Protesty kobiet. Opozycja sceptycznie o zaproszeniu przez premiera do rozmów
Przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych sceptycznie odnoszą się do propozycji premiera, aby w poniedziałek podjąć rozmowy na temat obecnej sytuacji w kraju. Premier powinien rozmawiać z przedstawicielkami kobiet - przekonuje PO. PSL ocenia natomiast, że "trudno rozmawiać z kimś, kto tak lekceważy Polaków".
Premier Mateusz Morawiecki przekazał w piątek, że dzień wcześniej "były próby zaproszenia przedstawicieli opozycji do rozmów" dotyczących protestów po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, jednak "nie zostały przyjęte".
- Ponawiam zaproszenie na poniedziałek, ponieważ trzeba rozmawiać. Jesteśmy gotowi rozmawiać i przedstawić propozycje kompromisowe, które będą następnie szybko ubrane w formę ustawy i temat zostanie wyjaśniony - powiedział Morawiecki.
ZOBACZ: "Jesteśmy gotowi szybko ją wdrożyć". Premier o projekcie ustawy ws. aborcji
Zapewnił, że jest otwarty na uzgodnienia, które w pełni uspokoją większość protestujących.
PO: kobiety mówią swoim głosem, trzeba zwrócić się do nich
Rzecznik PO Jan Grabiec, zapytany, czy jego partia odpowie na zaproszenie premiera, stwierdził, że "odpowiedzialny rząd powinien rozmawiać przede wszystkim z przedstawicielami protestujących".
Zwrócił uwagę, że protestujące kobiety wyłoniły komitet, który ich reprezentuje. - Bardzo się dziwię, że żaden przedstawiciel rządu nie nawiązał żadnego kontaktu z protestującymi. Kobiety mówią swoim głosem i należy się zwrócić w pierwszej kolejności do nich - zauważył Grabiec.
"Premier niech przeprosi, że cmentarze zamknął w piątek o godz. 16"
Wiceszef klubu Koalicja Polska-PSL-Kukiz'15 Marek Sawicki powiedział z kolei, że jego ugrupowanie nie podjęło jeszcze decyzji, czy wziąć udział w rozmowach z premierem. Jak dodał, on będzie to prezesowi PSL Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi zdecydowanie odradzał.
- Premier w pierwszej kolejności niech przeprosi Polskę i Polaków za to, że zamknięcia cmentarzy nie ogłosił w poniedziałek, tylko w piątek o godz. 16. To jest akt skrajnego lekceważenia - powiedział Sawicki.
ZOBACZ: Zamknięcie cmentarzy. Grodzki: kupmy chryzantemy do domu
Dodał, że od dawna już było wiadomo, jaki jest dzienny wzrost zachorowań. - Trzeba było ludziom dać szansę na to, żeby przygotowali groby najbliższych i te groby odwiedzili - do soboty i od wtorku. Natomiast ogłoszenie tego dzisiaj, to jest lekceważenie wszystkich obywateli i skrajne lekceważenie tych wszystkich, którzy w święta sprzedają znicze, kwiaty, wiązanki - mówił Sawicki.
Przypomniał, że ci ludzie "cały rok pracowali nad sadzonkami chryzantem, po to, to żeby w okolicach wszystkich świętych odzyskać pieniądze".
Lewica: propozycja prezydenta to splunięcie w twarz kobietom
Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Marcelina Zawisza poinformowała, że jej ugrupowanie nie podjęło jeszcze decyzji, czy wziąć udział w zaproponowanym spotkaniu. Jak dodała, decyzja zapadnie w weekend.
Posłanka odniosła się także do propozycji prezydenta nowelizacji ustawy antyaborcyjnej.
- Ta ustawa to jest tak naprawdę splunięcie w twarz kobietom, ale również nieznajomość rzeczywistości medycznej - oceniła.
Jej zdaniem, kobiety domagają się tego, "żeby mieć pełnię praw decydowania o sobie i o swoim ciele, swoim życiu i o swojej przyszłości, czyli domagają się legalnej aborcji - jaka jest w krajach europejskich".
- Z drugiej strony lekarze i lekarki jasno podkreślają, że nie da się określić na etapie badań prenatalnych, czy dziecko umrze tydzień po urodzeniu, trzy dni, rok czy dwa lata - podkreśliła.
ZOBACZ: "Naziole na Rondzie de Gaulle’a". Sienkiewicz opryskany gazem, Śpiewak trafiony racą [WIDEO]
Uznała, że "nie ma takiej możliwości, żeby ta przesłanka, tak zapisana, była podstawą do przeprowadzania aborcji i zapewniła jednocześnie bezpieczeństwo lekarzom i lekarkom, którzy będą się podejmowali tego typu zabiegów".
Konfederacja: rząd przyzwolił na anarchię na ulicach
Krzysztof Bosak (Konfederacja) przekazał, że on, ani żaden z jego kolegów, nie otrzymali zaproszenia od premiera na rozmowy. Odmówił więc komentowania "medialnych faktów".
- Od rządu oczekujemy zapewnienia, że prawo będzie przestrzegane, bo przez ostatni tydzień rząd przyzwolił na anarchię na ulicach - powiedział Bosak.
Wielotysięczne protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego trwają od zeszłego czwartku. To skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis zezwalający - na mocy ustawy z 1993 r. - na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.