Sanepid przerwał pogrzeb. Zmarły był zakażony koronawirusem

Polska
Sanepid przerwał pogrzeb. Zmarły był zakażony koronawirusem
Pixabya/ zdj. ilustracyjne
Sanepid poinformował rodzinę, że zmarły 80-latek był zakażony koronawirusem

Sanepid przerwał uroczystości pogrzebowe w Bielsku Podlaskim. Okazało się, że zmarły 80-latek był zakażony koronawirusem. Informacje o tym w czasie uroczystości otrzymała synowa mężczyzny. Trumnę zabrano i pochowano bez udziału rodziny.

Do zdarzenia doszło w Bielsku Podlaskim. Zgodnie ze zwyczajem kościoła prawosławnego, którego zmarły był wyznawcą, rodzina zorganizowała panichidę. Zwyczaj ten polega na pożegnaniu zmarłego w jego domu przed właściwym nabożeństwem w cerkwi. Zgodnie z tradycją w domu mężczyzny zjawiło się mnóstwo żałobników.

 

ZOBACZ: Co z cmentarzami 1 listopada? Jest apel branży pogrzebowej

 

- W pewnym momencie synowa zmarłego odebrała telefon. Stała obok, widziałam, jak w jej oczach pojawiają się łzy. Gdy skończyła rozmowę, wyszła przed dom i powiedziała wszystkim zebranym, żeby się rozeszli do domów. Dzwonił sanepid, żeby zamknąć trumnę i wyprosić wszystkich. Okazało się bowiem, że u zmarłego wykazano koronawirusa - relacjonuje portalowi bielsk.eu jedna z uczestniczek uroczystości.

 

Sanepid poinformował rodzinę, że zmarły 80-latek był zakażony koronawirusem. Nakazał także przerwanie pogrzebu i poinformował, że ciało odbierze zakład komunalny. Mężczyznę pochowano dzień później bez udziału rodziny i żałobników. Bliscy zmarłego trafili na kwarantannę.

 

"Teść źle się poczuł"

 

- Teść źle się poczuł. Miał temperaturę 39,4 i kłopoty z oddychaniem. Szwagierka zadzwoniła po pogotowie. Odmówili jej przyjazdu i nakazali zgłoszenie się do ambulatorium. Zadzwoniła tam. Lekarka też odmówiła jego przyjęcia (...). Nikt nie chciał ani do niego przyjechać, ani przyjąć w szpitalu czy ambulatorium – zdradza synowa 80-latka.

 

Mężczyźnie został przepisany antybiotyk, według rodziny bezskuteczny. Po wizycie domowej lekarza, 80-latka zabrano do szpitala. - Karetka zabrała teścia około godziny 15. Ponoć najpierw położyli go na zakaźnym, później na wewnętrznym. A między godz. 19 a 20 dostaliśmy telefon, że teść nie żyje – mówi synowa.

 

ZOBACZ: Wezwał karetkę i zaatakował ratowników pogrzebaczem kuchennym

 

Jak zaznacza, lekarz wystawiający akt zgonu wyraził zgodę na normalny pogrzeb. Synowa podkreśla, że dopytywała czy teść nie miał koronawirusa. - Usłyszeliśmy,  że nie ma koronawirusa i możemy bez obaw normalnie odebrać ciało - mówiła. 

 

Brak wyniku, brak zakażenia

 

Jak donosi portal bielsk.eu mężczyźnie po przyjęciu do szpitala zlecono test na koronawirusa. Pacjent zmarł jednak przed wynikami testu i potraktowany został jako osoba niezakażona. Szpital wydał ciało rodzinie.

 

ZOBACZ: Zabiła ciężarną, a z ciała wycięła dziecko. Pierwsza federalna egzekucja kobiety od siedmiu dekad

 

Po uzyskaniu wyników sanepid wszczął odpowiednie procedury i powiadomił rodzinę.

 

- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby nie doszło do rozprzestrzeniania się wirusa - mówi Ewa Tarasiuk z sanepidu w Bielsku Podlaskim.

laf/msl/ bielsk.eu
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie