Kolejne protesty po orzeczeniu TK. W Katowicach starcia z policją i narodowcami

Polska
Kolejne protesty po orzeczeniu TK. W Katowicach starcia z policją i narodowcami
Polsat News
W Warszawie tłum protestował przed Pałacem Prezydenckim

Kolejny dzień w całej Polsce trwały protesty przeciwko m.in. orzeczeniu TK w sprawie aborcji. Do starć z policją doszło podczas demonstracji w Katowicach. Policja użyła pałek i gazu, gdy grupa osób naparła na policyjny kordon, w kierunku kontrdemonstracji narodowców. Duże manifestacje odbywały się także w mniejszych miastach.

Niedzielna, początkowo spokojna demonstracja w Katowicach zebrała kilka tysięcy osób. Dwa dni wcześniej podobna demonstracja przed katowicką siedzibą PiS, potem przeniesiona przed katedrę, liczyła według policji ok. 7 tys. osób. W sobotę funkcjonariusze szacowali liczbę uczestników demonstracji pod katedrą i na ulicach miasta na ok. 4 tys. osób.

 

Choć dotąd policja nie oszacowała liczby demonstrujących w niedzielę, protest ten wyglądał na liczniejszy niż w sobotę.

 

ZOBACZ: Trzeci dzień protestów po decyzji TK. "Poseł Lewicy zatrzymany"

 

Przed godz. 18. przed Archikatedrą Chrystusa Króla w Katowicach zebrały się setki głównie młodych oraz bardzo młodych ludzi. Początkowo inaczej, niż w poprzednich dniach, na schodach katedry nie było szpaleru policjantów z tarczami, jedynie rząd funkcjonariuszy w lekkim umundurowaniu.

 

 

Zebrani zagłuszali kontrmanifestację ok. 30 przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej i innych środowisk narodowych, która ze schodów katedry, zza pleców policjantów, starała się przekonywać do wierności Konstytucji i odmawiać modlitwę różańcową. Protestujący skandowali przede wszystkim okrzyki wrogie partii rządzącej i jej prezesowi, a także liderowi Konfederacji Krzysztofowi Bosakowi i posłowi z Katowic Dobromirowi Sośnierzowi.

 

 

Gdy narodowcy rozwinęli obszerny banner sprzeciwiający się aborcji, demonstranci zaczęli ich atakować, początkowo słownie, a pewnym momencie kilkoro demonstrantów przedarło się przez rząd funkcjonariuszy, starając się wyrwać transparenty narodowców. Po krótkiej szarpaninie, policja wyłowiła i odciągnęła kilka osób. Następnie obie grupy rozdzielił kordon funkcjonariuszy w kaskach i tarczami.

 

 

Mimo to kolejna grupa starała się przedrzeć w stronę narodowców, na schody katedry poleciały też drobne przedmioty, m.in. jajka. Wówczas funkcjonariusze użyli parokrotnie pałek i gazu, aby odepchnąć protestujących. Przepychanki trwały kilka minut; z tłumu funkcjonariusze wyłowili kolejnych kilka osób, które następnie wniesiono do policyjnych furgonetek.

 

Do narodowców skandowano: "Załóż maskę", a także "Jak ci nie wstyd" czy "Śląsk przeciw faszyzmowi", a do policjantów: "Co powiecie waszym córkom", "Przeproście wasze matki - zdejmijcie mundury", "Polska policja chroni nazioli". Demonstranci krzyczeli natomiast: "Rozdział państwa od Kościoła", "To jest wojna", "Prawo ludzkie, nie kościelne".

 

 

Kilkanaście minut po starciach większa część demonstrantów wyruszyła sprzed katedry w kierunku ul. Warszawskiej, gdzie mieści się katowickie biuro parlamentarne Prawa i Sprawiedliwości. Kontrdemonstranci zaczęli przez megafony odmawiać przed katedrą różaniec.

