Zaatakował nożem po manifestacji w Gdyni. Grozi mu 5 lat więzienia
Na trzy miesiące trafił do aresztu 64-letni mężczyzna, który w poniedziałek w Gdyni zaatakował nożem 23-latka, wracającego z protestów przeciwko orzeczeniu TK ws. aborcji. - Wyciągnął nóż i rozciął mi twarz. W akcie samoobrony zdążyłem rozbić na jego głowie butelkę. Gdybym tego nie zrobił możliwe, że teraz byśmy nie rozmawiali - mówił polsatnews.pl Witiuk. Nożownikowi grozi do 5 lat więzienia.
Jak powiedziała w czwartek rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, decyzją Sądu Rejonowego w Gdyni mężczyzna podejrzany o ugodzenie nożem i znieważenie został aresztowany na trzy miesiące.
Mężczyzna usłyszał w środę zarzuty. Pierwszy z nich dotyczy spowodowania u pokrzywdzonego obrażeń ciała na okres powyżej 7 dni. Drugi zaś znieważenia słowami powszechnie uznanymi za obelżywe kobiety, która towarzyszyła 23-latkowi. - Prokurator uznał, że obu czynów podejrzany dopuścił się publicznie z błahego powodu, okazując przez to lekceważenie dla porządku prawnego - powiedziała prokurator Wawryniuk.
Nie przyznał się do winy
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
ZOBACZ: "Wzywam do spokoju". Prezydent Andrzej Duda skrytykował wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego
Do zdarzenia doszło w poniedziałek ok. godz. 22 w centrum Gdyni. - Zakończyliśmy protest i wracaliśmy z grupą znajomych do domów. Nie skandowaliśmy haseł, nie prezentowaliśmy już transparentów – relacjonował w rozmowie z polsatnews.pl Witiuk.
ZOBACZ: Protesty w Polsce. Komentarze po oświadczeniu Kaczyńskiego
- W pewnym momencie, gdy wracaliśmy, skonfrontował się z nami starszy mężczyzna. Zaczął wykrzykiwać w naszą stronę antywolnościowe hasła, przeklinał, pytając co my właściwie manifestujemy. Jedna z osób zapytała: "o co ci chodzi człowieku?". To sprawiło, że stał się jeszcze bardziej agresywny i obraził moją koleżankę. Wtedy stanąłem w jej obronie. Podszedłem do niego i zapytałem dlaczego ją obraża - opowiadał.
"Rozciął mi pół twarzy"
W tym momencie mężczyzna wyjął nóż i zaatakował. - Rozciął mi pół twarzy. W akcie samoobrony zdążyłem wyciągnąć z kieszeni butelkę i rozbiłem mu ją na głowie. Gdybym tego nie zrobił prawdopodobnie już byśmy nie rozmawiali. Później wszystko działo się bardzo szybko. Mężczyzna zaczął uciekać, a ja zostałem z rozciętą tętnicą skroniową – mówił polsatnews.pl 23-latek.
Jak przekazał, był w szoku i nie zdawał sobie sprawy z odniesionych ran dopóki - jak relacjonował - krew nie zalała mu twarzy. Pierwszej pomocy udzielili mu znajomi i wezwali pomoc. Chwilę później na miejscu zdarzenia pojawił patrol policji.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński o protestach: obrońmy Polskę
Funkcjonariusze ruszyli za napastnikiem. - Mężczyzna uciekł, koledzy pobiegli za nim, później dołączyła do nich policja. Z tego co mi przekazali, napastnik chciał schować się w jednej z restauracji. Początkowo został skuty w kajdanki, ale zaczął krzyczeć, że ma problemy z sercem. Gdy zdecydowali się go oswobodzić, rzucił się na nich - powiedział Witiuk.
- Wezwana na miejsce karetka zawiozła mnie do szpitala, gdzie zszyto ranę. Następnie pojechałem prosto na komisariat, żeby złożyć zeznania - mówił. Zatrzymany 64-latek miał promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
"Pozostańcie w grupach, uważajcie na siebie"
- Chciałbym zaapelować do manifestujących, żeby podczas protestów i po ich zakończeniu nie przemieszczali się sami, ale wyłącznie w grupach. To dla naszego bezpieczeństwa, uważajcie na siebie - podkreślił 23-latek.
ZOBACZ: Dymisja rządu i w pełni legalna aborcja. Postulaty Strajku Kobiet
Protesty przeciwko wyrokowi TK, który stwierdził, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją, trwają od czwartku w różnych miejscach w Polsce.
- Idąc strajkować, nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać ze strony władz. Grupa uzbrojonych policjantów idących wprost na protestujących ludzi w pierwszej chwili może wywołać lęk. Patrząc na sytuację w innych miastach - wcale nie bezzasadny. W Gdyni podczas marszów, żadnej agresji ze strony władz nie doświadczyliśmy. Policja okazała się wręcz wsparciem, co dla mnie, jak i podejrzewam, dla wielu innych osób, było w jakiś sposób wzruszające - mówi Ola Wróbel, autorka materiału dokumentującego jedną z manifestacji, które odbywały się w Gdyni w ostatni weekend.
Czytaj więcej