Nowe limity w komunikacji miejskiej. W Warszawie zabraknie pojazdów?
"Niech wyobrażenia rządu zmierzą się z rzeczywistością i twardymi danymi" - stwierdził Rafał Trzaskowski i wyliczył, że Warszawa nie ma na tyle pojazdów komunikacji miejskiej, by wszyscy pasażerowie dotarli do celu przy nowych epidemicznych obostrzeniach. Jak dodał prezydent stolicy, rządzący nie stworzyli podstaw prawnych, by skutecznie kontrolować liczbę osób w pojazdach.
Jednym z nowych ogólnopolskich obostrzeń, który wejdzie w życie od soboty, będzie ograniczenie liczby pasażerów mogących jechać w pojeździe transportu zbiorowego.
Zarówno w żółtej, jak i czerwonej strefie, będzie można zająć co najwyżej 50 proc. miejsc siedzących (i żadnego stojącego) albo 30 proc. miejsc siedzących oraz stojących.
ZOBACZ: Nowe obostrzenia. "Wraca zalecenie zostań w domu"
Pierwsza opcja sprawdzi się w pociągach, w których powierzchni dla stojących pasażerów zazwyczaj jest mniej niż siedzeń. Drugą możliwość będzie można zastosować w komunikacji miejskiej.
Trzaskowski: niech wyobrażenia rządu zmierzą się z rzeczywistością
Do tej pory w transporcie zbiorowym także obowiązywały limity, ale były one wyższe niż wprowadzane od soboty. Pociągiem mogło jechać tyle osób, ile miejsc siedzących miał skład. Natomiast w autobusach, tramwajach czy metrze można było zajmować 50 proc. wszystkich miejsc.
Obniżenie maksymalnego progu liczby pasażerów spotkało się z krytyką prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Na Facebooku napisał: "Niech wyobrażenia rządu zmierzą się z rzeczywistością i twardymi danymi".
ZOBACZ: Ile osób w sklepach w strefie czerwonej? Podano limity
Drodzy mieszkańcy, od jutra Miasto Stołeczne Warszawa wchodzi do czerwonej strefy COVID-19. Niestety, rząd po raz...
Opublikowany przez Rafała Trzaskowskiego Piątek, 16 października 2020