"Pies w Koronie". Oferują pomoc dla właścicieli zwierząt na kwarantannie
- Nawet jeszcze się nie widzieliśmy na żywo… Połączyła nas miłość do psiaków - mówi w rozmowie z polsatnews.pl Jolanta Broda, jedna z administratorek grupy "Pies w Koronie". Inicjatywa ma na celu pomoc m.in. osobom przebywającym na kwarantannie oraz seniorom w opiece nad zwierzętami.
- Każdy z nas ma swoje życie zawodowe, nasza inicjatywa polega w pełni na wolontariacie. Mamy trzy administratorki oraz cztery dzielne moderatorki - zaznacza. Grupa "Pies w Koronie" powstała podczas pierwszej fali koronawirusa, dokładnie 14 marca.
ZOBACZ: Koronawirus. Najnowsze informacje z Polski i świata [RELACJA]
- Jej inicjatorką jest Joanna, która jest adwokatem i zajmuje się kynologią. Kiedy problem z pandemią COVID-19 pojawił się w Polsce, odwołała swój służbowy wyjazd. Spojrzała na swoje dwa psiaki i powiedziała: "co by z wami się działo, gdyby mnie coś dopadło?" - mówi Jolanta Broda. - To był właśnie impuls do tego, by założyć grupę - dodaje.
Pomagają nie tylko psom. - Inne zwierzęta? Czasami jest to kotek, który potrzebuje pomocy u weterynarza… Był też królik i chomik. Mieliśmy też jednego kota, który wychodził na spacery - wspomina.
"Jest dużo osób szukających pomocy"
Obecnie grupa "Pies w Koronie" ma już blisko 60 tys. użytkowników. - To wolontariusze i osoby potrzebujące - zaznacza Jolanta Broda. Założycielka nie spodziewała się, że to małe grono osób aż tak się rozrośnie. - Bardzo szybko dołączyłam z drugą administratorką do całego projektu. Zajęłam się regulaminem i kontaktem z mediami - tłumaczy.
ZOBACZ: Krótsza kwarantanna dla powracających do Polski
Skupiają się głównie na wyprowadzaniu zwierząt i transporcie do weterynarza. - Czasami zdarzy się, że ktoś poprosi o zakupy, ale to bardzo rzadko - opowiada. Pierwsza fala próśb o pomoc pojawiła się w sumie już na samym początku, kiedy ludzie obawiali się o swoje zdrowie i poddawali się samoizolacji. - Działaliśmy równocześnie ze wszystkimi obostrzeniami, o których również informowaliśmy naszych użytkowników - mówi Jolanta Broda.
- W momencie, kiedy dzieci poszły do szkoły, jest więcej osób szukających pomocy. Ze względu na podejrzenie zakażenia koronawirusem często zostaje na nich narzucona kwarantanna. Obecnie mamy dziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu zgłoszeń - zdradza.
"Wie Pani, że to jest wyłudzanie"
Do rozpowszechniania swojej inicjatywy wykorzystują Facebook. - To narzędzie darmowe i łatwo dostępne - nawet dla seniorów. Pozwala nam szybko znaleźć pomoc lub jej udzielić - uważa Jolanta Broda.
- Pomagamy osobom podczas kwarantanny, chorym, starszym oraz pracownikom służby zdrowia, którzy teraz dzielnie walczą w szpitalach. Odmawiamy jedynie tym, którzy chcą nas oszukać… I nie wyprowadzają zwierząt z lenistwa - podkreśla. - Ludzie czasami zachowują się okropnie. Na szczęście wolontariusze są czujni - przypominamy im też, by uważali na siebie - dodaje.
ZOBACZ: "Oszust i kłamca". Zniszczono drzwi sołtysa, bo nie podał nazwiska zakażonego koronawirusem
- Jedna z pań powiedziała, że pracuje na pierwszą zmianę, mąż na drugą i z psem po południu nie ma kto wychodzić… A na polu wieczorem jest już zimno. Wolontariuszka napisała jej wprost: "wie Pani, że to jest wyłudzanie pomocy?". Ta grupa ma służyć osobom, które znalazły się naprawdę w trudnej sytuacji - podkreśla.
