Cztery projekty ws. walki z Covid-19. Przerwa w obradach Sejmu
Sejm w środę skierował do prac w komisji projekty poselskich dotyczących walki z epidemią COVID-19. Przedstawiciele rządu podkreślili, że są otwarci na propozycje i poprawki opozycji. Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski przedstawili raport o stanie walki z epidemią. Obrady Sejmu zostały przerwane do czwartku do godz. 9:00.
W imieniu PiS poseł Czesław Hoc podziękował i wyraził szacunek wszystkim pracownikom służby zdrowia, których określił mianem "współczesnych naszych bohaterów w walce z COVID-19". - Ten projekt ustawy jest wyrazem autentycznej troski i naszego poselskiego obowiązku, wręcz imperatywem kategorycznym w celu zapewnienia poczucia bezpieczeństwa zdrowotnego dla Polek i Polaków - powiedział.
- Ta ustawa jest pisana na kolanie i jest po prostu zła - mówił szef klubu KO Cezary Tomczyk. - Zakazaliście konferencji online. Warszawa jest w czerwonej strefie, ludzie, którzy oglądają nasze obrady, robią to nielegalnie - dodał. Poinformował, że PO złoży ok. 40 poprawek. Wyliczał, że projekt zawiera takie błędy, jak m.in. wzywanie do pracy w szpitalach kobiet, które dopiero urodziły dziecko.
ZOBACZ: Jerzy Owsiak chory. "Testy rozpoznały koronawirusa"
- Muszę powiedzieć, że to dzięki panu opóźniliśmy prace o jeden dzień, a przez 10 minut nie miał pan nic merytorycznego do powiedzenia. Tylko polityczne ględzenie - powiedział wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki po wystąpieniu Tomczyka.
Jak mówił, rząd nie może dalej udawać, że wszystko jest pod kontrolą. - Przez pół roku kłamaliście i chcemy wiedzieć, jakie są oficjalne prognozy - ile osób może być chorych, może umrzeć, dla ilu osób może zabraknąć miejsc w szpitalach, ile zabraknie respiratorów, (...) jaka jest strategia walki z COVID, ile może być zachorowań w ciągu najbliższych tygodni. Jesteście jedynym rządem w Europie, który ukrywa te dane przed obywatelami - powiedział.
"Jesteśmy w czarnej dziurze"
Złożenie poprawek zapowiedziała także posłanka Lewicy Magdalena Biejat. - Musztarda po obiedzie - mówiła, odnosząc się do zapowiadanych działań rządu. - Jesteśmy za równością pacjentów. Mamy nadzieję, że ból posłów Czarnków, Szumowskich czy Kaczyńskich już nigdy nie będzie większy niż zwykłych obywateli - podkreśliła.
- Dodatki powinny przysługiwać też tym pracownikom ochrony zdrowia, którzy już z pandemią walczą. Nie tylko tym, którzy dopiero będą delegowani - dodała.
ZOBACZ: Rekordowa liczba zakażonych pod respiratorami. Ponad 9 tys. zajętych szpitalnych łóżek
- Wiemy, że jesteśmy w czarnej dziurze i co gorsza zaczynamy się w niej urządzać. Widać, że rząd zaplanował, że epidemia jeszcze trochę potrwa, więc w tej ustawowej partaninie trzeba trochę trytytek zmienić na grubsze, żeby to wytrzymało - mówił poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz. - W tej ustawie przyznajecie przywileje kolejnej grupie, ale tylko w czasie epidemii. Zrozumcie, że wpychacie ludzi w konflikt interesów. Pompujecie potwora, zamiast go zwalczać - dodał.
- Proponujecie nieprzemyślane rozwiązania, a jeśli znajdzie się już coś sensownego, to jest za późno - stwierdził z kolei Michał Urbaniak z Konfederacji.
Poseł Andrzej Grzyb (PSL-Kukiz15), odnosząc się do zachęt finansowych dla personelu medycznego, powiedział, że "nie może być tak, że tylko jedna grupa lekarzy oddelegowanych będzie specjalnie gratyfikowana, a ci którzy do tej pory funkcjonowali w zwalczaniu i leczeniu chorych na COVID-19 są tego pozbawieni". - My proponujemy premię dla wszystkich - podkreślił poseł PSL.
- Jesteśmy otwarci na rozsądne poprawki. Mam nadzieję, że w zgodzie będziemy procedować te cztery projekty i wypracujemy jedno dobre rozwiązanie - mówił wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski.
Cztery projekty zostały skierowane do prac w komisji.
Wystąpienie premiera
Po przerwie na mównicę wszedł premier Mateusz Morawiecki. - Na początek chciałem przywołać słowa autorytetu medycznego prof. Zembali, który powiedział, że w obecnej sytuacji wszyscy powinni współpracować ponad podziałami. To solidarność w podejściu do epidemii pomogła nam wiosną - powiedział szef rządu.
Morawiecki wśród najważniejszych zasad walki z epidemią koronawirusa wymienił utrzymywanie dystansu społecznego, noszenie maseczek i wentylowanie pomieszczeń. Ocenił, że na tle innych dużych krajów europejskich strategia polskiego rządu okazuje się "skuteczna" i - jak dodał - ta strategia będzie utrzymana.
ZOBACZ: Rzecznik MZ: na rekord zakażeń wpłynęli goście restauracji. "Celebrują, spożywając alkohol"
- Mamy do czynienia dzisiaj z bardzo groźnym zjawiskiem - z drugą falą, i trzeba powiedzieć to tutaj również, że być może grozi nam trzecia fala, ponieważ zależni jesteśmy od tego, czy wynalezione zostanie lekarstwo bądź szczepionka na COVID-19 - powiedział szef rządu.
- Nasza strategia i zasada to przede wszystkim tak budować życie społeczne i gospodarcze, żeby móc uczyć się, pracować, żyć, nie zamykać gospodarki i jednocześnie przecinać ten pas transmisyjny COVID-19 - dodał Morawiecki.
Jak dodał, "w trakcie miesięcy letnich zwiększaliśmy nasze moce, jeśli chodzi o testowanie z punktu pierwotnego 4 tys. testów dziennie do 80 tys. obecnie".
"W środę decyzja o zdalnej nauce"
- Między sierpniem a dziś zwiększyliśmy liczbę łóżek z respiratorami 3,5-krotnie, każdy szpital potrzebujący respiratorów, dostanie je - mówił premier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że wolnych podłączonych respiratorów jest ok. 600-700, ale wolnych do podłączenia - blisko 3 tysiące.
Mówiąc o skutkach pandemii dla gospodarki, premier podkreślił, że "utrzymaliśmy 5 mln miejsc pracy dzięki tarczom antykryzysowym; nasza gospodarka idzie drogą środka; będziemy w pierwszej piątce UE".
- Poduszka finansowa dla przedsiębiorców według ekonomistów wystarczy jeszcze na kilka miesięcy w skali całej gospodarki; mamy szansę przejść drugą falę "najbardziej suchą stopą" - mówił Morawiecki.
Premier podziękował Koalicji Polskiej i Lewicy "za konstruktywne uwagi". - Chcemy rozmawiać z opozycją; wzmocnimy regulację dotyczącą noszenia maseczek na poziomie ustawowym - podkreślił.
- Będą powstawać ośrodki rehabilitacji pocovidowej; w najbliższych dniach przedstawię założenia Korpusu Wsparcia Seniorów - zapowiedział szef rządu.
- W środę na kolejnym posiedzeniu sztabu kryzysowego z wysoką dozą prawdopodobieństwa podejmiemy decyzję o tym, że wyższe klasy szkół podstawowych będą podlegały nauczaniu zdalnemu bądź hybrydowemu - poinformował Morawiecki.
