Manifestacja przed domem Kaczyńskiego. Protesty w wielu polskich miastach
Organizatorzy wezwali protestujących zgromadzonych na pl. Wilsona przeciwko wyrokowi TK ws. aborcji do rozejścia się i poprosili policję o pomoc w zapewnieniu im bezpieczeństwa przy powrocie do domu. Wcześniej doszło do incydentów na Rondzie de Gaulle’a i pl. Zamkowym, gdzie uczestników manifestacji zaatakowali nacjonaliści.
Po godz. 22 dobiegły końca manifestacje w wielu polskich miastach przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
"Słuchajcie, Jarosław ma już #zostańWdomu w wykonaniu nas i policji z całej Polski (prawie, reszta pilnuje kościołów z bojówkami Kaczyńskiego). Żoliborz zablokowany. Zaczynamy wracać, bezpiecznie, razem!" - poinformował w piątek po godz. 22 Strajk kobiet.
Słuchajcie, Jarosław ma już #zostańWdomu w wykonaniu nas i policji z całej Polski (prawie, reszta pilnuje kościołów z bojówkami Kaczyńskiego). Żoliborz zablokowany. Zaczynamy wracać, bezpiecznie, razem!
— #StrajkKobiet (@strajkkobiet) October 30, 2020
Jak z kolei relacjonują obecni na miejscu reporterzy przed godz. 22 organizatorzy protestu wezwali demonstrujących, którzy zgromadzili się na pl. Wilsona do rozejścia się. Protestujący zaczęli powoli opuszczać plac. Grupy demonstrantów rozchodzą się w różnych kierunkach. Część z nich jednak na razie jeszcze zostaje na placu Wilsona.
"Nikt już nie wytrzyma hipokryzji rządzących. Dziś premier mówił o spokoju – w sposób jak zwykle niebywale protekcjonalny („nasze Panie”). Proponują pseudo-kompromis od pseudo-kompromisu. Jakie inne prawa będą chcieli ograniczyć w czasie pandemii?" - napisał po zakończeniu manifestacji Trzaskowski.
"Ok. 100 tys. protestujących"
"Ok. 100 tys. protestujących jest teraz na ulicach Warszawy. Trzy miejsca z których rozpoczęły się przemarsze i napływ osób z różnych stron powodują trudności w oszacowaniu liczby protestujących. Na początku było ok. 50 tys., z upływem czasu liczba osób regularnie wzrastała" - informowała wcześniej rzecznik prasowa UM Warszawy.
ZOBACZ: Próbował podpalić biuro PiS. Zatrzymała go policja
Ponad 30 osób, które brały udział w zajściach na Starym Mieście i w pobliżu ronda de Gaulle’a, zostało zatrzymanych – poinformowała w piątek wieczorem Komenda Stołeczna Policji. Zatrzymani mieli przy sobie pałki, petardy i gazy obezwładniające.
Przy zatrzymanych policjanci zabezpieczyli różnego rodzaju pałki, w tym teleskopowe, gazy obezwładniające, dużo wyrobów pirotechnicznych.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 30, 2020
Zdecydowane działania pododdziałów prewencji i policjantów po cywilnemu pozwoliły na skuteczne zapewnienie bezpieczeństwa w centrum miasta. pic.twitter.com/NxoTddkKcV
Przed domem Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu została ustawiona blokada policyjna, która wyłączyła około 200-metrowy odcinek obydwu jezdni. Czoło blokady policyjnej znajduje się na wysokości numeru 42. Przy blokadzie policyjnej z minuty na minutę jest coraz więcej protestujących.
ZOBACZ: "Naziole na Rondzie de Gaulle’a". Sienkiewicz opryskany gazem, Śpiewak trafiony racą [WIDEO]
Obecnie na miejscu jest około kilkuset osób. Skandują: "J...ć PiS", "Myślę, czuję, decyduję". Wśród transparentów m.in. "Dlaczego wkur... ludzi", "wolna Polska i aborcja" i "Nie będę twoją męczennicą".
Inne grupy, które idą z centrum pod dom prezesa PiS, znajdują się już na ul. Mickiewicza. Tłum skanduje: "Jarek, pakuj się". Mieszkańcy okolicznych budynków wspierają protestujących wznosząc z nimi antyrządowe okrzyki.
Zamieszki i ataki nacjonalistów
W czasie protestu dochodzi do zamieszek, w jego uczestników rzucane są race. Jak donoszą politycy opozycji, uczestników protestów atakują nacjonaliści. Do ataków doszło m.in. w rejonie ronda de Gaulle’a i na placu Zamkowym. Interweniowała policja. Dotychczas poinformowała o kilkunastu osobach zatrzymanych spośród grup pseudokibiców.
Po godz. 18 na rondzie Dmowskiego zgromadziły się tysiące demonstrantów, a kolejni nadchodzą ze wszystkich ulic. Nad demonstracją lata policyjny śmigłowiec.
