Nie chciała dziecka. Zamknęła je w szafie i czekała aż umrze
37-letnia Rosjanka nie chciała wychowywać kolejnego dziecka. Po porodzie w domu zamknęła noworodka w szafie i czekała, aż umrze z głodu. Do tragedii doszło w Karpińsku w centralnej Rosji. Kobieta ma jeszcze dwoje dzieci - 13-letniego syna i 3-letnią córkę.
Będąca w trzeciej ciąży 37-letnia Julia nie chciała wychowywać kolejnego dziecka. Po porodzie w domu powiedziała rodzinie i znajomym, że urodziła martwe dziecko.
ZOBACZ: "Z bólu nie wiedziałam co robić, gryzłam ściany". Dominika straciła osiem ciąż
Kobieta chciała zabić noworodka, ale jak piszą rosyjskie media, nie była w stanie tego zrobić. Zamiast tego niemowlę włożyła do sportowej torby i zamknęła w szafie licząc na to, że dziecko umrze samo z wygłodzenia. Podawała mu tylko wodę.
Przypadkowe odkrycie
Noworodka w mieszkaniu odnaleźli znajomi kobiety. 37-latka urządziła przyjecie urodzinowe dla swojego 13-letniego syna. W czasie zabawy jedna ze znajomych usłyszała cichy płacz z zamkniętego pokoju.
Zapytana o to matka miała odpowiedzieć, że pokój jest nieużywany i dlatego jest zamknięty. Dźwięki płaczu miały zaś pochodzić od lalki, która miała znajdować się w pomieszczeniu.
Wykorzystując moment nieuwagi matki w czasie przyjęcia, jedna ze znajomych kobiety weszła do pokoju i przeszukując go, odnalazła ukryte w szafie niemowlę.
Dzieci wiedziały
Okazało się, że 13-letni syn kobiety wiedział o ukrytym w szafie dziecku. Według relacji przyjaciół 37-letniej Julii, chłopiec był zaszantażowany przez matkę, by nie mówić o zamkniętym noworodku. Rosyjskie media donoszą, że chłopiec miał w tajemnicy karmić niemowlę.
ZOBACZ: Rosja. Samospalenie dziennikarki. "Niekończące się szykany ze strony prokuratorów"
Pośrednio wiedziała o sytuacji także 3-letnia córka kobiety. Dziewczynka mówiła w przedszkolu, że "ma w domu lalę Katyę".
Dziewczynka w ciężkim stanie
- Trudno w to uwierzyć, ale wygląda na to, że rzeczywiście doszło do takiego zdarzenia - powiedział Valery Gorelykh rzecznik policji w Swierdłowsku. - Aby to potwierdzić, konieczna jest opinia lekarska poświadczająca, że 37-latka jest rzeczywiście matką dziecka. Faktem jest, że podejrzana nie była zarejestrowana w żadnej poradni w czasie ciąży i nie zwróciła się o pomoc do lekarzy w momencie porodu. Być może poród odbył się w domu - tłumaczył.
Wycieńczone niemowlę trafiło do szpitala, gdzie lekarze walczą o jego życie. Dziecko ma mieć silne niedożywienie, oraz podejrzenia rozwoju innych chorób. Matkę wysłano na obserwacje psychiatryczną.
ZOBACZ: Leżała w płytkim grobie niedaleko córeczek. "Widziały, co robiłem ich mamie"
Kobieta samotnie wychowywała dwoje dzieci, z mężem rozstała się na początku tego roku. Nie wiadomo czy utrzymywał kontakt z rodziną. - Rodzina nie była notowana, nie było też żadnych skarg ze strony sąsiadów - dodał Gorelykh.
Czytaj więcej