"20-30 proc. zakażonych dziennie trafi do szpitali"
O przygotowaniu państwa do walki z epidemią mówił także minister zdrowia Adam Niedzielski. - Z badań przeprowadzonych przez naszych ekspertów wynika, że 20-30 proc. dziennej liczby osób nowych zakażeń trafi do szpitala. To oznacza, że dziennie przy tym poziomie będziemy mieli obłożenie szpitalnictwa rzędu 2-3 tys. nowych pacjentów. Z tych 2-3 tys. pacjentów 10-20 proc. będzie potrzebowało wsparcia tlenowego, będzie wymagało opieki respiratorowej - wskazywał minister.
Dodał, że w najgorszej sytuacji będziemy mieć dziennie blisko 200 osób z zapotrzebowaniem na respiratory.
ZOBACZ: Trzaskowski: w Warszawie powstanie szpital dla chorych na Covid-19
- W tej chwili przede wszystkim rozwijamy bazę łóżkową i robimy to na różne sposoby - wskazał. Zwrócił uwagę na tworzenie szpitali tymczasowych. Jednocześnie zaznaczył, że "w gruncie rzeczy największe zasilenie (tej bazy) to jest przekształcanie na potrzeby COVID-19 szpitali powiatowych i wykorzystywanie dużych oddziałów internistycznych w byłych szpitalach tzw. wojewódzkich".
- Baza łóżek covidowych, która dzisiaj wynosi 17,1 tys. zostanie w najbliższym czasie powiększona mniej więcej o kolejne 10 tys. To jest 10 tys., które pozwoli nam być o krok przed pandemią - podkreślił szef MZ.
Blisko tysiąc dodatkowych łóżek z sektora prywatnego
- Po rozmowach z przedstawicielami szpitali prywatnych jednostek lecznictwa mamy deklarację wraz ze wskazaniem lokalizacji blisko 1 tys. dodatkowych łóżek - przekazał Adam Niedzielski.
- Ten tysiąc może nie robi wrażenia, ale proszę pamiętać, że prywatna służba zdrowia w Polsce - mówię o tym poziomie szpitalnictwa, to jest blisko 4 tys. łóżek, czyli prywatna służba zdrowia zadeklarowała blisko 25 proc. swoich zasobów na walkę z Covidem - powiedział szef MZ.
Podkreślił, że jest to wielkość porównywalna z tym, o czym mówił premier, którą "chcemy również osiągnąć w sektorze publicznym, bo tutaj będziemy chcieli mieć w tym pierwszym ruchu mniej więcej 30 tys. łóżek, a potem ze szpitali tymczasowych kolejne tysiące".
"Musimy zwiększyć obostrzenia"
- Sytuacja jest bardzo poważna, musimy zwiększyć obostrzenia, bo bronimy zarówno bezpośrednio zdrowia ludzi, ale też wydolności systemu opieki zdrowotnej - dodał Adam Niedzielski. Podkreślił, że liczba czerwonych stref dochodzi już do 300 przy liczbie powiatów wynoszącej 380.
Minister zdrowia powiedział, że wprowadzane obostrzenia są "hamulcem rozwoju wykładniczego pandemii". - Ten hamulec musimy nacisnąć wszyscy bardzo mocno, bardzo dynamicznie - podkreślił.
- Premier zapowiedział, że dziś będą dalsze zaostrzenia, ale w tej chwili rzeczywistość wygląda tak, że my na bieżąco monitorujemy liczbę tzw. czerwonych stref, ta liczba dochodzi już do 300 przy liczbie powiatów wynoszącej 380. Musimy zwiększyć obostrzenia, bo bronimy nie tylko bezpośrednio zdrowia ludzi, ale bronimy też wydolności systemu opieki zdrowotnej. Nie ukrywajmy, że w tej chwili testujemy tę wydolność - podkreślił Niedzielski.