Wcześniej policjanci podjęli zdecydowane działania wobec grup pseudokibiców, którzy zagrażali bezpieczeństwu innych osób, a także używali pirotechniki. Działania są prowadzone w rejonie Wisłostrady i ul. Karowej. Są pierwsze zatrzymania - przekazała stołeczna policja.
Interwencje policjantów w rejonie Starego Miasta wywołały agresywne zachowania grup pseudokibiców, rzucających racami w kierunku innych ludzi i funkcjonariuszy.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 30, 2020
Policjanci użyli śpb w postaci siły fizycznej i granatów hukowych. Dotychczas zatrzymano kilkanaście osób.
Demonstranci ruszyli z placu Zawiszy oraz z Placu Zamkowego. Idą w stronę Ronda Dmowskiego. Tłum przed Kancelarią Premiera w Al. Ujazdowskich stoi, spacerując w miejscu. Mają ze sobą transparenty tęczowe flagi i transparenty z hasłami: "Dość", "No women no kraj", "Chcemy żyć w pełni praw", czy "Nigdy nie będziesz szła sama"
Tłum, który zebrał się na Placu Zamkowym to głównie młodzi ludzie. Wielu z nich ma plakaty z symbolami Warszawskiego Strajku Kobiet, inicjatora protestów. Uczestnicy demonstracji mają z sobą transparenty z logo strajku kobiet, z napisami "w…ć", "PiS won", "budzi się we mnie agresja", "dzisiaj jestem kobietą", "j…ć PiS", "wyp…ć". Niektórzy przygotowywali plakaty na miejscu, pisali na kartonach hasła i mocowali je do drzewców.
Młodzi mężczyźni z różańcami w rękach
Na Starówce prawie nie ma spacerowiczów. Przed katedrą i kościołem jezuitów stoją młodzi mężczyźni z różańcami w rękach i modlą się. W uliczkach odchodzących od runku gromadzą się rośli mężczyźni, ubrani w ciemne stroje z zasłoniętymi twarzami.
W pewnym momencie grupa zamaskowanych osób nadbiegła od strony starówki i rzuciła w tłum race. Interweniowała policja.
Tłumy pojawiły się też na Pl. Zawiszy i wzdłuż Al. Jerozolimskich - po stronie do centrum aż za "Atlas Tower". Krzyczą "j... PiS". Po godz. 17:10 demonstrujący ruszyli w stronę centrum. Na razie jest spokojnie.
Przed gmachem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów także zgromadziły się setki demonstrantów. Wśród nich są posłowie opozycji m.in. Marcin Kierwiński. Gmach KPRM jest zabezpieczany przez kordon policji i żandarmerii wojskowej. W okolicznej ulicy Bagatela znajduje się kilkadziesiąt policyjnych transporterów.
Protestujący przed siedzibą premiera
Punktualnie o godz. 17. Pod siedzibę szefa rządu od strony Belwederu podszedł tłum demonstrujących, na czele których był samochód ciężarowy z prowizoryczną sceną.
"Mamy dość" – skandują protestujący. "Wojsko nas nie powstrzyma, oni też mają córki, siostry i żony. Chłopaki, kogo zostawiliście w domach?" - pytała policjantów przez megafony kobieta stojąca na scenie.
Protest zabezpiecza policja oraz żołnierze Żandarmerii Wojskowej. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy obu służb jest obecnych m.in. pod Kościołem pw. św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży oraz Bazyliką Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, przed którą w ubiegłą niedzielę doszło do przepychanek między demonstrującymi a kontrmanifestującymi ze środowisk narodowych. Funkcjonariusze policji i Żandarmerii Wojskowej gromadzą się również pod Sejmem, który odgrodzony jest barierkami. Żandarmeria w polowych mundurach stoją też
- Monitorujemy sytuację na mieście, będziemy pilnować tych miejsc, w których do tej pory dochodziło do łamania prawa, niszczenia mienia, malowania napisów na fasadach kościołów. Spodziewamy się największego protestu od momentu ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego i na to się przygotowujemy - mówił rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Jak wskazywał, w piątek stołeczna policja otrzymała wsparcie z innych garnizonów w kraju.
Solidarność z protestem wyrażana jest m.in. poprzez widoczne w oknach niektórych budynków plakaty z charakterystyczną błyskawicą - symbolem Strajku Kobiet - oraz sprzeciwu wobec zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Na ulicach widać jednak na razie głównie służby mające zabezpieczać protest, a nie samych protestujących.
"Jedziemy na Warszawę"
- Dzisiaj jest piątek. Dzisiaj jest dzień mobilizacji. Jedziemy na Warszawę - mówiła wcześniej w piątek podczas konferencji prasowej liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart. - Spodziewamy się dużego protestu - podkreślała.
