Nieoficjalnie: rząd nie ogłosi nowych obostrzeń, cmentarze mają pozostać otwarte
Jeśli liczba nowych zakażeń nie wzrośnie drastycznie do czwartku, premier nie ogłosi w tym tygodniu nowych obostrzeń - dowiedział się nieoficjalnie polsatnews.pl. Z naszych ustaleń wynika, że rząd czeka na efekty wprowadzonych restrykcji i planuje zmiany w zarządzaniu epidemią - więcej chorych ma trafiać do izolatoriów, a nie do szpitali.
We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 16 300 nowych zakażeniach, przy ponad 66 tys. wykonanych testów.
Z informacji polsatnews.pl wynika, że to liczba w dolnej granicy przewidywań rządu – czarny scenariusz zakładał na dziś ok. 20 tys. nowych przypadków.
Nie będzie nowych obostrzeń
Dlatego - jeśli w środę i w czwartek liczba nowych zakażeń drastycznie nie wzrośnie - premier nie ogłosi w tym tygodniu nowych obostrzeń. Rząd nie planuje w tej chwili – wbrew pojawiającym się w sieci informacjom - zamknięcia tzw. branży beauty, czyli m.in. zakładów fryzjerskich czy salonów kosmetycznych.
ZOBACZ: Pielęgniarka zakażona koronawirusem zmarła w domu. Szpital poruszony tragedią
Wiele emocji, w kontekście zbliżającej się uroczystości Wszystkich Świętych, wzbudza kwestia cmentarzy. Ustaliliśmy, że mają one pozostać otwarte, jednak rządzący będą nadal zachęcać, aby unikać rodzinnych spotkań, a same wizyty na cmentarzach rozłożyć na kilka dni.
Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego czeka na efekty wprowadzonych w połowie października oraz w ostatnią sobotę obostrzeń (są to m.in.: nauka zdalna, zakaz imprez rodzinnych, a także apele o pozostawanie seniorów w domach). Powinny być one widoczne po około 14 dniach od wprowadzenia.
Zespół kryzysowy już teraz jednak wdraża i planuje kolejne zmiany w zarządzaniu epidemią koronawirusa.
Więcej chorych ma być kierowanych do izolatoriów
Z informacji polsatnews.pl wynika, że w ocenie rządowych ekspertów zbyt wiele osób zakażonych koronawirusem trafia do szpitali, zamiast do izolatoriów. Chodzi o pacjentów, którzy przechodzą chorobę w sposób łagodny, ale nie mogą poddać się samoizolacji w domu, bo np. obawiają się, że zakażą innych domowników.
Dlatego rząd rozbudowuje sieć izolatoriów, przekształcane są np. hotele, które mogą odciążać przepełnione szpitale.
To jednocześnie wsparcie dla branży hotelarskiej, ponieważ koszty pobytu zakażonych w izolatoriach pokrywa NFZ.
ZOBACZ: Wyrok TK ws. aborcji. Kiedy publikacja?
W Polsce jest aktualnie 35 izolatoriów, a w nich 3403 miejsca dla chorych na COVID-19. Niektóre z nich powstały jeszcze wiosną.
W przypadku pacjentów z objawami klinicznymi, czyli gorączką, kaszlem, dusznościami lub utratą węchu i smaku, izolacja kończy się po 3 dniach bez gorączki oraz bez objawów infekcji ze strony układu oddechowego, lecz nie wcześniej niż po 13 dniach od dnia wystąpienia tych objawów. Pacjenci z osłabionym układem immunologicznym w izolacji mogą pozostawać 20 dni. O przedłużeniu izolacji lub jej zakończeniu decyduje lekarz szpitala, pod opieką którego pozostają osoby w izolatorium.
Pacjenci w izolatoriach mają zapewnioną opiekę medyczną i posiłki. W izolatoria przekształcane są m.in. sanatoria, hotele czy akademiki lub budynki przyszpitalne.
Nowe zasady kwarantanny
Zmianie mają również ulec zasady kwarantanny, której poddawane są m.in. osoby, które miały lub mogły mieć kontakt z zakażonym albo np. wróciły do Polski z zagranicy.
O potrzebie zmian mówił w poniedziałek w "Gościu Wydarzeń" prof. Andrzej Horban, przewodniczący grupy rządowych doradców epidemiologicznych.
ZOBACZ: Prof. Andrzej Horban: Nasz system jest policzony do 30 tys. chorych
- Być może trzeba będzie zrezygnować z tak rozlicznego dawania kwarantanny - przyznał. - System trzeszczy, bo epidemia jest za duża w stosunku do przyjętych do tej pory rozwiązań organizacyjnych - podsumował.
W weekend na kwarantannie przebywało blisko pół miliona osób, to dotychczasowy rekord.
Czytaj więcej