Według niego, wyrazem tego, czy jest się egoistą, czy altruistą, jest obecnie noszenie maseczki oraz dystans i dezynfekcja, "czy stosowanie również aplikacji, która jest do tych celów dedykowana, dostępnej za darmo we wszystkich sklepach internetowych, mobilnych".
- Przygotowaliśmy pakiet rozwiązań legislacyjnych, który mam nadzieję dziś - przy otwartości na dyskusję, którą deklaruję na komisji - chciałbym, by stał się tym kolejnym orężem walki z pandemią - powiedział.
Podkreślił, że ma on dać większe gwarancje bezpieczeństwa personelowi medycznemu, zwiększyć motywację finansową i poprawić warunki pracy, jednocześnie dbając o bezpieczeństwo pacjenta. - Bardzo proszę, i zwracam się tu z pozycji wszystkich pacjentów, medyków, o współpracę, o życzliwe spojrzenie na rozwiązania, które proponujemy - powiedział Niedzielski.
2/3 przypadków koronawirusa ze źródeł rozproszonych
Szef MZ mówił, że dynamiczny przyrost liczby badań na obecność koronawirusa nie jest przypadkowy lecz jest efektem powiększania tzw. zdolności laboratoriów do wykonywania badań. - To było robione w wakacje, to było robione w czasie letnim - podkreślał.
Obecnie - powiedział minister - liczba badań "to jest 60 tys.". - Mieliśmy już kilka dni kiedy te 60 tys. było przekroczone; to się nie bierze znikąd. To się bierze z jednej strony z rozbudowy, ale z drugiej strony to jest bardzo poważna zasługa lekarzy rodzinnych, którym bardzo dziękuję z tego miejsca za włączenie w proces leczenia - mówił Niedzielski.
Zapewnił, że mamy obecnie zarówno większą testowalność jak i lepsze rozeznanie "gdzie jest ten wirus". - Niestety bardzo charakterystyczną cechą zmiany pandemii jest to, że na początku mieliśmy do czynienia z ogniskami, które jest o wiele łatwiej zwalczać, gdzie te proste ruchy izolacyjno-kwarantannowe pozwalają opanować ognisko. W tej chwili 2/3 przypadków jest już ze źródeł rozproszonych - powiedział Niedzielski.
ZOBACZ: Rekordowa liczba zakażonych pod respiratorami. Ponad 9 tys. zajętych szpitalnych łóżek
Dodał, że mamy trzy wyraźne okresy w przebiegu pandemii koronawirusa. Pierwszy trwał do wakacji i miał stabilny przebieg, liczba zachorowań wahała się pomiędzy 400 a 600 przypadków na dobę. - To była stabilność utrzymana praktycznie przez pół roku - zaznaczył Niedzielski. Niestety - dodał - wrzesień "okazał oblicze drugiej fali" i choć mieliśmy do czynienia ze wzrostem liczby przypadków, to nie aż tak dynamicznym. Zwrócił uwagę, że na początku września liczba zachorowań wynosiła 550 osób, a na koniec miesiąca - 1500.
- I wtedy w pierwszych dniach października niestety ten trend się zmienił. Zmienił się na trend wykładniczy; ten przyrost już nie był taki stopniowy, systematyczny tylko mieliśmy do czynienia z dużym przyspieszeniem tempa rozwoju pandemii - zaznaczył.
Przypomniał, że w październik wchodziliśmy z liczbą zakażeń 1500 podczas gdy dzisiaj mamy 10 tys. - To znaczy, że sześciokrotny przyrost, a miesiąc się jeszcze nie skończył - zaznaczył minister.
Niedzielski stwierdził, że w zależności od typu, przebiegu pandemii dobierane były "odpowiednie środki".