Poinformowała, że uczestnicy marszu "Na Warszawę" zbierają się w stolicy o godz. 17 w trzech miejscach: przy Placu Zamkowym, Placu Zawiszy oraz pod KPRM przy al. Ujazdowskich. - Stamtąd wyruszamy, miejsce, do którego idziemy, podamy później - zaznaczyła.
Jak mówiła, są "teoretyczne przynajmniej obostrzenia", dotyczące zakazu gromadzenia się w związku z epidemią. "Ale myślę, że już nikt nawet nie podchodzi do tego poważnie, do przepisów, które i tak nie mają żadnej podstawy". - Na pewno będzie nas więcej niż pięć osób - podkreśliła.
- Oczywiście będą do nas dojeżdżały i dochodziły osoby w różnych porach - dodała. Jak dodała, wszelkie informacje dotyczące przebiegu piątkowego protestu będą udzielane na bieżąco na założonym na Facebooku wydarzeniu pod nazwą "Na Warszawę", na fanpage'u Ogólnopolskiego Strajku Kobiet na Facebooku oraz na Twitterze i na Instagramie Strajku Kobiet.
- Idziemy. Zobaczymy, czy będzie nas więcej, niż policji, służb i tych wszystkich innych osób ściągniętych w panice przez władze do Warszawy, bo nasza teoria i nasza praktyka też jest taka, że władzy i jej funkcjonariuszy jest zawsze mniej niż ludzi protestujących i walczących o wolność - dodała.
Na konferencji prasowej przed protestem Marta Lempart powiedziała, że "plan, który prawdopodobnie obmyślają panowie, czyli taki, żeby być może zostawić nas w spokoju, ale zabrać się za osoby, które minister Ziobro i pan Kaczyński uważają, że łatwiej przestraszyć, nie wypali".
- Jeżeli plan jest taki, żeby aresztować sobie 30 osób w różnych miejscach Polski, wybierając tych, którzy wydają się zaangażowani po raz pierwszy albo są mniej zaangażowani, to zapewniam, że ten plan nie wypali, bo widzimy co dzieje się wśród tych osób, one są zdeterminowane - dodała. - Jeżeli jest pomysł na represję rozproszoną, to my odpowiemy solidarnością rozproszoną, która nas tylko wzmocni - mówiła.
- Docierają do nas cały czas informacje o planowanych prowokacjach, jakichś zasadzkach na nasz marsz - powiedziała Klementyna Suchanow. - Apelujemy do rozsądku, do solidarności pomiędzy sobą w trakcie marszu, do opiekowania się sobą, do rozglądania się i zwracania uwagi, czy komuś nie stanie się tam krzywda - powiedziała.
Apelowała także o niespożywanie alkoholu podczas protestu. Podkreślała również, że panują warunki pandemiczne. W kontekście tego prosiła o zachowanie podstaw bezpieczeństwa, noszenie maseczek na twarzach, dbanie o podstawy higieny i pamiętaniu o dezynfekcji rąk.
Z trzech miejsc w Warszawie
- Będziemy startować trochę nietypowo, bo z trzech miejsc w Warszawie. To są aleje Ujazdowskie pod kancelarią premiera, bo pan Morawiecki dzisiaj powiedział, żebyśmy nie zaczepiały nikogo innego, tylko waliły w polityków, no to idziemy powiedzieć mu, co myślimy -mówiła Agnieszka Czerederecka ze Strajku Kobiet.
ZOBACZ: Budka: żądam od Jarosława Kaczyńskiego odwołania haniebnych słów
Jak dodała, drugie miejsce, gdzie zbiorą się protestujący jest "bardzo symboliczne". - To Plac Zamkowy; tam dużo się zaczęło, w 2016 roku miał tam miejsce nasz największy protest w Polsce. Trzecie miejsce to Plac Zawiszy, najbliżej siedziby zła, czyli PiS - wyjaśniała.
Protesty mają rozpocząć się o godz. 17:00.
"Do niczego się nie przyznajemy, odmawiamy wyjaśnień"
- Gdzie pójdziemy, to się okażę, pewnie będziemy się gdzieś łączyć. Nie zdemolujmy jutro Warszawy, bo kochamy ją wszyscy - dodała Agnieszka Czerederecka.
Marta Lempart, liderka Strajku Kobiet, przypomniała, żeby "nie przyjmować żadnych mandatów". - Do niczego się nie przyznajemy, odmawiamy składania wyjaśnień - tłumaczyła.
ZOBACZ: Zaatakował nożem po manifestacji w Gdyni. Grozi mu 5 lat więzienia
Klementyna Suchanow zaapelowała o przestrzeganie zasad sanitarnych podczas piątkowej manifestacji. - Będziemy prosiły, by osoby bez maseczek, opuściły nasz marsz - podkreśliła.
- Możemy spodziewać się prowokacji i agresji. Musimy trzymać się razem. Nie spacerujmy w pojedynkę, szczególnie w trakcie powrotu do domu - zaapelowała Suchanow.
Czytaj więcej