 

Podobnie, jak w poprzednich dniach, policja przez megafony ostrzegała, że zgromadzenie jest bezprawne, wzywając też do zachowania dystansu społecznego w kontekście bezpieczeństwa epidemicznego. Zgromadzeni nie stosowali się do tych wezwań.

 

Protest w Warszawie

 

W Warszawie protestujący zebrali się początkowo przed Pałacem Arcybiskupów Warszawskich na ul. Miodowej w niedzielę po godzinie 19:00.

 

Trzymali transparenty skierowane do biskupów: "Zajmijcie się ciałem Chrystusa", "Nie będzie kościół pluł nam w twarz", "kościół wrogiem kobiet".

Tłum krzyczał w stronę biskupów: "Pedofilów rozliczymy", "Polska laicka, a nie katolicka".

 

"To jest wojna, którą TK, PiS i kościół wypowiedzieli kobietom. Wasza wina, wasza wina, wasza bardzo wielka wina" - mówiła inna kobieta przez megafon. Podkreśliła, że nie ma już kompromisu ws. aborcji. Jej zdaniem po upadku rządu PiS aborcja będzie dostępna na żądanie.

 

ZOBACZ: Protesty w kościołach. Episkopat zabrał głos

 

Przed bramą wejściową do siedziby fundacji zbiera się coraz więcej funkcjonariuszy policji. Manifestujący rzucają w policjantów racami, jajkami. Na chodniku przed siedzibą "Ordo Iuris" protestujący napisali czerwoną farbą "Moje ciało, mój wybór"; "Macie krew na rękach".

 

Demonstrujący kilkakrotnie odpalili race. W stronę funkcjonariuszy rzucono też jajkami.

 

Po godz. 20:00 demonstranci przeszli pod Pałac Prezydencki. Tam krzyczeli "Gdzie jest Kinga", "Moje ciało moja sprawa". Wielokrotnie kierowano obraźliwe okrzyki wobec prezydenta, premiera, PiS i biskupów.

 

Później centralnymi ulicami stolicy przeszli przed siedzibę Ordo Iuris przy ul. Zielnej. Wśród protestujących są też parlamentarzyści, w tym m.in. Klaudia Jachira z Koalicji Obywatelskiej.

 

 

 

Na chodniku przed Pałacem Prezydenckim czarną farbą napisano "Duda wyp.......".

 

Wspólny protest kobiet i trzech branż

 

Przedstawiciele branży gastronomicznej, turystycznej, eventowej zgromadzili się o godz. 12:00 pod fontanną Neptuna na Długim Targu w Gdańsku, aby zaprotestować przeciwko wprowadzonym przez rząd obostrzeniom dotyczącym m.in. działalności restauracji, barów, kawiarni, klubów fitness, organizacji wesel, koncertów. Dołączyli do nich uczestnicy manifestacji przeciwko czwartkowemu orzeczeniu TK uznającemu aborcję eugeniczną za niezgodną z ustawą zasadniczą. W demonstracji udział wzięło około tysiąca osób.

 

"Nasze ciało nasza sprawa", "Mamy dość", "Je... PiS", "Solidarność naszą bronią", "Ten rząd musi upaść", "Wyp.....", "Hańba" - można było usłyszeć wśród wznoszonych okrzyków.

 

ZOBACZ: Jakie jest stanowisko Porozumienia ws. aborcji? Mamy oświadczenie

 

Przynieśli ze sobą czarne parasolki, garnki, a także transparenty, na których widnieją hasła takie, jak: "Moje ciało, mój wybór", "Aborcja jest prawem człowieka", "Dość", "Piekło kobiet", "Zgotujemy wam rewolucję", "Rząd kradnie nasze prawa kawałek po kawałku", "Wybór, nie zakaz", "Jarek - polski Castro - twój rząd obali gastro", "Myślę, czuje, decyduję", "Stop przemocy wobec kobiet", "PiS i TK to nie są ludzie - to ideologia", "Na Halloween przebiorę się za Godek", "Urodzę wam lewaka", "PiS OFF", "Nasza godność, wasza podłość", "Nie chcę tracić pracy, którą kocham", "PiS gotuje makaron z zimnej wody", "Wspieram gastronomię".