"Nie daliście rady"
Podczas debaty nad informacją szefa rządu Budka podkreślił, że PiS unikał debaty o epidemii, bo zajmował się sam sobą. - Walczyliście o stołki, wpływy, dzieliliście pieniądze. Nawet w ostatnich dniach urzędowania potrafiliście wypłacać pracownikom rekordowe nagrody, a Polaków zostawiliście samych - powiedział szef PO.
Przypomniał, że w środę padł kolejny rekord zakażeń koronawirusem. - Ponad 10 tys. przypadków, 130 osób zmarło. Ludzie nie potrafią dodzwonić się do sanepidu, szkoły nie wiedzą, co mają robić, odwoływane są wizyty u specjalistów, a pan jest zadowolony z siebie. Pan tutaj staje, jak gdyby nigdy nic, i mówi te wszystkie kłamstwa, którymi raczył nas pan od sześciu miesięcy - mówił Budka, zwracając się do premiera.
- Dziś prosicie nas o pomoc i przyznajecie, że kryzys was przerósł. Tak, mówię to z przykrością - nie daliście rady. Ale wiecie dlaczego, bo w czasach kryzysu potrzebni są odpowiedzialni politycy. Politycy, którzy potrafią zarządzać gospodarką i służbą zdrowia. Tak - my umiemy to robić - podkreślił szef PO.
16 projektów ustaw dot. walki z koronawirusem
Według niego, rządzące "PO i PSL przeprowadziły Polskę przez największy w historii kryzys gospodarczy". - To wtedy, a nie teraz panie premierze Polska była stawiana za wzór. A wie pan dlaczego? Bo wybraliśmy racjonalizm, zamiast populizmu, wiedzę ekspertów, a nie waszą strategię "jakoś to będzie" - podkreślił polityk.
- Dzisiaj, gdy opinia publiczna widzi wasze zakłamanie, apelujecie do opozycji o współpracę. Pytam zatem, gdzie byliście, gdy składaliśmy 120 senackich poprawek, gdzie byliście, kiedy chcieliśmy wspólnie pracować. Odpowiem panu, gdzie pan był, pan zachęcał starszych ludzi do pójścia na wybory bagatelizując pandemię - mówił Budka.
Szef PO wręczył też premierowi 16 projektów ustaw dot. walki z koronawirusem przygotowanych przez opozycję oraz 120 senackich poprawek. - Przekazuję je panu, wierząc, że pan z nich wreszcie skorzysta - podkreślił Budka.
"Nie zrobiliście nic, byśmy byli przygotowani na najgorsze"
W debacie po wystąpieniu szefa rządu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) pytał premiera Morawieckiego oraz wicepremiera, szefa PiS Jarosław Kaczyńskiego, czy są przygotowane dokumenty strategiczne potrzebne do zarządzania kryzysowego i programy ochrony infrastruktury krytycznej. Według niego, takich dokumentów - przewidzianych prawem - obecnie nie ma.
Poseł Lewicy, wicemarszałek Sejmu pytał też rządzących, czy wiedzą jak w najgorszym wariancie rozwoju pandemii mają funkcjonować energetyka, gazownictwo, wodociągi, czy wiedzą kto zadba o dostawy żywności w razie "zdziesiątkowania" obecnych pracowników tego sektora przez Covid-19 oraz, czy rząd wie, kto będzie dbał o bezpieczeństwo na ulicach, ciepło w domach, czy łączność, dostęp do pieniędzy i pracę służb państwowych.
- Nie zrobiliście nic, żebyśmy byli przygotowani na najgorsze - ocenił. - Ludzie muszą wiedzieć co ich czeka. Obudźcie się, bo w budynkach rządowych i waszych mieszkaniach też może zgasnąć światło - zwrócił się Czarzasty do rządzących.
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski mówił, że za obecną sytuację odpowiada rząd, bo zamiast przygotowywać się do walki z pandemią, politycy obozu rządzącego walczyli między sobą o władzę.
Gawkowski stwierdził, że premier Morawiecki mówił, że wszystko jest w porządku. - Czy pan się tego nie wstydzi? Czy pan naprawdę ma sumienie mówić Polakom, że jest tak dobrze? To dlaczego jest tak źle - pytał zwracając się do szefa rządu.
- Rząd, który naraża zdrowie i życie swoich obywateli, powinien trafić pod sąd. To jest prawda o ostatnich sześciu miesiącach - powiedział Gawkowski zgłaszając wniosek o odrzucenie informacji premiera.
"Utraciliście kontrolę nad epidemią"
Podczas debaty nad informacją szefa rządu głos zabrał prezes PSL, który przypomniał, co twierdzili rządzący na początku epidemii. - Rządzący w styczniu: epidemia jest bardzo daleko, w Chinach, może w ogóle do Polski nie dojść. W lutym: na wszystko jesteśmy przygotowani (...). W marcu: nikt się nie spodziewał takiej skali, nie spodziewaliśmy się, że ta epidemia nas tak dotknie. W maju: już święcenie tryumfów i najlepsi w Europie. W czerwcu: zwycięstwo nad koronawirusem. Wakacje: wirus w odwrocie i już jest mniej zjadliwy. We wrześniu: kluczowe słowa (prezydenta) Andrzeja Dudy - panujemy nad epidemią, epidemię mamy pod kontrolą - mówił w Sejmie Kosiniak-Kamysz.
Polityk zwrócił się do rządu: "Utraciliście kontrolę nad państwem, utraciliście kontrolę nad epidemią". - To jest akt oskarżenia wystawiany nie przez nas, polityków, nie przez opozycję, to akt oskarżenia wystawiany przez tysiące nowych zachorowań codziennie i setki zgonów - oświadczył.
Pytał również, jak opozycja i obywatele mają obecnie zaufać premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Jak mówił, pamięta apel premiera o współpracę w marcu, na który opozycja odpowiedziała pozytywnie. - Jak to się skończyło przy pierwszej tarczy antykryzysowej? O godzinie drugiej w nocy "wrzutka" likwidująca Radę Dialogu Społecznego i wprowadzająca głosowanie korespondencyjne "60 plus". (...) I wszystkie te relacje, budowanie wspólnoty, wspólna walka - legły w gruzach - stwierdził.
Według niego, w środowym wystąpieniu premiera w Sejmie zabrakło słowa "przepraszam" skierowanego do całego społeczeństwa, chorych, lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i pracowników socjalnych. - Nie za błędy, bo one w tak trudnym czasie, ja rozumiem, mogą się zdarzyć, (...) ale za to, że dyskusja o LGBT w wakacje była ważniejsza, że podział łupów i rządza władzy wygrywały nad zdrowym rozsądkiem, że polityki nie traktujecie jak roztropnego dbania o dobro wspólne, tylko jak walkę plemienną, która ma dzielić i wykończyć Polskę i Polaków - powiedział.
"Zbrodnia na polskiej gospodarce"
Podczas debaty w Sejmie głos zabrał również poseł Konfederacji Artur Dziambor. - Jesteście największymi hipokrytami i cynikami w historii polskiej polityki, a pan jest na czele tego nierządu - zwrócił się do premiera.
Zarzucił władzom, że "tarcze antykryzysowe" były tworzone nie w drodze konsultacji z przedsiębiorcami, lecz według wyobrażeń polityków PiS. - Tysiące firm zbankrutowały, zawiesiły swoją działalność; tysiące pracowników zostały zwolnione albo ich pensje zostały obcięte – mówił.
- To, co zrobiliście przez lockdowny, to zbrodnia na polskiej gospodarce; to, co zrobiliście ludziom prowadzącym własne firmy, to niewybaczalny błąd, katastrofalny w skutkach. Mamy rekordowy deficyt budżetowy, największy od 30 lat spadek PKB. Tego się nie odrobi, dlatego, że przeżeraliście lata, w których było dobrze - mówił Dziambor.
Oświadczył, że obecny rząd i jego "anonimowi doradcy" w przyszłości zostaną za to pociągnięci do odpowiedzialności.
Według posła Konfederacji to, co się dzieje obecnie w szpitalach, pokazuje, że rząd nie przygotował kraju na kolejną falę epidemii koronawirusa, zajmując się rekonstrukcją, zakończoną powołaniem trzech nowych urzędów.
- Skoro dziś wprowadzacie prawo mówiące, że maseczki będą musiały być noszone, to znaczy, że wszystko, co działo się wcześniej, było bezprawiem - mówił, pytając, czy zostaną anulowane nielegalne mandaty.
Zwolnienie lekarzy z odpowiedzialności karnej
Pierwszy z projektów - nowelizacja niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 - jest autorstwa PiS. Zakłada on wyłączenie odpowiedzialności karnej za określone czyny popełniane przez osoby wykonujące zawód medyczny, gdy działania lecznicze są podejmowane w celu zwalczania epidemii COVID-19. Ale jeśli osoba wykonująca zawód medyczny doprowadzi do śmierci pacjenta lub do ciężkiego uszczerbku na jego zdrowiu w wyniku rażącego nadużycia uprawnień lub rażącego niedopełniania obowiązków, to będzie podlegała odpowiedzialności karnej.
Ponadto zgodnie z projektem, osobom skierowanym do walki z koronawirusem przysługuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości nie niższej niż 200 proc. (dotychczas było to 150 proc.) przeciętnego wynagrodzenia zasadniczego przewidzianego na danym stanowisku pracy. W projekcie zaznaczono, że wynagrodzenie nie może być niższe niż wynagrodzenie, które osoba skierowana do pracy przy zwalczaniu epidemii otrzymała w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym wydana została decyzja o skierowaniu jej do pracy przy zwalczaniu epidemii.
ZOBACZ: Rzecznik rządu Piotr Müller: nie planujemy drugiego lockdownu
Środki na podwyższenie wynagrodzenia mają pochodzić z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Jak oszacowano koszt takiej podwyżki to ok. 9 mln zł przy założeniu, że do pracy skierowany będzie 1 proc. personelu medycznego zatrudnionego na umowę o pracę.
Dodatkowo wprowadzono zapis, że samorządy lekarskie na wniosek wojewody lub właściwego ministra zdrowia muszą w ciągu 7 dni przekazać im listę osób wykonujących zawód medyczny, które można skierować do zwalczania epidemii. We wniosku należy zawrzeć dane dotyczące takiej osoby: imię, nazwisko, adres zamieszkania i numer prawa wykonywania zawodu medycznego, jeżeli został nadany.
Ponadto podwyższono do 65 lat z 60 lat wiek mężczyzn wykonujących zawód medyczny, którzy mogą być oddelegowani do zwalczania epidemii. Dla kobiet pozostawiono go na poziomie 60 lat. Do pracy można też skierować specjalistę, którego dziecko nie przekroczyło 14 lat. Do tej pory przepisy to wykluczały.
Projekt zakłada wydłużenie okresu realizacji recept do 150 dni od dnia wystawienia na leki, które są obecnie niedostępne. 150 dni, czyli 5 miesięcy, to tyle, jak uzasadniono, ile może trwać tzw. sezon grypowy.
Projekty opozycji
Drugi z projektów - przygotowany przez posłów Lewicy - zakłada ustawowe uregulowanie obowiązku zakrywania za pomocą np. maseczki ust i nosa w przypadku ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii.
Posłowie zajmą się także projektem ustawy "Premia dla bohatera", autorstwa PSL, który zakłada przyznanie comiesięcznego dodatku w wysokości 1500 zł dla pracowników ochrony zdrowia w czasie pandemii koronawirusa.
