaczynają się kłócić - mówił w "Graffiti" były szef MSZ Radosław Sikorski.
W USA wciąż trwa liczenie głosów w wyborach prezydenckich. Media wskazują jednak na wygraną Joe Bidena.
Pytany przez Piotra Witwickiego, co zwycięstwo kandydata Demokratów oznacza dla Polski i Europy, Sikorski odpowiedział: "odbicie tej globalnej fali populizmu, która dała nam Orbana na Węgrzech, Kaczyńskiego w Polsce, Brexit i Trumpa". - To w sferze ideologicznej. W sferze politycznej zwiększenie obecności amerykańskiej w Polsce. To była decyzja szczytu w Walii i w Warszawie za prezydentury Obamy - podkreślił europoseł.
ZOBACZ: Donald Trump ogłosił zwycięstwo. "Biden nas nie dogoni"
Zdaniem byłego szefa MSZ, "Biden będzie bardziej proeuropejski niż Obama". - Skończy się popieranie rozłamów w UE, zacznie się poważna rozmowa sojuszników, co zrobić w polityce wobec Chin i Rosji - mówił Sikorski.
- Każda amerykańska administracja uczy się Rosji i Unii Europejskiej od nowa. Tylko, że niektóre uczą się szybciej, a inne wolniej i nie wszystkim Władimir Putin pomaga wygrać wybory, tak jak pomagał Trumpowi. To szansa na nowe otwarcie. Dojście do władzy w Polsce nowych rządów, to też zawsze jakaś szansa na otwarcie. Oby z Rosja z tego skorzystała, ale nie jestem dobrej myśli - zaznaczył.
"Demokraci zapamiętali Putinowi ingerencję w wybory"
Zwrócił jednak uwagę, że to Trump wprowadził sankcje na Nord Stream 2, "bez których ta inwestycja już byłaby skończona". Na uwagę Piotra Witwickiego, że Polska zawsze lepiej dogadywała się z Republikanami niż Demokratami, Sikorski odpowiedział: "wydaje mi się, że to się skończyło". - Demokraci zapamiętali Putinowi ingerencję w wybory, w których kandydatem była Hilary Clinton. Demokracji są dziś twardsi wobec Rosji niż Republikanie - tłumaczył.
Pytany przez prowadzącego, czy prawie 78-latek, który podczas kampanii miał m.in. problemy z pamięcią, poradzi sobie jako prezydent USA, Sikorski odpowiedział: "inne potrzebne są właściwości do bycia kandydatem, a inne do bycia dobrym prezydentem".
ZOBACZ: Wybory w USA. Wiemy, kto finansował kampanię Bidena
- Mój pierwszy postulat do jakiegokolwiek polityka jest medyczny - "primum non nocere" - po pierwsze nie szkodzić. Biden nie będzie się kłócił z przywódcami Zachodu, nie będzie wyzywał UE od przeciwników, nie będzie się pokazywał z dyktatorami jak Kim Dzong Un. To już bardzo dużo. Amerykańska kampania jest tak wymagająca, że jeśli dał radę w kampanii, to da radę w prezydenturze - podkreślił Sikorski.
WIDEO: zobacz rozmowę z Radosławem Sikorskim
Według europosła rozbieżność między sondażami, które dawały Bidenowi wyraźne zwycięstwo, a rzeczywistymi wynikami wyborów, to "czarny dzień dla sondażowni". - To porażka sondażowni, tylko nie wiemy, z jakiej przyczyny - czy wyborcy kłamali, czy model dzwonienia do ludzi jest przeżytkiem, bo ludzie nie odbierają telefonów czy nie używają już stacjonarnych - mówił Sikorski.
Dotychczasowe odcinki programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej