"Przez ostatnie siedem miesięcy ponieśliśmy gigantyczny koszt, który nic nie dał"
- To, co robiliśmy przez ostatnie siedem miesięcy, to był gigantyczny koszt, który jak widzimy nic nie dał, tylko odsunął zakażenia w czasie. To, co zrobiliśmy w kwietniu i maju było bez sensu - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" Krzysztof Szczawiński, matematyk, analityk i twórca modelu budowania odporności zbiorowej na koronawirusa.
- W marcu starałem się dotrzeć z taką propozycją do decydentów w Polsce, byłem głosem odosobnionym. Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z koronawirusem bez zarażenia pewnego procentu społeczeństwa. Tego wirusa nie jesteśmy w stanie wyeliminować jak eboli - mówił ekspert.
Jak dodał, "co byśmy nie robili, to będzie musiał dotknąć pewnego procentu społeczeństwa". - Teraz pytanie, jak sobie z tym poradzić i jest na to ileś opcji - tłumaczył.
- Opcja, która została zastosowana w Polsce, to hamowanie rozprzestrzeniania się wirusa, a efektem tego jest przesuwanie w czasie. Jeśli i tak społeczeństwo musi się zarazić, to pytanie kto to będzie i w jakim czasie się to wydarzy - dodał.
ZOBACZ: Setki studentów medycyny zakażonych koronawirusem
- Z moich modeli i przeliczania wielu scenariuszy wynika to, że optymalnym podejście byłoby, by jak najwięcej młodych i odpornych przez to przeszło i się uodporniło, przez to mniej starszych i wrażliwych dotknie. Dzięki temu będzie mniej hospitalizacji i zgonów - wyjaśniał Szczawiński.
Przyznał, że "implementacja tego nie jest prostą sprawą, ale chodzi o logikę". - Im więcej młodych się zarazi, tym mniej starszych to dotknie. To pierwsza rzecz, którą powinniśmy zrozumieć. Kolejną kwestią jest jak to zaimplementować. W kwietniu, maju, czerwcu mogliśmy to przeprowadzić, wtedy byłoby łatwiej. Teraz wiążą się z tym problemy implementacyjne. Najważniejszą rzeczą jest, żeby chronić starszych i wrażliwych - mówił.
"Młodzi tarczą dla starszych"
Pytany przez Bogdana Rymanowskiego, jak to zrobić, odpowiedział: "potencjalnie możliwa jest izolacja osób w domach i pomoc, np. przez dostawy zakupów". - Byłoby to na pewno wielkim wysiłkiem i kosztem, ale starałem się policzyć, jak to się porównuje do tego, co zrobiliśmy. Koszt tego, co zrobiliśmy, to było ponad 1 mld zł dziennie. Dostawy, nawet dla 5 mln osób dziennie, byłby niewspółmiernie mniejszy - tłumaczył Szczawiński.
- Na okres, kiedy próbowalibyśmy osiągnąć odporność zbiorową, to osoby starsze, np. starszych nauczycieli powinniśmy chronić. Chodziłoby o to, żeby ten okres był jak najkrótszy, żeby ci młodzi stali się tarczą dla starszych jak najszybciej - dodał.
ZOBACZ: SARS-CoV-2 utrzymuje się na pieniądzach 10 razy dłużej niż wirus grypy
Pytany, czy większość rządów świata się myliło, wprowadzając ograniczenia, Szczawiński odpowiedział: "decyzje w tych kwestiach podejmowali ludzie, którzy nie kierują się logiką poznania prawdy, zrozumienia procesów i poszukiwania najlepszego rozwiązania, tak jakby to było w firmach, które szukają najlepszego wyniku, tylko przez ludzi, którzy robią to co dobrze brzmi". - Taka jest logika mianowania decydentów na te pozycje - dodał.
Zdaniem Szczawińskiego to nie lekarze powinni decydować o systemie walki z koronawirusem. - Lekarze to wspaniali ludzie, bohaterowie, którzy mają konkretną perspektywę - uratować chorego, którego mają przed oczami. To nie jest właściwa perspektywa do podejmowania decyzji systemowych. Lekarze mają trudność z przyjęciem perspektywy, że żeby zarazić mniej starszych i wrażliwych, trzeba najpierw jak najszybciej zarazić i uodpornić młodych i zdrowych. Żeby podejmować takie decyzje, trzeba operować na jak najlepszych modelach - podkreślił Szczawiński.
- Nie proponuję totalnej rewolucji, ale apeluję o zrozumienie logiki, jak to działa - dodał.
WIDEO: zobacz rozmowę z Krzysztofem Szczawińskim
Taktyka Szwecji
Pytany o taktykę walki z koronawirusem, jaką zastosowała Szwecja, Szczawiński odpowiedział: "model to narzędzie, które pozwala zrozumieć, jak to działa". - Szwedzi na początku nie zrobili tego według jakiegoś modelu, ale puścili to na żywioł i robili nieśmiałe kroki. Zrobili też jeden podstawowy błąd, czyli nie dopilnowali DPS-ów, starszych i wrażliwych - tłumaczył.
ZOBACZ: Włochy. Rekord zakażeń od początku pandemii
- Ja od początku powtarzam, ze najważniejsze jest chronić starszych i wrażliwych. Dużo lepiej będziemy w stanie ich chronić, jak to będzie trwało krócej. Im szybciej skoncentrujemy zakażenia na młodych i zdrowych, tym mniej starszych i wrażliwych to dotknie - dodał.
Czytaj więcej