Powiązanie praworządności z budżetem UE. Jest wstępne porozumienie
W rozmowach między Parlamentem Europejskim i niemiecką prezydencją zawarto wstępne porozumienie w sprawie mechanizmu dotyczącego warunkowości i praworządności w budżecie UE - poinformował na Twitterze rzecznik niemieckiej prezydencji w UE Sebastian Fischer.
"Biały dym. Przełom w rozmowach trójstronnych w sprawie mechanizmu warunkowości i praworządności. Wstępne porozumienie to ważny krok naprzód dla Unii Europejskiej i najważniejszy kamień milowy w toczących się negocjacjach w sprawie pakietu unijnego budżetu. Następny krok: Parlament Europejski i Rada UE muszą finalnie zatwierdzić (porozumienie - red.)" - poinformował Fischer.
‼️#WhiteSmoke: Breakthrough in trilogue on conditionality mechanism and #RuleOfLaw. Preliminary agreement is important step forward for 🇪🇺 & most important milestone in ongoing negotiations on #EUBudget package. Next step: @Europarl_EN and @EUCouncil need to give final approval. pic.twitter.com/YJALA0Br4C
— Sebastian Fischer (@SFischer_EU) November 5, 2020
Przekazał też brukselskim korespondentom słowa niemieckiego ambasadora przy UE Michaela Claussa w sprawie wstępnego porozumienia.
- To ważny kamień milowy w naszych staraniach o sfinalizowanie kolejnego długoterminowego budżetu UE i pakietu naprawczego. Nowy mechanizm warunkowości wzmocni ochronę budżetu UE w przypadku, gdy naruszenie zasad praworządności prowadzi do niewłaściwego wykorzystania funduszy UE - powiedział niemiecki ambasador.
ZOBACZ: Tusk: Kaczyński gotowy zablokować pomoc z UE, byleby dalej gwałcić praworządność
Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego i reprezentującej państwa członkowskie niemieckiej prezydencji w Radzie UE ogłosili, że wypracowali porozumienie w sprawie mechanizmu praworządności w budżecie UE. Pod naciskiem eurodeputowanych zaproponowane rozwiązania zostały wzmocnione. Wprowadzono m.in. zapisy, które mówią, że Komisja Europejska będzie mogła uruchomić mechanizm prowadzący do sankcji przy zagrożeniu dla niezależności sądownictwa.
Wymiar historyczny
- Osiągnięte dzisiaj porozumienie ma historyczny wymiar dla wszystkich Europejczyków. Chociaż państwom członkowskim nie udało się to w lipcu, Parlament Europejski naciskał na mechanizm obrony naszych europejskich wartości i ostatecznie go uzyskał - podkreślił w czwartek szef największej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim, Europejskiej Partii Ludowej (EPL), Manfred Weber.
Jak zaznaczył, podczas negocjacji w tej sprawie priorytetem frakcji EPL było zapewnienie, by pieniądze europejskich podatników były dobrze wydawane, a państwo członkowskie, które otrzymuje fundusze UE, przestrzegało podstawowych zasad praworządności. - To właśnie udało się osiągnąć teraz, dzięki determinacji naszej rodziny politycznej - ocenił niemiecki polityk.
Z porozumienia zadowoleni są też Socjaliści i Demokraci (S&D) w PE. - To była długa walka, ale osiągnęliśmy dobry wynik. Jest oczywiste, że artykuł 7 traktatu nie działa tak, jak powinien, dlatego potrzebujemy innego narzędzia, aby zapewnić poszanowanie naszych wspólnych wartości - podkreśliła szefowa grupy S&D Iratxe Garcia Perez.
ZOBACZ: Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację budżetu na 2020 r.
Jej zdaniem porozumienie to powód do świętowania zwycięstwa Unii Europejskiej jako wspólnoty zasad, takich jak godność, wolność, równość, praworządność i prawa człowieka. - Ochrona tych wartości jest również priorytetem dla naszych obywateli i cieszę się, że będziemy w stanie to osiągnąć - oświadczyła Hiszpanka.
Frakcja Odnowić Europę nazwała porozumienie w sprawie mechanizmu "pieniądze za praworządność" przełomowym. - Odnowić Europę prowadziła zdecydowaną kampanię na rzecz skutecznego i wszechstronnego mechanizmu warunkowania praworządności. Zapewni on, że te rządy, które nie przestrzegają zasad i wartości UE, nie otrzymają funduszy UE - podkreśliła frakcja w oświadczeniu.
