"Dziady na Mickiewicza" na Żoliborzu. Kolejny dzień protestów kobiet
Kolejny protest kobiet na warszawskim Żoliborzu. W mieszkaniach bloku na ulicy Mickiewicza, naprzeciw willi Jarosława Kaczyńskiego, odbył się performance inspirowany dramatem "Dziady". Z okiem jednego z mieszkań zaśpiewał do uczestników m.in. wokalista Michał Szpak. Protesty kobiet trwały też w innych miastach.
Nieopodal domu Jarosława Kaczyńskiego na stołecznym Żoliborzu zgromadziło się w sobotę wieczorem kilkaset osób. W stojącym tam bloku odbył się performance "Dziady na Mickiewicza".
Uczestnicy stając w oknach budynku odgrywali II część dramatu polskiego wieszcza, wplatając w to elementy polityczne, a także postulaty Strajku Kobiet.
Kultura protestuje przeciwko #piekłokobiet. Już za chwilę Dziady Mickiewicza... na Mickiewicza 🎃🎭 #StrajkKobiet pic.twitter.com/YBkV6ik3jr
— Adriana Bąkowska de Carvalho (@AdrianaBakowska) October 31, 2020
Tzw. duchem najcięższym, czyli widmem Złego Pana, stał się Jarosław Kaczyński. Jego wizerunek wyświetlano na oknach bloku, a zgromadzony przed nim tłum, wraz z aktorami, krzyczał: "A kysz!".
Natomiast odtwórca tej roli udawał głos prezesa PiS.
- Nie podzielisz nas, Jarosławie Kaczyński! Gdzie się chowasz? Wyjdź, tchórzu! - krzyczała jedna z aktorek pod koniec przedstawienia.
Występ zakończyło odśpiewanie piosenki "Imagine" z repertuaru Johna Lennona. Podczas przedstawienia, domu prezesa PiS, jak i okolicznych ulic, pilnowały znacznie siły policji.
Protesty w innych miastach
Demonstracje odbyły się także w Gdańsku, gdzie zorganizowano protest rowerowy. Uczestnicy na rowerach przejechali przez ulice miasta. manifestacja była wyrazem sprzeciwu wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
Z kolei w Płocku odbył się protest pod nazwą "Szabat czarownic". Demonstracja ma nawiązywać do obchodzonego dziś na zachodzie święta Halloween. Uczestnicy, również w przebraniach, zgromadzili się na płockich ulicach.
Kwiaty i znicze przynosili w sobotę mieszkańcy przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie. Na pogrzebowych wiązankach dało się dostrzec napisy: "Świętej pamięci wolność i gospodarka", "PiS spoczywaj w pokoju".
Pośród chryzantem i zniczy znalazły się też karki i kartony z hasłami: "Świętej pamięci PiS", "Zdradziłaś mnie, partio". Nie brakło również wulgaryzmów.
W sobotę wieczorem przed krakowską siedzibą PiS było ok. 100 zniczy i tyle samo kwiatów. Kolejni mieszkańcy donosili rośliny. Na alejce przy zieleńcu namalowano symbole Strajku Kobiet – czerwone pioruny.
ZOBACZ: Organizatorzy protestów będą traktowani jak przestępy. Może im grozić nawet 8 lat więzienia
Do zakupu chryzantem i zniczy od przedsiębiorców, a następnie przyniesieniu roślin przed siedzibę PiS nawoływali m.in. internauci w mediach społecznościowych.
Kibice ze Śląska poparli protestujących
W Gliwicach na trasie przemarszu ustawiła się spora grupa kibiców, bijąc brawo protestującym, którzy skandowali w odpowiedzi: "Dziękujemy". Kibice mieli ze sobą duży baner z symbolem Polski Walczącej i napisami: "Tak dla prawa wyboru – Nie dla Antify i rządu", podpisany "Polska Kibolska".
"W Gliwicach spotkanie z Polską Kibolską, wspólne przybijanie piątek. Kibice za prawem wyboru. Dziękujemy. Taki jest Śląsk" – tak skomentował tę sytuację na swoim profilu w portalu społecznościowym poseł do Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut (Wiosna).
W Katowicach protestujący zebrali się na Rynku. Według informacji oficer prasowej katowickiej policji młodszej aspirant Agnieszki Żyłki demonstracja przebiegła bardzo spokojnie, bez incydentów.
Jak podało w sobotę Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego, w piątek w woj. śląskim odbyły się 34 zgromadzenia publiczne mające na celu wyrażenie protestu przeciwko zaostrzeniu prawu aborcyjnego. Udział w nich wzięły łącznie 17 282 osoby. Nie zanotowano poważniejszych incydentów.
Trzy grupy protestujących
W sobotę protestujących postanowił sklasyfikować minister MEN Przemysław Czarnek. Podzielił ich na trzy grupy, jedną nazywając "rewolucjonistami lewackimi".
- W grupie manifestujących na ulicach polskich miast, w tym szczególnie w Warszawie, są tacy, którzy po prostu wyrażają swoje niezadowolenie wobec treści orzeczenia Trybunały Konstytucyjnego, tacy, którzy próbują wykorzystać politycznie zaistniałą sytuację i ich jedynym celem jest obalenie rządu demokratycznie wybranego i przejęcie władzy, i są również tacy, których można śmiało określić rewolucjonistami lewackimi, którzy poczuli moment do tego, aby wzniecać bunty i te agresywne zachowania, wulgarne hasła, chuligańskie wybryki, wandalizm i łamanie wolności i praw innych osób, które z tym się nie utożsamiają. Ja bym takie trzy grupy wymienił, nie można wszystkich wrzucić do jednego worka – powiedział minister MEN Przemysław Czarnek na antenie Polskiego Radia 24.
Czarnek zaapelował "szczególnie do tych, którzy tylko wyrażają swoje niezadowolenie z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
ZOBACZ: Czarnek: nie cofnąłem finansowania uczelniom
- Ja rozumiem państwa, macie państw prawo do swojego poglądu, to jest zupełnie oczywiste w wolnym, demokratycznym państwie, tylko zwróćmy uwagę na to, że to dzieje się w szczycie pandemii koronawirusa i to wszystko może kosztować, a nawet już na pewno będzie kosztować ogromnym zagrożeniem dla zdrowia tego społeczeństwa – mówił.
Dodał, że miejscem na takie debaty nie są ulice miasta, zwłaszcza w pandemii koronawirusa, ale parlament i sale konferencyjne uniwersytetów lub Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Czytaj więcej