Ormianie zablokowali A2. "Prosimy Polskę, aby potępiła agresję Turcji"
Obywatele Armenii protestowali na autostradzie A2 w Łódzkiem. Na wysokości Łowicza zablokowali trasę w kierunku Poznania. Na miejsce trwającej przez około godzinę blokady została wezwana policja. Protestujący chcieli zwrócić uwagę na konflikt Armenii z Azerbejdżanem. - Chcemy, aby nasze małe dzieci miały prawo do życia - mówił jeden z protestujących.
Jak przekazał dyżurny Punktu Informacji Drogowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, od godz. 19:44 na 399. kilometrze autostrady A2 w kierunku Poznania odbywał się protest obywateli Armenii. Na miejscu interweniowała policja.
Efektem blokady był wielokilometrowy korek między węzłami Wiskitki i Skierniewice, który próbowano rozładować, kierując pojazdy objazdami. Auta, które utknęły w zatorze, przepuszczane były pasem awaryjnym obok protestujących.
"Turcja wynajmuje terrorystów"
- Wybraliśmy taką formę protestu, bo nie mieliśmy wyjścia. Nie wiem, czy jest właściwa - powiedział jeden z blokujących autostradę.
ZOBACZ: Donald Trump skazany na śmierć. Uznany za winnego zbombardowania szkolnego autobusu
Przypomniał, że w konflikcie o Górski Karabach "giną ich bracia". - Prosimy Polskę, aby potępiła agresję Turcji, która wynajmuje terrorystów. Wasz kraj też jest członkiem NATO - mówił.
WIDEO: Blokada autostrady A2. Obywatele Armenii chcą, by Polska potępiła turecką agresję
Jak dodał, on i jego rodacy chcą, aby ich małe dzieci "miały prawo do życia". - Chcemy żyć w niepodległym Arcachu (inna nazwa Górskiego Karabachu - red.) - powiedział obywatel Armenii.
Blokada drogi zakończyła się tuż po godz. 21.
Konflikt o Górski Karabach. Obowiązuje trzeci rozejm
W konflikcie zbrojnym między Armenią i Azerbejdżanem o Górski Karabach od poniedziałku obowiązuje trzeci już rozejm. Został on zawarty przy pośrednictwie USA - w dwóch poprzednich mediatorem była Rosja.
Obie strony od początku oskarżają się wzajemnie o umyślne łamanie zawieszenia broni. Komunikat opublikowany w niedzielę rano i nagłośniony przez rosyjską agencję TASS jest kolejną odsłoną wojny informacyjnej, jaka toczy się na linii Baku-Stepanakert-Erywań równolegle do konfliktu zbrojnego wokół Górskiego Karabachu.
Szefowie MSZ Armenii i Azerbejdżanu spotkali się w piątek w Genewie z międzynarodowymi mediatorami na kolejnej rundzie rozmów w celu rozwiązania konfliktu zbrojnego w Górskim Karabachu, gdzie w trwających od ponad miesiąca walkach zginęły setki ludzi.
Dziesiątki tysięcy zabitych w walkach
Komentatorzy podkreślają, że w najcięższych od 25 lat walkach na Kaukazie Południowym w centrum uwagi znajduje się rosnący wpływ Turcji, sojusznika Azerbejdżanu, w obszarze poradzieckim uważanym przez Rosję za fragment jej strefy wpływów.
Górski Karabach, enklawa ormiańska w Azerbejdżanie i otaczające je obwody azerskie, które od niemal trzech dekad są okupowane przez Ormian, to oficjalnie część Azerbejdżanu. Enklawa jest zamieszkana i całkowicie kontrolowana przez Ormian. W konflikcie o nią w latach 1991-1994 zginęło około 30 tys. ludzi.
ZOBACZ: Spór o Górski Karabach. Prezydent Azerbejdżanu: dajemy Armenii ostatnią szansę
Zdobycze militarne Azerbejdżanu od czasu rozpoczęcia walk 27 września utrudniają negocjowanie porozumienia. Prezydent Ilham Alijew odrzuca jakiekolwiek rozwiązanie, które pozostawiłoby Ormianom częściową kontrolę nad terytorium, które obydwa kraje uważają za część swego dziedzictwa.
W Azerbejdżanie panuje nastrój nacjonalistycznego uniesienia, społeczeństwo jest żądne rewanżu za 27 lat okupacji azerbejdżańskiego terytorium przez Ormian - podkreślają komentatorzy.
Czytaj więcej