Pielęgniarka: czujemy się wystawieni na strzał przy akompaniamencie oklasków

Polska
Pielęgniarka: czujemy się wystawieni na strzał przy akompaniamencie oklasków
Polsat News
Opisała, że sytuacja wśród kadry medycznej jest napięta wskutek przepracowania

- Czujemy się wystawieni na strzał przy akompaniamencie oklasków – powiedziała Dorota Ronek, pielęgniarka ze Szpitala Klinicznego nr. 4 w Lublinie. Zaznaczała w rozmowie z Polsat News, że sytuacja w służbie zdrowia jest zła, a w szpitalach dochodzi do nieprzestrzegania zasad sanitarnych. - Długo już nie wytrzymamy – mówiła.

- Nie czujemy się doceniani - powiedziała Ronek. Odnosząc się do sytuacji w służbie zdrowia, dodała, że "nazywanie nas bohaterami i oklaskiwanie zaczyna nas drażnić, bo czujemy się wystawieni na strzał przy akompaniamencie oklasków". 

 

Zaznaczyła, że rozumie, że jest to formą podziękowania ze strony społeczeństwa, ale "mamy tak krótki lont, jesteśmy zmęczeni, nie chcemy już tych oklasków, to już nas drażni".

 

Opisała, że sytuacja wśród kadry medycznej jest napięta wskutek przepracowania, przez co często z nieistotnych przyczyn dochodzi do nieporozumień i spięć.

 

Praca w kombinezonach

 

- Jest to coś strasznego i potwornego – powiedziała o konieczności kilkugodzinnej pracy w kombinezonie ochronnym. – Dużym wysiłkiem jest sama maseczka, a noszenie kombinezonu kilkuset razy pogarsza samopoczucie – mówiła.

 

ZOBACZ: Koronawirus w Polsce. Ponad 17 tys. nowych przypadków zakażeń

 

Podkreślała, że "osoby, które pracują w kombinezonie, a w tej chwili to bardzo dużo już osób, mówią, że po 2-3 godzinach od zdjęcia kombinezonu wraca im czucie w dłoniach po spętaniu taśmami, które mają zabezpieczać przed przenikaniem wirusa w przerwach rękawa i rękawiczek".

 

Dodała, że praca w stroju ochronnym wpływa na precyzję. - Z precyzją są duże problemy, więc mamy dodatkowy stres przy czynnościach jej wymagających – powiedziała.

 

Problemy pielęgniarek

 

Zapytana o problemy kadrowe, przypomniała, że "wcześniej pracowaliśmy na minimalnych obsadach". Zaznaczała, że przed epidemią występowały problemy z pójściem na urlop, wykorzystaniem wolnego na opiekę nad dzieckiem.

 

WIDEO: Pielęgniarka: podziękowania i oklaski nas drażnią

  

 

W czasie epidemii, jak podkreśliła, pielęgniarek jest jeszcze mniej. - Dużo mniej, bo są osoby chore i na zwolnieniach, niektóre osoby cierpią  na choroby przewlekle, pielęgniarki to osoby w zaawansowanym wieku – opisywała. – Mamy też cofanie urlopu, więc naturalnie, że się wykruszamy – powiedziała.

 

- Nie jesteśmy wysyłani na kwarantannę, kiedy powinniśmy – stwierdziła, tłumacząc, że często nie wiadomo, czy pacjent jest zakażony czy nie, a w takich przypadkach nie ma obowiązku noszenia strojów ochronnych, pielęgniarki mają wówczas tylko maseczki.

 

ZOBACZ: Odra w Polsce. Znacznie spadła liczba nowych przypadków

 

Zdradziła również, że zdarzają się przypadki zachęcania do pracy pielęgniarek z pozytywnym wynikiem testu, z racji, że "nie ma komu pracować".

 

Myślami w szpitalu

 

W rozmowie z dziennikarzami Polsat News Ronek powiedziała, że "my wolnego nie mamy" - Mentalnie nie wychodzimy z pracy, bo jak nie jesteśmy fizycznie w szpitalu to mamy do przyswojenia mnóstwo nowych wiadomości – podkreślała. Dodała, że  "wolne poza szpitalem, ale głową w szpitalu".

 

ZOBACZ: Izolacja społeczna w części Portugalii. "Przed nami bardzo trudny miesiąc"

 

Wskazywała, że problemem dla pielęgniarek jak także nadmierna "papierologia". Przyznała, że skutkiem pandemii było przesunięcie wielu obowiązków na pielęgniarki. - Papier jest ważniejszy od pacjenta – mówiła.

laf/zdr/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie