Strzelał do uciekiniera, trafił go w pośladek. Policjant stanie przed sądem
Pod zarzutem m.in. przekroczenia uprawnień stanie przed sądem białostocki policjant, który użył broni i postrzelił mężczyznę uciekającego przed zatrzymaniem do odbycia kary. W ocenie śledczych, w tej konkretnej sytuacji oddanie strzałów w jego kierunku było bezprawne. Uciekinier został ranny w pośladek.
11 listopada 2019 r. policjanci z "drogówki" na jednym z białostockich osiedli zatrzymali kierowcę do kontroli w związku z wykroczeniem na drodze. W czasie sprawdzania personaliów 37-latka w bazie danych okazało się, że jest on poszukiwany, bo w wyznaczonym terminie nie stawił się do odbycia kary; chodziło o pół roku więzienia za przestępstwa narkotykowe.
Trzy strzały
Gdy policjanci chcieli go zatrzymać, zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy użył broni służbowej i oddał trzy strzały z pistoletu. Pierwszy był ostrzegawczy, jedna z dwóch kolejnych kul trafiła uciekającego w pośladek. Ranny trafił do szpitala.
ZOBACZ: Brodnica: uciekał przed policją i potrącił funkcjonariuszkę. Padł strzał
Ostatecznie Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ oskarżyła interweniującego policjanta. Zarzuciła mu, że w związku z pełnioną funkcją publiczną funkcjonariusza policji przekroczył swoje uprawnienia, bo użył broni służbowej, "nie mając podstawy prawnej a tym samym faktycznej", raniąc uciekającego w pośladek, przez co działał "na szkodę interesu prywatnego" tego mężczyzny.
Jak powiedział we wtorek szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Maciej Płoński, kluczowe dla sprawy było to, że policjanci nie dokonali formalnie zatrzymania 37-latka, gdy dowiedzieli się z bazy danych, iż jest poszukiwany. - Poprosili go, żeby z nim podszedł do samochodu. Natomiast byli zobowiązani założyć mu już wówczas kajdanki i go faktycznie zatrzymać, a pan zaczął uciekać - dodał prokurator.
Nie przyznał się
Jak wyjaśnił, przepis dotyczący zasad użycia broni przez funkcjonariuszy jest tak skonstruowany, że jeśli policjanci nie dokonali faktycznej czynności zatrzymania, to w tej sytuacji nie mieli prawa broni użyć. Przyznał, że "szczęściem w nieszczęściu" zarówno dla policjanta, jak i uciekającego było to, że kula trafiła w pośladek, a nie np. w kręgosłup.
Oskarżony funkcjonariusz, który strzelał, nie przyznał się. Przy zastosowanej kwalifikacji prawnej grozi mu do 5 lat więzienia.
Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku.