Łódź. Kilkanaście osób uwięzionych na cmentarzu. Nie zdążyły wyjść przed zamknięciem bramy
Po ogłoszeniu przez premiera decyzji o zamknięciu cmentarzy w piątek, wiele osób udało się na groby bliskich. Z ostatniej okazji chcieli też skorzystać mieszkańcy Łodzi, nawiedzający cmentarz przy ul. Kurczaki. Pracownicy nekropolii jednak zamknęli bramy punktualnie o godz. 22 nie sprawdzając, czy wszyscy wyszli. W efekcie, 12 osób zostało uwięzionych na cmentarzu.
O sytuacji z piątku poinformował "Dziennik Łódzki".
ZOBACZ: Zamknięcie cmentarzy. "Zawsze po 1 listopada mieliśmy przyrost chorych"
Strażacy otrzymali informację o uwięzionej na cmentarzu grupie osób o godz. 22:15. Dyżurny zadysponował na miejsce zastęp ratowników.
"Nie sprawdzili, czy wszyscy wyszli"
"Okazało się, że cmentarza nie może opuścić 12 osób. Po ogłoszeniu przez premiera informacji o zamknięciu nekropolii, ruszyli oni późnym wieczorem na groby bliskich. Pracownicy cmentarza punktualnie o godz. 22 zamknęli jego bramę nie sprawdziwszy, czy wszyscy wyszli" - poinformował "Dziennik Łódzki".
ZOBACZ: Odwiedź cmentarz... przez telefon
Tym razem obyło się bez użycia drabiny - ratownicy byli wyposażeni w klucze.
Rząd zdecydował w piątek, że od 31 października do 2 listopada cmentarze zostaną zamknięte. - Nie chcemy doprowadzać do takiego ryzyka, żeby na skutek odwiedzin na cmentarzach wiele osób poniosło śmierć – wyjaśnił premier Mateusz Morawiecki. Jak tłumaczył, Rada Ministrów z podjęciem decyzji o zamknięciu cmentarzy czekała, ponieważ liczyła, że liczba zachorowań zmaleje.
Czytaj więcej