"O Pszoniaku można mówić tylko z podziwem". "Zamknięty kolejny rozdział teatru i kina"

Kultura
"O Pszoniaku można mówić tylko z podziwem". "Zamknięty kolejny rozdział teatru i kina"
PAP/Darek Delmanowicz
Wojciech Pszoniak zmarł w poniedziałek po długiej chorobie.

"Ze śmiercią Wojciecha Pszoniaka zamyka się kolejny rozdział historii polskiego teatru i kina" - napisał wicepremier, minister kultury Piotr Gliński. - Nie ma już takich aktorów. O Pszoniaku można mówić tylko z podziwem - powiedział Wojciech Malajkat, aktor i rektor warszawskiej Akademii Teatralnej. "To ogromna strata dla całej polskiej kultury" - napisał prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski.

"W poniedziałek o godz. 6:08 rano odszedł od nas Wielki Artysta - Wojciech Pszoniak; brak słów" - przekazał ks. Andrzej Luter duszpasterz i publicysta, asystent kościelny Towarzystwa "Więź", członek redakcji kwartalnika "Więź". Znany i popularny aktor teatralny i filmowy, pamiętny Moryc Welt z "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy miał 78 lat.

"Jeden z najlepszych polskich aktorów"

"Był jednym z najlepszych polskich aktorów. Niezapomniany Moryc, wybitny Robespierre, pamiętny Korczak. Ze śmiercią Wojciecha Pszoniaka zamyka się kolejny rozdział historii polskiego teatru i kina. Niech odpoczywa w pokoju" - napisał na Twitterze minister kultury.

 

 

- To straszna wiadomość - zareagował na informację o śmierci Wojciecha Pszoniaka rektor warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza prof. Wojciech Malajkat. - Właściwie nie wiem, co powiedzieć, bo odszedł człowiek bardzo nam bliski, oddany Szkole (Akademii Teatralnej - red.), studentom, sprawom uczenia. Pasjonat tego zajęcia - dodał aktor, wspominając pedagoga warszawskiej uczelni.

 

- Był moim przyjacielem, z którym grałem i po prostu nie wiem, jak się otrząsnąć. Trudno pojąć tę wiadomość, jeszcze w tak trudnym czasie - powiedział Malajkat.

 

- To był aktor, podobnie jak Marek Walczewski, który płonął za każdym razem, spalał się do zupełnego popiołu - podkreślił. Zwrócił uwagę, że zmarły artysta "do wszystkiego podchodził jak do całopalenia". - Do każdego projektu, do każdego zadania artystycznego, do każdej realizacji - i w teatrze, i w filmie. I w radiu, kiedy czytał powieści - powiedział.

 

- Nie ma już takich aktorów. O Pszoniaku można mówić tylko z podziwem - ocenił rektor Akademii Teatralnej w Warszawie.

"Znakomity aktor. Jeden z największych"

"Odszedł Wojciech Pszoniak, znakomity aktor. Jeden z największych. Przez lata związany był z warszawskimi teatrami - Teatrem Powszechnym, Ateneum czy Współczesnym, uczył też aktorskiego fachu na stołecznej PWST. To ogromna strata dla całej polskiej kultury" - napisał w związku z tą informacją prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski.

 

Kondolencje z powodu śmierci artysty złożyli m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska, Borys Budka i Piotr Gliński. 

 

 

Aktora pożegnał także poseł PO Michał Szczerba, który ze zmarłym aktorem wystąpił w filmie "Korczak". "Dziękuję Panie WOjtku!" - napisał polityk na Twitterze.

 

 

WIDEO - Nie żyje Wojciech Pszoniak. Aktor miał 78 lat

 

Olbrychski: odszedł ktoś taki, że jakby każdego z nas trochę ubyło

 

- Odszedł ktoś taki, że mamy wrażenie, tak jakby każdego z nas trochę ubyło - powiedział o śmierci Wojciecha Pszoniaka aktor Daniel Olbrychski. Ocenił, że Pszoniak był "jednym z najciekawszych aktorów nie tylko swojego pokolenia, nie tylko Polski, Europy, ale i świata".

