Donald Trump ogłosił zwycięstwo. "Biden nas nie dogoni"
- Są tak zwane "terytoria Trumpa", gdzie głosujący byli nam przyjaźni. To nieprawdopodobne, by Joe Biden nas prześcignął - powiedział w nocy z wtorku na środę czasu lokalnego prezydent USA Donald Trump. Stwierdził, że wygrał m.in. w Pensylwanii i Teksasie. Mówił także o wyborczym oszustwie i zapowiedział, że zwróci się do Sądu Najwyższego. Oficjalnie trwa jeszcze liczenie głosów.
- To chyba najpóźniejsza konferencja prasowa, jaką kiedykolwiek miałem - w ten sposób Donald Trump rozpoczął przemówienie, którego w Białym Domu słuchali jego zwolennicy oraz członkowie sztabu.
Prezydent USA podziękował narodowi amerykańskiemu za "ogromne wsparcie". - Bardzo smutna grupa ludzi (Demokraci - red.) próbuje odmówić sporej części obywateli prawa głosu - uznał.
ZOBACZ: Donald Trump na Twitterze: oni próbują ukraść te wybory
Następnie złożył gratulacje swojej żonie, Pierwszej Damie Melanii Trump, a także wiceprezydentowi Mike Pence'owi oraz jego małżonce.
- Przygotowujemy się na wielkie świętowanie - zapowiedział.
"Miło byłoby dostać Arizonę, ale może nie będzie to potrzebne"
Później Donald Trump wyliczał, w których stanach - jego zdaniem - odniósł zwycięstwo. Stwierdził też, że "o ile wie, wygrał w tych wyborach". Zwrócił również uwagę na wysoką frekwencję.
WIDEO: Przemówienie Donalda Trumpa
- Na Florydzie wygraliśmy o tak bardzo wiele, a także we wspaniałym stanie Ohio, jak i Teksasie oraz Georgii. Prowadzimy o 2,5 pkt. proc.; Demokraci nigdy nas nie dogonią. Jasne jest także, że wygraliśmy w Karolinie Północnej - wymienił.
ZOBACZ: Joe Biden: jesteśmy na dobrej ścieżce, by wygrać wybory
Jak dodał, w USA są tak zwane "terytoria Trumpa", gdzie głosujący byli mu przyjaźni. - To dość nieprawdopodobne, że Biden nas prześcignie. Byłoby miło "dostać" Arizonę, ale jest spora możliwość, że nie będzie to potrzebne - powiedział Donald Trump.
Zauważył, że wygrał także w Pensylwanii, gdzie - według niego - ma 690 tys. głosów przewagi. - To nie jest "mała różnica", to nie jest "blisko". To niemożliwe, aby Biden nas dogonił - ocenił amerykański przywódca.
Trump zapowiedział skargę do Sądu Najwyższego
Trump skrytykował jednak sposób organizacji wyborów, związany z głosowaniem korespondencyjnym. Uznał, że był on "oszustwem na Amerykanach". Głosy przesłane pocztą mogą przechylić szalę zwycięstwa na stronę Joe Bidena.
Prezydent stwierdził, że "głosowanie powinno się zakończyć". Lokale wyborcze w USA są już jednak zamknięte. Komentatorzy interpretują te słowa jako wezwanie do wstrzymania liczenia głosów, ale podkreślają, że przywódca Stanów Zjednoczonych nie ma władzy by to zarządzić.
ZOBACZ: Kwaśniewski: przywódcy Stanów Zjednoczonych nie są gotowi na XXI wiek
W Pensylwanii, w wielu okręgach, nie rozpoczęto jeszcze nawet liczenia głosów przysłanych pocztą.
- Wiedziałem, że tak będzie i mówiłem o tym (...). Teraz naszym celem jest zapewnienie uczciwości wobec naszego narodu. Skierujemy sprawę do Sądu Najwyższego, aby zatrzymało się liczenie głosów (w stanach, które nie podały jeszcze wyniku - red.) - zapowiedział.
Następnie głos zabrał wiceprezydent USA Mike Pence. - Chciałbym dołączyć do prezydenta w wyrazie wdzięczności dla 60 mln wyborców, którzy chcą, by przez następne cztery lata w Białym Domu zasiadał Donald Trump - mówił.
Walka o Pas Rdzy
W USA trwa zacięta walka o zwycięstwa w poszczególnych stanach. Wiele wskazuje, że o tym kto wygra wyścig o Biały Dom zadecydują stany tzw. Pasa Rdzy - Pensylwania, Michigan oraz Wisconsin.
Najszybciej poznamy wygranego prawdopodobnie w Wisconsin, wiele będzie można powiedzieć po zliczeniu większej liczby głosów z hrabstwa Milwaukee.
Czytaj więcej