Bez zbędnych dyskusji
- My, nie organizujemy zbiórek, nie ma u nas dyskusji dotyczącej tego, czy wirus istnieje, czy go nie ma… Takie rozmowy psują całą transparentność grupy - twierdzi administratorka.
- Mamy dwa schematy - osoba potrzebująca ma za zadanie napisać: #potrzebuję #miasto #dzielnica. Z jakiego powodu i do kiedy potrzebuje pomocy. Ważne jest również opisanie pupila, jego zachowań, czy np. ciągnie na smyczy albo nie toleruje innych zwierząt. Zdjęcie oczywiście jest mile widziane, ponieważ przykuwa uwagę. Osoba, która chce zostać "spacerowym bohaterem", czyli wolontariuszem, ma zadanie napisać krótki post: #pomogę #miasto #dzielnica - może również dopisać, czy ma doświadczenie w opiece nad zwierzętami oraz w jakich godzinach może udzielać pomocy - wyjaśnia.
Organizatorzy grupy "Pies w Koronie" zaznaczają, że dbają o bezpieczne przekazywanie zwierząt. - Przypominamy wolontariuszom o zachowaniu dystansu, rękawiczkach, maseczce ochronnej oraz środkach dezynfekujących. Mogą też przynieść nową smycz - dodaje.
Spotkali się z samotnością
Działają bezpłatnie, jednak wiele osób zarzuca im, że "zabierają chleb pettsiterom". - Uważam, że ci, co faktycznie zajmują się tym zawodem, mają klientów - mówi Jolanta Broda.
- "Pies w Koronie" to inicjatywa społeczna, która ma też drugie dno… Człowiek potrzebuje drugiego człowieka. Jest sporo podziękowań na naszej grupie. Wiele osób przy okazji naszego pomysłu poznały się i rozpoczęły przyjaźń. Czasami okazywało się, że mieszkają w tym samym bloku lub w pobliżu… Tak poznają swoich sąsiadów. Nowa więź i obecność drugiej osoby podczas tych trudnych czasów dodaje im trochę radości - zauważa.
ZOBACZ: W tym kraju w domach mieszka więcej zwierząt niż dzieci do 15 roku życia
Ta inicjatywa pokazała im również, jak wiele osób jest samotnych. - Są ludzie, którzy nie mają rodziny, przyjaciół, znajomych… Zresztą, przecież w dzisiejszych czasach często zmieniamy też pracę oraz miejsce zamieszkania. Jesteśmy na etapie poznawania kogoś nowego, bo przecież zmieniamy otoczenie. I jak się okazuje, wiele osób potrzebuje właśnie tej pomocy na co dzień - m.in. przy wyprowadzaniu pupila - dodaje.
"Seniorzy piszą nam tak wzruszające słowa"
- Ostatnio mieliśmy wolontariuszkę, która podjęła się opieki nad trzema pieskami. Miała grafik wypełniony obowiązkami, a do tego musiała zająć się trzema czworonogami. Czasami dbanie o jednego psa kogoś przerasta… To jest miłe, że ktoś tak pomaga - mówi Jolanta Broda. I jak zaznacza, wdzięczność ze strony użytkowników jest ogromna. - Seniorzy piszą nam tak wzruszające słowa, dodają do tego jakieś emotikonki - serduszka, kwiatuszki… - opisuje.
ZOBACZ: Godziny dla seniorów. Minister rodziny przypomina i apeluje
Inicjatywa "Pies w Koronie" pomaga też osobom, które nie mogą mieć zwierząt - z różnych powodów - a przebywanie w ich towarzystwie sprawia im wielką radość. Mogą mieć czworonoga chociaż na chwilę. - Spełnia się ich marzenie - jest obok nich wreszcie ten wymarzony "psi przyjaciel" - tłumaczy.
- To też dobra nauka, dla tych, którzy chcą mieć niebawem swojego zwierzaka. Mają okazje zobaczyć, jak wygląda taka troska w połączeniu ze swoimi prywatnymi obowiązkami. Nasza działalność ma kilka zalet, które gdzieś tam po drodze się kumulują i przynoszą wielką radość wolontariuszom i tym, którzy potrzebują pomocy - ocenia administratorka grupy.
Czytaj więcej