Milionową wygraną podzielił się... z samym sobą. Drugi zwycięski los kupił przez przypadek
Andrew Burke z kanadyjskiego miasteczka Calmar w Albercie poprawnie wytypował zwycięskie liczby i zgarnął główną nagrodę w loterii Lotto 6/49. Okazało się, że wygraną pierwszego stopnia w wysokości 5 mln kanadyjskich dolarów musiał się podzielić... z sobą samym. Mężczyzna przez przypadek kupił dwa identyczne, zwycięskie losy.
W rozmowie z organizatorem konkursu Burke przyznał, że od lat bierze udział w loterii, ale po raz pierwszy udało mu się trafić "szóstkę".
ZOBACZ: Rekordowa wygrana na loterii w Niemczech. Prawdopodobieństwo trafienia wynosiło 1 do 140 mln
- W dniu mojego ślubu, mój teść podszedł do mnie i powiedział: "zawsze chciałem, by córka wyszła za milionera, ale trafiła mi się druga najlepsza opcja. Moja córka wyszła za kogoś, kto wydaje pieniądze jak milioner". No cóż... a teraz... - wspominał zwycięzca loterii.
"Andy, coś ty zrobił"?
Zwycięskie losy o numerach 6, 12, 23, 29, 44 i 46 Burke kupił na stacji benzynowej w rodzinnym mieście, której jest stałym klientem.
- Gdy ogłosiłem, że wygrałem wyszedł do mnie właściciel stacji i powiedział: "Andy, coś ty zrobił? Nie zepsułeś mi tym kasy?" - powiedział Burke.
ZOBACZ: Wygrał miliony na loterii. Połowę pieniędzy... oddał przyjacielowi
- Kasjerka powiedziała mi, że wygrałem 2,5 mln dolarów. Odpowiedziałem, by lepiej sprawdziła drugi los, bo są na nim dokładnie te same numery - dodał mężczyzna.
W efekcie Burke zamiast jednego czeku na 5 mln dolarów otrzymał dwa na kwoty po 2,5 mln dol.
Zwycięzca loterii przekazał, że teraz ma zamiar przejść na "hazardową emeryturę" i dać szansę innym. Pieniądze chce przeznaczyć m.in. na remont domu i odnowienie swojego Land Rovera.
Czytaj więcej