Zadowolenie z uzyskanego efektu wyraził szef tej grupy Dacian Ciolos. - Odnowić Europę wypełnia obietnice złożone obywatelom UE. Jesteśmy głęboko przekonani, że nie można pozwolić, by niektóre kraje UE nadal wykorzystywały pieniądze unijnych podatników do wzmacniania własnego antyliberalizmu i podważania podstawowych praw obywateli UE. Dziś wykonujemy ważny krok, aby temu zaradzić - zaznaczył polityk.
Nieco mniejszy entuzjazm wyrazili Zieloni, którzy podkreślili, że wypracowany mechanizm nie jest tak mocny, jak chciała tego większość w PE, ocenili jednak, że można sprawić, że będzie on działał.
"Fundusze UE muszą być powiązane z praworządnością, więc nie dajemy nieliberalnym rządom carte blanche na odbieranie praw ludziom. To porozumienie nie jest doskonałe, ale daje podstawy do działań przeciwko państwom członkowskim, które atakują demokrację i praworządność" - oświadczyła europosłanka Zielonych Terry Reintke.
"Nie jest to zgodne z ustaleniami szczytu lipcowego"
- Po pierwsze nie jest to zgodne z ustaleniami szczytu lipcowego, bo - jak rozumiem - nasz premier przedstawił wyraźne stanowisko Polski w tej sprawie. Wyraźne stanowisko przedstawiły również Węgry - powiedziała europosłanka z list PiS Beata Kempa.
- Szczyt UE był bardziej powściągliwy. To, co proponuje niemiecka prezydencja, licząc na wsparcie Parlamentu Europejskiego, wychodzi z całą pewnością poza ustalenia szczytu - dodał eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zwracają uwagę, że mechanizm nie uwzględnia tego, że UE nie ma definicji praworządności, a kraje UE różnie interpretują to pojęcie. - Nie mamy fundamentu, na którym moglibyśmy się oprzeć - stwierdziła Kempa.
Jej zdaniem, mechanizm ma służyć temu, by wywrzeć olbrzymią presję na Polskę w kwestiach związanych z - jak powiedziała - "tak zwanymi wartościami europejskimi". Była minister zaznaczyła, że specjalnie mówi o "tak zwanych wartościach", bo polskie władze zupełnie inaczej rozumieją wartości, na gruncie których powstała UE, niż niektórzy politycy unijni, jak choćby szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
ZOBACZ: TSUE zajmuje się niezawisłością sędziów w Polsce
W ocenie deputowanej Solidarnej Polski mechanizm ma być instrumentem szantażu wobec polskiego państwa, który ma służyć wymuszeniu prowadzenia lub zaniechania określonych reform, jeśli te nie będą zgodne z ideologią liberalno-lewicową.
- To niedopuszczalne. Powinniśmy bardzo jasno powiedzieć, że nie pozwolimy na tego typu praktyki wobec nie tylko naszego, ale też żadnego innego kraju. To jest dyktat Brukseli, próba uzurpowania sobie kompetencji, których KE nie ma. To pachnie po prostu dyktaturą - oceniła Kempa.
Eurodeputowana przypomniała w tym kontekście o art. 4 Traktatu o UE, który mówi, że wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich.
Potrzebna większość kwalifikowana
Ryszard Czarnecki zaznaczył, że porozumienie negocjatorów PE i niemieckiej prezydencji nie jest decydujące.
- Najważniejsze jest stanowisko Rady, a więc państw narodowych, państw członkowskich. Jeżeli one to odrzucą, to nici z porozumienia. Diabeł tkwi w szczegółach, a wiec na pewno rząd będzie uważnie do tego podchodził - wskazał deputowany. Przypomniał przy tym, że Rada UE ma zdecydowanie bardziej powściągliwe stanowisko w tej kwestii od Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej.
Zgodnie z porozumieniem negocjatorów ostateczną decyzję o zamrożeniu dostępu do środków w razie wystąpienia problemów z praworządnością będą podejmować państwa członkowskie większością kwalifikowaną. Rozwiązania, co do których porozumieli się negocjatorzy, muszą jeszcze finalnie zatwierdzić Parlament Europejski i Rada UE.