ZOBACZ: Z powodu CoVID-19, Google Maps teraz wyraźnie zaznaczą aktualne zatłoczenie sklepu
Sejm rozpatrzy również projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu i zwalczaniu COVID-19, który przygotował klub KO. Projekt ma pomóc samorządom sprawniej działać w czasie pandemii. Zakłada on, że do zamówień na usługi lub dostawy niezbędne do przeciwdziałania COVID-19 - gdy zamawiającym jest jednostka samorządu terytorialnego - nie stosuje się ustawy Prawo zamówień publicznych, jeżeli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub wymaga tego ochrona zdrowia publicznego.
Projektami Sejm miał się zająć we wtorek. Po wnioskach opozycji o przerwanie obrad w głosowaniu padł wynik: 218 do 207. Nie zagłosowało 28 posłów Zjednoczonej Prawicy, m.in. Jarosław Kaczyński. Obrady odroczono do środy do godz. 9:00.
ZOBACZ: Horała nie głosował, ale krytykuje opozycję. Trela zrobił mu pobudkę w studiu
Na początku wtorkowych obrad Sejmu szef klubu KO Cezary Tomczyk wystąpił z wnioskiem formalnym o odroczenie obrad Sejmu przynajmniej do jutra, aby - jak mówił - posłowie mogli spokojnie zapoznać się z projektem ustawy PiS dot. przeciwdziałania sytuacjom kryzysowym związanym z COVID-19. Projekt wpłynął do Sejmu w poniedziałek późnym popołudniem.
"W tej ustawie są oczywiste buble"
- Niestety znowu jest tak samo, wczoraj o godz. 18 wpłynął projekt ustawy, który liczy 45 stron, rozmawiamy o jednej z najpoważniejszych spraw teraz, czyli o kwestii Covid-19 i w tej ustawie są oczywiste buble. Składam wniosek formalny o odroczenie obrad przynajmniej do jutra, żebyśmy mogli w spokoju nad tą ustawą popracować - mówił Tomczyk. Przytoczył przykład zapisu, w którym "matki lekarki, które dopiero urodziły, mogą być wzywane do pracy".
Pytał, czy posłowie naprawdę nie mogą w spokoju porozmawiać, popracować nad ustawą i mieć na to więcej niż kilkadziesiąt godzin.
Terlecki odparł, że posłowie będą mogli spokojnie pracować nad ustawą na posiedzeniu komisji, które rozpocznie prace po pierwszym czytaniu na sali sejmowej.
Wnioski o przerwę złożyli także Krzysztof Paszyk (PSL) i szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Paszyk wnioskował, by na posiedzenie zaprosić prezydenta Andrzeja Dudę, a Gawkowski, by na posiedzeniu głos mogła zabrać kandydatka na rzecznika praw obywatelskich mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
"Wypadło tak, jak wypadło"
W głosowaniu nad zarządzeniem przerwy opowiedziało się 218 posłów, przeciw 207. Nie zagłosowało 28 posłów Zjednoczonej Prawicy. Michał Dworczyk chce wyjaśnić, co się zdarzyło, czy jego głos został policzony. Głosu nie oddał również prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin.
- Rozumiem, że zwolennicy obstrukcji sejmowej i odwlekania ustawy, na którą czekają Polacy zwyciężyli, ogłaszam 10 minut przerwy - zakomunikował Terlecki. Jak dodał, "głosowanie wypadło tak, jak wypadło".
ZOBACZ: Brak odpowiedzialności karnej dla lekarzy. Jest projekt dot. przeciwdziałania COVID-19
- Zwołam wobec tego Konwent Seniorów i zwrócę się z propozycją do PO o wycofanie tego wniosku. Jeżeli wniosek nie zostanie wycofany, to będziemy zmuszeni przerwać obrady Sejmu, co opóźni przyjęcie ustawy - powiedział Terlecki
Czytaj więcej