 

Wspominał pracę z Pszonakiem na emigracji, kiedy grali razem z Gerardem Depardieu w Teatrze Nanterre w spektaklu "Ludzie nierozumni zanikają", a także pracę na planie "Ziemi obiecanej" (Olbrychski grał polskiego ziemianina Karola Borowieckiego, Pszoniak żydowskiego handlowca Moryca Welta).

 

- Odszedł ktoś taki, że mamy wrażenie, tak jakby każdego z nas trochę ubyło - wyznał Olbrychski.

 

Zapewnił, że w tej chwili jego "najlepsze myśli" płyną ku jego "niezwykłej partnerce życiowej Basi" (Barbara Pszoniak - przyp. red.).

 

- To była jedna całość. W tej chwili trudno sobie wyobrazić, jak da sobie radę, ale da sobie radę, bo była zawsze mądra, silna, była kimś dla Wojtka absolutnie wyjątkowym - zaznaczył Olbrychski.

 

"Znałem go, pracowałem i nagle go nie ma"

 

- Dowiedziałem się o tym z mediów dzisiaj rano, że Wojtek nie żyje. Co bym mógł powiedzieć? - mówił Janusz Gajos.

 

- Miałem szczęście pracować z nim, niedużo filmów, w teatrze się właściwie nie spotkaliśmy. Pamiętam go z naszych wspólnych występów w Kabarecie pod Egidą. Spotkaliśmy się m.in. przy filmie "Wygrany", to był spory kawałek czasu temu... - dodał.

 

- Trudne są takie wypowiedzi, bo znalem go, pracowałem, zbierałem się i nagle człowieka nie ma... Nie wiadomo, jakby się należało zachować. Myślę, że należy się kawałek ciszy, z ukłonem wobec kolegi, który nas zaszczycał swoją obecnością. Trzeba zachować spokój i trochę pokory, ukłonić mu się - dodał.

 

- Był impulsywny, w życiu i w pracy. Trzeba było się z nim dobrze ułożyć, bo on walczył o wizerunek postaci, którą miał zagrać. Bezpardonowo, ale to było wspaniałe, tylko trzeba było się do tego jakoś przyzwyczaić. Szkoda, ze nie miałem okazji pracować z nim w teatrze, na scenie. To by nam pozwoliło "zewrzeć się" w pracy teatralnej - podsumował. 

 

"Całkowicie oryginalny"

 

- To niezwykle smutna wiadomość, że ktoś z naszej starej gwardii znowu nas opuścił... Do Wojtka to wyjątkowo nie pasuje, dlatego że był samym żywiołem w gruncie rzeczy. Ja poznałem go najpierw na scenie, potem w życiu, później spotkaliśmy się w filmie. Od pierwszej chwili widać było, że mamy do czynienia z człowiekiem niezwykłym, z aktorem niezwykle oryginalnym, obdarzonym radością grania, a jednocześnie mądrością. Nie tylko zawodową, ale i mądrością człowieka zwykłego, który potrafił we wszystkim zachować tę perspektywę – powiedział Maciej Englert.

 

Zdaniem dyrektora Teatru Współczesnego w Warszawie Pszoniak był "całkowicie oryginalnym aktorem". - Aktorem, który nie naśladował nikogo, sam wszystko tworzył w sobie, w myślach i w gruncie rzeczy stał się takim niezależnym bytem aktorskim. I za każdym razem z radością patrzyłem, jak on buduje swoje role, z czego je buduje, z jakiej prawdziwości, z jakich przemyśleń i z jakiej formy, która czasem nawet była "nadgraniem", ale zawsze się utrzymywała w formie – podkreślił.

hlk/wka/zdr/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie