Ratownik medyczny z Legnicy: mamy dość, system ochrony zdrowia umarł
"Ktoś o 9 rano dzwonił po pomoc, po karetkę, a my pojechaliśmy do niego o północy! Nie, to nie film S-F. To dzisiejsze realia. System ochrony w Polsce umarł!" - stwierdził Tomasz Wyciszkiewicz z Polskiej Rady Ratowników Medycznych. Przeprosił Polaków za to, że "umierają w domach", bo "większość przychodni się na nich wypięła", a karetka nie przyjedzie, ponieważ czeka przed SOR-rem nawet 14 godzin.
Z dnia na dzień narastają problemy z dostępnością miejsc w szpitalach. Polsat News dotarł do nowych nagrań z rozmów między załogą ambulansów a dyspozytorami.
- Dobra, jak przekroczycie 4 godziny (oczekiwania - red.), daj znać - usłyszała załoga jednej z warszawskiej karetek.
ZOBACZ: "Nie ma miejsc, czas oczekiwania kilkugodzinny". Nowe nagrania z karetek
- Mamy potwierdzonego covida, gdzie go możemy zawieść? – pyta na nagraniu dyspozyturę kierowca ambulansu. Koordynator odsyła zespół do warszawskiego szpitala przy ul. Szaserów po praskiej stornie stolicy.
- Pacjenta nam przyjmą, jak się zwolni izolatka, nie wiem kiedy to będzie, więc czekamy. Chciałem was tylko poinformować – przekazuje kierowca.
Ratownik: ochrona zdrowia już w Polsce nie istnieje
Poważne problemy odczuwają również medycy w innych miastach. Coraz większą popularność w sieci zdobywa facebookowy post Tomasza Wyciszkiewicza, ratownika medycznego z Legnicy (woj. dolnośląskie) i przedstawiciela Polskiej Rady Ratowników Medycznych.
Opublikował on fotografie sprzed szpitala w Legnicy, na których widać sznur karetek oczekujących na przyjęcie w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Do zdjęć dołączył komentarz. Jego zdaniem, obecna sytuacja to "koniec systemu Polskiego Ratownictwa Medycznego".
"Ochrona zdrowia, nazywana przez polityków służbą, już w Polsce nie istnieje. W imieniu ratowników medycznych chciałbym powiedzieć »przepraszam«! Mimo że to nie my powinniśmy was przepraszać" - stwierdził Wyciszkiewicz.
"Zdarza się, że ktoś umiera na Sorze, więc robi się jedno miejsce"
Wyjaśnił, że przeprosiny należą się Polakom za "nieudzielenie pomocy" i "umieranie w domach", bo większość przychodni się na nich "wypięły" i każą "wzywać pogotowie do chorego dziecka lub robią teleporadę, przepisując w ciemno antybiotyk".
"A my nie przyjedziemy, bo czekamy pod SOR-em trzecią, czwartą, piątą lub czternastą godzinę" - stwierdził ratownik.
ZOBACZ: Zakażony koronawirusem uciekł z karetki
Jego zdaniem, media informują o "wystarczającej liczbie łóżek". "Gdzie? W hotelach? Bo nie w szpitalach!" - uznał.
Wyciszkiewicz dodał, że pracujący na SOR-ach także są bezradni, bo "nie mają gdzie przekazywać pacjentów".
"Zdarza się, że ktoś umiera na Sorze, więc robi się jedno miejsce i wtedy karetka będąca pierwszą w kolejce cieszy się, bo po kilku godzinach oczekiwania wreszcie może przekazać swojego pacjenta. A następni, stoją, stoją, stoją..." - opisał.
To już jest KONIEC systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne!!! Ochrona zdrowia, nazywana przez polityków służbą zdrowia...
Opublikowany przez Tomasza Wyciszkiewicza Wtorek, 27 października 2020
Wyciszkiewicz: coraz więcej ratowników trafia do izolacji
Zwrócił uwagę, że "da się żyć", jeśli ratownicy nie mają założonych wówczas kombinezonów ochronnych, chroniących przed zakażeniem koronawirusem.
"Wtedy można coś zjeść, napić się, załatwić potrzeby fizjologiczne. Jeśli masz pecha i pacjenta z Covid-19 lub podejrzanego (o zainfekowanie - red.) to siedzisz w tym dziadostwie z maską na ryju przez kilka godzin. Spocony, niedotleniony, zestresowany" - napisał ratownik.
ZOBACZ: Nieoficjalnie: rząd nie ogłosi nowych obostrzeń, cmentarze mają pozostać otwarte
Jak dodał, coraz więcej ratowników i ratowniczek jest izolowanych z powodu zakażenia SARS-CoV-2.
"I wykrusza się kolejna załoga, i kolejna karetka nie wyjeżdża.. I znowu długo czekacie na nasz przyjazd. I znowu się na nas denerwujecie, i macie pretensje" - stwierdził.
WIDEO - Karetki z pacjentami czekają po kilka godzin pod szpitalami. Materiał "Wydarzeń"
"Ktoś zadzwonił o 9 rano. Przyjechaliśmy o północy"
Wyciszkiewicz przywołał przykład z niedzieli. "Ktoś o 9 rano dzwonił po pomoc, po karetkę, a my pojechaliśmy do niego o północy! Nie, to nie film S-F. To dzisiejsze realia. System ochrony w Polsce umarł!" - oznajmił.
Ratownik zapewnił, że on i jego współpracownicy "wielokrotnie mówili, że do tego dojdzie", ale "nikt ich nie słuchał".
"Nie szanowano nas i nie szanuje się nadal. Rządzący mają nas w d***e! My, was potencjalni pacjenci, nie mamy tam, gdzie oni nas, ale nie możemy nic z tym zrobić. A oni ciągle mówią, że jest dobrze. Nie jest dobrze!" - stwierdził.
Jak dodał na koniec, "ratownicy medyczni mają już dość".
Czytaj więcej