 

 

Manifestujący przypominali też słowa premiera Mateusza Morawieckiego sprzed kilku miesięcy o tym, że "koronawirus jest w odwrocie" oraz to jak zachęcano do wzięcia udziału w wyborach. Dj odtwarzał muzykę, m.in. utwory "Twój ból jest lepszy niż mój" Kazika Staszewskiego oraz "Polskie tango" Taco Hemingwaya.

 

Protest przebiegał spokojnie, nie doszło do żadnych incydentów, tak jak to miało miejsce dzień wcześniej. Organizatorzy przypominali uczestnikom o obowiązku zachowania odpowiedniego dystansu oraz zakrywania ust i nosa.

 

"Mamy dość tego ciemnego rządu"

 

- To niebywała historia, że władza nie ma dzisiaj czasu na to, aby porozmawiać z sektorami gospodarki, które zamknęła. Nie ma czasu, aby porozmawiać z nami o funduszach pomocowych, natomiast znajduje czas, aby wypowiedzieć wojnę polskim kobietom. Stoją tutaj wasi ulubieni kucharze, barmani, didżeje, właściciele i pracownicy klubów. My wszyscy zdychamy dzisiaj z głodu i nie wiemy, za co żyć - mówił podczas manifestacji Radomir Szumełda z Komitetu Obrony Demokracji, który prowadzi klub przy plaży w Sopocie i restaurację w Gdańsku.

Jak ocenił, bez pomocy rządu przedstawiciele wielu branż będą zmuszeni zamknąć swoją działalność, a wiele osób straci przez to pracę.

 

Uczestnicy protestu zaapelowali do rządu o podjęcie natychmiastowych działań, które pozwolą uratować firmy przed upadłością, m.in. zwolnienia z opłacania składek ZUS, zwolnienia z opłacania podatku dochodowego od wynagrodzeń, obniżenia stawki podatku VAT do 5 proc. na wszystkie świadczone usługi, subwencji, które pozwolą im na uregulowanie zobowiązań, w tym przede wszystkim na wypłaty wynagrodzeń, opłacanie czynszów i rachunków związanych z utrzymaniem obiektów, spłatę rat kredytów i leasingów.

 

ZOBACZ: "Słowo na niedzielę". Protesty w kościołach po wyroku TK

 

- Mamy dość tego ciemnego rządu, tego ciemnego ludu, tej telewizji, która łże. Musimy pokazać, że jesteśmy razem - kobiety, branża turystyczna, fitness, gastronomia, wesela, lokalni przewodnicy, przedsiębiorcy - a jak trzeba będzie połączymy swoje siły z rolnikami i zrobimy im takie blokady, że się nie ogarną i będzie koniec - powiedziała Sława Rafalak z KOD, właścicielka restauracji "Żabusia".

 

Zachęcała przy tym do zamawiania posiłków do wsparcia gastronomii poprzez zamawianie posiłków na wynos.

 

 

"Klepiemy biedę"

 

- Gastronomia to część potężnego holdingu biznesowego, do którego zalicza się m.in. hotelarstwo, turystka, mnóstwo usług. To ogromna armia ludzi. Branża koncertowa, którą reprezentuję, leży od 13 marca. Oczywiście, otrzymaliśmy częściowe wsparcie, ale jest ono absolutnie niewystarczające. Proszę spojrzeć na Niemcy, Wielką Brytanię - tam branża otrzymała gigantyczną pomoc. Jesteśmy gnębieni od lat. Reprezentuję chyba jedyny klub w Polsce, który został skazany prawomocnym wyrokiem za to, że zorganizował koncert (chodzi o koncert grupy Behemoth), który nie pasował obecnej władzy i takie rzeczy będą się działy. Dlatego ważne, abyśmy wszyscy się połączyli i szli na całość - powiedział Arkadiusz Hronowski, właściciel klubu B 90.

