Nowa strategia rządu. "Balansowanie i trudne kompromisy"
Ochrona osób starszych, sprawna służba zdrowia i funkcjonująca gospodarka - to główne cele rządu, o których w czwartek mówił premier, przedstawiając rządową strategię walki z COVID-19. Priorytetem jest ograniczenie liczby zakażeń, stąd wiele zakazów. - Nie jesteśmy skazani na wybór: albo brak obostrzeń albo całkowity lockdown - mówi Mateusz Morawiecki. Nie brakuje krytyków nowej koncepcji rządu.
Sytuacja jest poważna - w niektórych szpitalach brakuje już miejsc dla zakażonych, a w przyszłym tygodniu liczba nowych przypadków w ciągu doby może przekraczać 10 tys. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda na zachodzie Europy - w Wielkiej Brytanii czy we Francji.
"Nie ma w tej chwili nic ważniejszego"
Premier przyznał w czwartek, że "walka z pandemią to najważniejsze zadanie i nie ma w tej chwili nic ważniejszego dla rządu". - Temu podporządkowane są wszystkie nasze działania. Są jasno wyznaczone zadania, jasno określone cele. To jest realne zagrożenie i niebezpieczeństwo - mówił Mateusz Morawiecki, który sam od kilku dni przebywa na kwarantannie, ponieważ miał kontakt z zakażona osobą.
Szef rządu długo wymieniał listę nowych ograniczeń dla sklepów, restauracji, szkół, kościołów czy basenów i siłowni.
ZOBACZ: "Dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia". RPO z pytaniem do Ministra Zdrowia
Jednocześnie podkreślał, że "nie jesteśmy skazani na wybór: albo brak obostrzeń, albo całkowity lockdown". - Jest droga pośrednia, zdroworozsądkowa, która zakłada jednak szereg rygorów i zakłada, że będziemy się do nich wszyscy stosować - zaznaczał.
Minister zdrowia mówił z kolei o "wciskaniu z całej siły hamulca". - Jesteśmy w sytuacji, w której pandemia przyspiesza - ostrzegał Adam Niedzielski.
Lockdown w wersji soft
Choć w ostatnich tygodniach nowych zakażeń jest kilkukrotnie więcej niż na wiosnę, to obostrzenia są łagodniejsze - uczniowie szkół podstawowych, dzieci z przedszkoli i żłobków nie zostają (przynajmniej na razie) w domach. Rząd nie zdecydował się też na zamknięcie choćby galerii handlowych i lokali gastronomicznych.
ZOBACZ: Most pontonowy rozmontowany. Ścieki wpadają do Wisły
Nowa strategia rządu ma jednak wielu krytyków - i to zarówno tych, którzy prowadzą własne biznes, czy bagatelizują pandemię (i popierają szwedzki model, który zakłada wytworzenie odporności zbiorowej), jak i tych, którzy wieszczą "włoski scenariusz" i uważają, że należy natychmiast całkowicie zamknąć choćby szkoły.
"Nie chcemy iść w skrajności"
Współautorzy nowej koncepcji przyznają w rozmowie z polsatnews.pl, że jest ona "trudna", bo nie zadawala żadnej ze stron. "Ale nie chcemy iść w skrajności. To balansowanie i trudne kompromisy" - słyszymy.
Efekty - w postaci mniejszej liczby zakażonych - powinny być widoczne w najbliższych tygodniach, ale cała strategia jest obliczona na długie miesiące. Jej ocena będzie możliwa dopiero w przyszłym roku.
Produkcja i eksport ratunkiem dla gospodarki
Z naszych informacji wynika, że rząd nie wyklucza kolejnych obostrzeń. Decyzje, tak jak dotychczas, będą podejmowane w cyklach tygodniowych.
Możliwe jest m.in. przejście wszystkich uczniów na tryb nauki z domu. Może to być jednak bardzo kosztowne dla budżetu państwa. I nie chodzi tutaj tylko o sfinansowanie zasiłków opiekuńczych dla rodziców najmłodszych uczniów. Ogromnym problemem będzie nieobecność pracowników w firmach - szczególnie tych, które eksportują swoje produkty.
ZOBACZ: Gospodarczy Sztab Kryzysowy. Trwają rozmowy pod przewodnictwem premiera
Sytuację ma monitorować nowy rządowy zespół - Gospodarczy Sztab Kryzysowy. "Sztab pracuje nad systemem wsparcia i zapewnieniem utrzymania miejsc pracy osób zatrudnionych w branżach, które mają ograniczone możliwości dochodowe w wyniku pandemii. Informacje o nowych możliwościach dla firm zostaną przedstawione w ciągu najbliższych dni" - poinformował po piątkowym posiedzeniu rzecznik rządu Piotr Müller.
Czytaj więcej