 

Głos zabrał również przedstawiciel "Strajku Przedsiębiorców" Jacek Hołubowski. - Nasz protest trwa już od wiosny. Walczyliśmy z poprzednim lockdownem i uwolnieniem gospodarki, udało nam się na chwilę. Teraz zamykają wszystko po kolei. Już słyszymy, że będą zamykać również fryzjerów, kosmetyczki itd. Dlatego apeluję do wszystkich, solidaryzujcie się z tymi, którym zabroniono pracować - powiedział.

 

ZOBACZ: Protesty przeciwko obostrzeniom. 278 osób zatrzymanych

 

- W naszym województwie jest około 1000 biur podróży. Jesteśmy w lockdownie praktycznie od marca. Pozostaliśmy bez wsparcia, klepiemy biedę. Sami wybraliśmy taki rząd i możemy mieć pretensje do siebie, że ta władza nas nie słucha. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że samorządy również pozostawiły nas samych sobie - powiedział Wiesław Niechwidowicz, właściciel agencji podróży i turystyki, który brał udział w demonstracji.

 

Organizatorzy zgromadzenia dziękowali funkcjonariuszom policji za bezpieczny przebieg protestu.

 

Około godziny 13:00 tłum protestujących ruszył w kierunku Placu Solidarności, gdzie zakończyła się demonstracja.

 

Uczestnicy zapowiedzieli, że protest będzie kontynuowany w niedzielę wieczorem m.in. przed biurem posłów Prawa i Sprawiedliwości na Targu Drzewnym.

 

 

"Podkarpacie się budzi"

 

Na rzeszowskim Rynku, mimo niesprzyjającej pogody, zimna i padającego deszczu, według policji zgromadziło się ok. 2 tys. osób.

 

Zebrany na Rynku tłum trzymał transparenty m.in. "Oddajcie nam wolność", "Rewolucja jest kobietą" i "Moje ciało mój wybór". Co chwilę manifestanci wykrzykiwali też m.in. "Wyp.....ć", "Jeb..ć PiS" i "Jeb..ć Godek".

 

Wśród osób, które zabrały głos był m.in. poseł Lewicy Wiesław Buż, który podkreślił, że nie spodziewał się takiego tłumu i według niego to znak, że "Podkarpacie się budzi". - Podkarpacie się budzi i walczy o wolność i demokrację. W Sejmie jest grupa parlamentarzystów, którzy myślą, tak jak wy - zaznaczył.

 

ZOBACZ: Jakie jest stanowisko Porozumienia ws. aborcji? Mamy oświadczenie

 

Osoby, które zabierały głos na manifestacji podkreślały m.in., że rządzący sprowadzili rolę kobiet do bycia inkubatorem.

 

- Wychodźmy na ulice codziennie, pokażmy im, że to my przyjdziemy po nich, a nie oni po nas. Niech się boją - mówił mężczyzna, który jako jeden z nielicznych przemiał podczas manifestacji, na której głównie głos zabierały kobiety.

 

Jedna z nich zwróciła się do pierwszej damy - Agaty Kornhauser-Dudy. - Gdzie jest pierwsza dama? Wyjdź i zjednocz się z kobietami - mówiła.

 

 

Inna uczestniczka protestu zwróciła uwagę, że "polityka wchodzi do łóżka, sumień i mediów". - Teraz widzimy, jak ważna jest walka o sądy, o niezawisłe sądy. Perfidią jest, kiedy w kraju panuje epidemia, wrzucać taki problem - mówiono.

 

W czasie manifestacji odczytano również listę posłów z Podkarpacia, którzy podpisali się pod wnioskiem do TK ws. aborcji.

 

Jak przekazał Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji, według szacunków w rzeszowskiej manifestacji uczestniczyło ok. 2 tys. osób. - Protest przebiegł spokojnie, nie odnotowaliśmy żadnych incydentów - dodał.

 

Podobne protesty odbyły się w innych miastach Podkarpacia m.in. w Mielcu, Jarosławiu i Lubaczowie. 

 

Manifestanci przed siedzibą Radia Maryja

 

Manifestacja odbyła się także w Toruniu. Podobnie jak w poprzednich dniach ogniskował się głównie w centrum miasta. Demonstrujący zebrali się pod pomnikiem Mikołaja Kopernika, skąd udali się pod kurię. Dodatkowo manifestacja przybrała - tak jak ma to miejsce od czwartku - formę "spaceru" głównymi ulicami.

 

W niedzielę spacer był jednak dłuższy, gdyż manifestanci dotarli także przed siedzibę rozgłośni prowadzonej przez ojców redemptorystów.

 

Tłum - w dużej większości młodych ludzi skandował m.in. "nie składamy parasolek", "j...ć PiS", "precz z Kaczorem", "w...ć", "mamy dość", "solidarność naszą bronią", "moje ciało, moja decyzja". Podobne hasła wypisane były także na transparentach.

 

Przed siedzibą radia dodatkowo okrzyki kierowane były m.in. do ojca Tadeusza Rydzyka - założyciela Radia Maryja i Telewizji Trwam.

 

Skandowano m.in. "J...ć Rydzyka", "Trzeba było nas nie w...ć", "nie będziemy się użalać, jedno słowo - w...j". Wielokrotnie słowo "w...j" kierowano również wprost do redemptorysty. "Pozdrawiano" go także pokazując środkowe palce.

 

Asp. Wojciech Chrostowski z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP Toruń podkreślił, że funkcjonariusze zabezpieczają protesty, ale ani w niedzielę, ani w poprzednich dniach nie odnotowywali zajść, które skutkowałyby koniecznością interwencji.

 

- Jest spokojnie. Działamy na miejscu, ale nie zaszła do tej pory konieczność interwencji. Nie podejmuję się szacowania liczby osób uczestniczących w proteście - podkreślił asp. Chrostowski.

 

Informacje przekazywane w piątek, sobotę i niedzielę przez organizatorów i uczestników mówią o frekwencji od kilkuset do nawet trzech tysięcy osób — w zależności od dnia i momentu zgromadzenia.

 

ZOBACZ: KE: Unia nie ma kompetencji ws. prawa do aborcji. Pozostają obawy co do niezależności TK

 

Toruńska posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus z mężem pojawili się w niedzielę w kościele św. Jakuba z transparentami "Kobieto! Sama umiesz decydować" i "Kobiety powinny mieć prawo do decydowania czy urodzić, czy nie a nie państwo w oparciu o ideologię katolicką" (pisownia oryginalna - red.).

 

"Wszystkie jesteśmy wystarczająco mądre, wystarczająco wrażliwe i wystarczająco empatyczne, by samodzielnie podjąć decyzję czy, kiedy i z kim mieć dzieci. Same w zgodzie ze sobą i swoim własnym sumieniem umiemy podjąć najlepsze, suwerenne, osobiste, najlepsze dla siebie decyzję. W tym tą, czy chcemy donosić ciążę, czy nie. To muszą być nasze decyzje, bo to my i tylko my będziemy ponosić ich konsekwencje. Nikt, ani biskup, ani Kaczyński, ani Przyłębska, ani Pawłowicz, ani obrońca księdza pedofila Piotrowicz nie mogą Wam mówić, co dla Was najlepsze. Same to wiecie najlepiej" - napisała w mediach społecznościowych Scheuring-Wielgus.

 

W przestrzeni publicznej pojawiły się głosy przeciwników tego rodzaju działania, którzy wskazują m.in., że "mają nadzieję, iż osoby zakłócające odprawianie mszy świętej poniosą za swoje zachowania konsekwencje, która przewiduje prawo".

 

"Protesty w Białymstoku nie miały takiej frekwencji"

 

Około 11 tys. osób wzięło w ocenie policji udział w "czarnym spacerze", który w niedzielę wieczorem przeszedł ulicami Białegostoku. Uczestnicy spaceru chodzili ulicami miasta, byli pod biurem PiS, katolicką katedrą, urzędem wojewódzkim.

 

Skandowano m.in.: "J...ć PiS", "W...ać", "To jest k...a dramat", "Trzeba było nas nie wk...". ale też: "Myślę, czuję, decyduję", "Wolność, równość, prawa kobiet", "To jest wojna", "Aborcja wszędzie była jest i będzie", "Jeszcze Polka (Polska) nie zginęła", "Hańba sędziowie szykują piekło sobie", "Rewolucja jest kobietą", "Moja sprawa, moje ciało",

 

Na transparentach można było m.in. przeczytać: "Nie cierpieniu w imię ideologii i fanatyzmu religijnego", "Mamy prawo do protestu", "Won od naszych macic", "Ojcowie i mężowie są z wami", "Zdrajcy wolności", "Chcę mieć wybór", "Zachowujcie dystans od mojej macicy", "Tu jest Polska każą rodzić martwe dzieci". Niektóre osoby niosły znicze, czarne parasolki. Uczestników przemarszu w niektórych miejscach pozdrawiali kierowcy używając klaksonów oraz mieszkańcy machając z okien mieszkań.

 

Spacer rozpoczął się na Rynku Kościuszki. Jego uczestnicy przeszli ulicą Lipową, koło kościoła Św. Rocha, Krakowską na Stołeczną pod biura PiS, dalej ulicami Kalinowskiego i Suraską ponownie na Rynek Kościuszki, zatrzymali się pod katedrą, dalej poszli ulicami Legionową, Mickiewicza pod siedzibę Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego. Dalej uczestnicy szli ulicą Mickiewicza, potem Branickiego, koło ronda Lussy, Aleją Piłsudskiego, Sienkiewicza i doszli ponownie do centrum miasta na Rynek Kościuszki. "Czarny spacer" szedł chodnikami, ulicami.

 

 

Pod katedrą uczestnicy "Czarnego spaceru" skakali krzycząc "Hop, hop, kto nie skacze ten za PiS-em", niektóre osoby chciały wejść na schody katedry, ale dostępu do niej broniła grupa mężczyzn, zastawione było też dojście do pomnika papieża Jana Pawła II, który stoi na terenie przed katedrą. Dochodziło do utarczek słownych, słychać było wiele wulgaryzmów. Także pod katedrą skandowano "J...ć PiS".

 

Marsz zatrzymał się też przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim. Tam również skandowano niecenzuralne hasła m.in. "J...ć Dudę i Morawieckiego", "Rząd nie ciąża, można usunąć".

 

Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa poinformował, że wg. danych szacunkowych w spacerze wzięło udział ok. 11 tys. osób. Pytany o to, czy policja odnotowała jakieś interwencje, jeszcze w trakcie trwania marszu poinformował, że była jedna wobec 35-letniego nietrzeźwego mężczyzny, który wykrzykiwał wulgaryzmy i dodał, że wstępna informacja o ewentualnych incydentach będzie przedstawiona przez policję w poniedziałek.

 

Protest miał też miejsce w Łomży. Wg. policji wzięło w nim udział ok. 200 osób.

 

9-latka w Poznaniu: nie chcę tu żyć w dorosłości

 

Kilka tysięcy osób zgromadziło się także na pl. Wolności w Poznaniu. Uczestnicy skandowali: "ręce precz od mojej macicy", "moje ciało, moja sprawa", "ten rząd niestety obalą kobiety" oraz "to jest wojna". Według policji na zgromadzeniu pojawiło się ok. 6 tys. osób.

 

- To jest wojna. Nie dajmy sobie wmówić, że to my jesteśmy nieodpowiedzialne. To rząd jest nieodpowiedzialny zmuszając nas do wychodzenia na ulice w obronie wolności, walcząc z nami zamiast przygotować obywateli do walki z covidem. To rząd jest nieodpowiedzialny używając represji wobec obywateli tego kraju i dzieląc nas na lepszych i gorszych - mówiła jedna z uczestniczek zgromadzenia.

 

Do mikrofonu zaproszono, jak podała prowadząca zgromadzenie, dziewięcioletnią dziewczynkę. - Nie chcę tu żyć w dorosłości. Nie mam żadnej motywacji, żeby tu żyć - powiedziała.

 

 

W niedzielę po południu grupa ok. 30 osób doprowadziła do przerwania mszy w poznańskiej katedrze. W trakcie eucharystii grupa osób stanęła przed ołtarzem z transparentami o treściach związanych z prawem do aborcji.

 

Uczestnicy wiecu wyszli przed ołtarz po zakończeniu odczytywania Ewangelii. Skandowali: "mamy dość!". Trzymali transparenty m.in. z hasłami: "katoliczki też potrzebują aborcji", "katoliczko nie jesteś sama" oraz o treściach antyklerykalnych. Rozrzucili ulotki i zaczęli klaskać.

 

ZOBACZ: "Krok w kierunku legalizacji tortur". Posłanki Lewicy apelują do TK ws. aborcji

 

Sprawujący mszę proboszcz parafii katedralnej ks. Ireneusz Szwarc poprosił przybyłych o zakończenie zakłócania mszy i o zawiadomienie policji. - To wy jesteście bezbożnikami! Barbarzyńcy - krzyczeli uczestnicy wiecu.

 

Po kilku minutach ks. Szwarc poinformował, że w związku z uniemożliwieniem godnego sprawowania mszy św., w związku ze złamaniem przepisów sanitarnych oraz aby nie doszło do profanacji Najświętszego Sakramentu przerywa odprawianie mszy św. Udzielił parafianom dyspensy i poprosił wiernych o opuszczenie katedry.

 

Kom. Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji powiedział w niedzielę, że uczestnicy wiecu zostali po przerwanej mszy spisani przez funkcjonariuszy.

 

"To jest wojna"

 

W niedzielne popołudnie kilka tysięcy osób zgromadziło się w centrum Gdyni. Podobnie jak w poprzednich dniach, uczestnicy protestu zebrali się na Skwerze Kościuszki, skąd ulicami miasta przeszli pod biuro posłów Prawa i Sprawiedliwości - Marcina Horały i Janusza Śniadka - które mieści się przy ul. Starowiejskiej.

 

W manifestacji wzięły udział m.in. posłanki Henryka Krzywonos-Strycharska (Koalicja Obywatelska) i Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska).

Pod kamienicą, w której znajdują biura poselskie PiS zapalono znicze. Uczestnicy demonstracji mają ze sobą czarne parasolki oraz transparenty z hasłami: "Rewolucja jest kobietą", "Piekło kobiet", "Moje ciało, mój wybór", "Siła jest kobietą”, "Ratujmy kobiety", "Macie krew na rękach", "PiS niszczy Polskę". "Żądamy aborcji na życzenie", "PiS won. Ile jeszcze mam tak żyć?", "Strefa wolna od Kai Godek".

"Nasze ciało nasza sprawa", "Mamy dość", "Je..ć PiS",, Wy........ć", "Kto nie skacze ten za PiS-em, hop, hop, hop" - można było usłyszeć wśród wznoszonych przez uczestników okrzyków.

 

Od godz. 16:00 trwa też protest samochodowy pod hasłem: #OstraJazdaKobiet. Uczestnicy przejechali z gdańskiego Wrzeszcza przez Sopot do Gdyni. Spowodowało to duże utrudnienia w ruchu. Z daleka słychać dźwięk klaksonów. Podobną demonstrację zorganizowano również w sobotę.

 

O godz. 18:00 przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczęła się zorganizowana przez Obywateli RP pikieta pod hasłem: "Społeczeństwo Broni Wolnych Sądów".

 

ZOBACZ: 10-latka w ciąży po gwałcie. Aktywistka udostępniła jej dane, próbując zatrzymać aborcję

 

"Wbrew pozorom, wszystkie te dzisiejsze protesty łączą się ze sobą. Sądy są jedyną rzetelną instancją w państwie rządzonym przez Prawo i Sprawiedliwość. Musimy walczyć o ich niezależność. Mówimy dzisiaj o kobietach, jestem matką 12 dzieci i chciałam wam powiedzieć, że nie wyobrażam sobie, żeby moja córka była w trudnym położeniu czy urodzić, czy też nie. Ale pamiętajcie, że wszystkie ich ustawy są do kitu" - mówiła posłanka KO Henryka Krzywonos-Strycharska, która przyjechała na pikietę z Gdyni.

 

Około godz. 19:00 przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości na Targu Drzewnym w Gdańsku ruszyła kolejna manifestacja przeciwników zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Organizatorami protestu są m.in. Kontra na prawicę i Komitet Obrony Demokracji.

 

Uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty, na których widnieją hasła takie, jak: "Dość", "Rząd kradnie nasze prawa kawałek po kawałku", "Wybór, nie zakaz", "Jarek niestety, twój rząd obalą kobiety". "Myślę, czuje, decyduję", "Urodzę wam lewaka", "Obalimy rząd", "Zajmijcie się pandemią", "Aborcja jest prawem człowieka", "Stop przemocy wobec kobiet", "PiS i TK to nie są ludzie - to ideologia", "PiS OFF", "Nasza godność, wasza podłość", "W sprawie rodzenia nie macie nic do powiedzenia", "Witamy w średniowieczu".

 

Protestujący co chwilę skandowali wulgarne hasła w kierunki partii rządzącej. Krzyczeli również: "To jest wojna".

 

Odczytano również listę sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy orzekli, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji eugenicznej jest niezgodny z ustawą zasadniczą oraz parlamentarzystów, którzy podpisali się pod wnioskiem do TK ws. aborcji. Uczestnicy protestu zapalili też światełka.

 

Protesty w woj. świętokrzyskim

 

W kilku świętokrzyskich miastach odbyły się w niedzielę protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Manifestacje przebiegły spokojnie, policja nie interweniowała.

 

Niedzielny marsz przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji w Ostrowcu Św. rozpoczął się o godz. 16.30 na miejscowym rynku. Tłum z okrzykami "Kto nie skacze ten za PiS-em", "Wyp…..ć", "J…ć PiS", "Nie zadzieraj z kobietami", "Wolna Polska" przeszedł pod biuro poselsko-senatorskie PiS. Manifestujący nieśli transparenty "Na Halloween przebiorę się za Polskę", "Moje ciało mój wybór". Protestujący przeszli później przez centrum miasta, a marsz, który trwał około dwóch godzin, zakończy się na rynku. Według policji uczestniczyło w nim około 700 osób. "Manifestacja przebiegła spokojnie. Nie byliśmy zmuszeni do żadnej interwencji" - powiedział mł. asp. Rafał Dobrowolski z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Św.

 

ZOBACZ: Protest przeciwko aborcji. Zatrzymano działaczkę Partii Razem

 

W Skarżysku-Kamiennej protest rozpoczął się koło jednego z centrów handlowych. Manifestujące osoby niosąc transparenty "Nie oceniaj wspieraj wolność kobiet", "Prawa kobiet", "Wolność wyboru" przeszli pod biuro poselskie Krzysztofa Lipca, a następnie pod Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej. Młode kobiety, które szły na czele demonstracji podkreślały, że ma ona charakter spontaniczny. - Nie mamy żadnego lidera, wszystko zostało zorganizowane w sposób spontaniczny - mówiły. Protest, który trwał około godziny, zakończył się przez budynkiem urzędu miasta. Według policyjnych danych uczestniczyło w nim około 50 osób.

 

- Protest przebiegł spokojnie. Nie doszło do żadnych ekscesów. Tylko wobec jednej osoby, za brak maseczki został skierowany wniosek do sądu o ukaranie - powiedział asp. Jarosław Gwóźdź z Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku-Kamiennej.

 

Podobne protesty odbyły się także w niedzielę w Sandomierzu i Starachowicach. Jak powiedział asp. Artur Majchrzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach w Sandomierzu przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji manifestowało około 120 osób, a w Starachowicach około 40. Także i w tych miastach policja nie interweniowała, a manifestacje przebiegły spokojnie.

prz/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie