Proboszcz zniechęca wiernych do zakładania maseczek. "Za wszystko biorę odpowiedzialność"
Ksiądz Jan Karlak, proboszcz parafii św. Jana Pawła II w Nowym Targu, zakupił specjalną lampę do oczyszczania powietrza w kościele. Twierdzi, że urządzenie ma certyfikat NASA, dlatego wierni nie muszą zasłaniać nosa i ust w trakcie nabożeństw. Specjaliści przekonują, że to absurd, ponieważ żaden sprzęt nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa.
- Proszę się nie martwić, w tym momencie nikt w naszym kościele nie może się zarazić ani grypą, ani COVID-em, ani żadną inną bakterią czy wirusem – poinformował parafian ksiądz Jan Karlak, proboszcz kościoła pod wezwaniem św. Jana Pawła II w Nowym Targu. Jak mówił, wierni nie muszą już zakładać maseczek (mimo że zgodnie z przepisami w kościołach trzeba zasłaniać usta i nos), ponieważ zakupił "system do sanityzacji powietrza i pomieszczeń oparty o technologię fotokatalizy i utleniania tlenkiem tytanu".
ZOBACZ: Warszawa w strefie "żółtej". Dodatkowe obostrzenia w ponad 100 powiatach
Proboszcz przedstawił certyfikat z którego wynika, że zakupiony system neutralizuje 99,9 proc. bakterii, wirusów i grzybów. "System zabezpiecza przed zakażeniami pomiędzy ludźmi" – czytamy w dokumencie wystawionym przez Alfa-Went z Trzebini.
Jego ogłoszenie wywołało falę komentarzy, ponieważ powszechnie wiadomo, że dotychczas nie wynaleziono w pełni skutecznej broni w walce z koronawirusem, a sam Nowy Targ znajduje się w strefie czerwonej.
Specjaliści zdziwieni deklaracjami proboszcza
Skontaktowaliśmy się z polskim dystrybutorem specjalistycznych oczyszczaczy powietrza. - Chciałbym podkreślić, że to urządzenie, które zainstalowano w kościele w Nowym Targu jest kopią naszego sprzętu i technologii. Ono nie ma certyfikatu NASA, ponieważ posiadają go tylko nasze urządzania, które od 10 lat przechodzą testy na całym świecie. Ale nawet nasze urządzenia nie gwarantują w pełni, że w danym pomieszczaniu nie można się zakazić – tłumaczy w rozmowie z polsatnews.pl Marcin Malicki z firmy ActivTek.
ZOBACZ: Marszałek województwa łódzkiego Grzegorz Schreiber ma koronawirusa
- Mnóstwo firm kopiuje naszą technologię, która została opracowana na potrzeby stacji kosmicznej, a dopiero później została skomercjalizowana. Urządzenie, które zainstalowano w kościele to chiński produkt, badano i testowano go tylko w Chinach. Nie ma pewności, czy jest bezpieczny dla ludzi – przekonuje Malicki i podkreśla, że "urządzenia są wsparciem innych środków bezpieczeństwa, dlatego wierni z parafii w Nowym Targu powinni zasłaniać usta i nos w kościele".
"Mnóstwo sprzętu, który nie działa"
O "absurdzie" mówi z kolei dr Tomasz Ozorowski, specjalista mikrobiologii i były prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej. - Wiem, że takiego sprzętu jest bardzo niewiele na naszym rynku. On jest wysokospejcalistyczny, bardzo kosztowny. Natomiast mamy mnóstwo sprzętu, który możemy kupić za grosze, wiemy, że nie działa lub nie ma dowodów na jego działanie. Nie wiem, co zostało zamontowane w tej parafii, ale nie sądzę, żeby to był sprzęt, który rzeczywiście działa, ponieważ muszą być spełnione konkretne parametry, które w moim przekonaniu nie mogą być spełnione w kościele – stwierdził na antenie Polsat News.
WIDEO: Dr Tomasz Ozorowski, specjalista mikrobiologii i były prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej
Proboszcz odpiera krytykę. Według niego przedstawiciel ActivTek "nie ma zielonego pojęcia o czym mówi, ponieważ nie wie, jakie urządzenie zakupiła parafia". – Ten człowiek opowiada bzdury, mamy stosowane dokumenty i certyfikaty – podkreśla.
ZOBACZ: Grzegorz Puda: hodowla zwierząt futerkowych spełnia fanaberie małej grupy osób
– Zrobiłem to dla ludzi, nie dla rozgłosu. Za wszystko biorę odpowiedzialność – deklaruje w rozmowie z polsatnews.pl. Jak mówi, sam nie nosi maseczki ani przyłbicy, ponieważ ma alergię i "źle się w nich czuje".
Ile kosztowało urządzenie?
Proboszcz nie chce ujawnić kosztu zakupu urządzenia. – Mieliśmy dwóch sponsorów, którzy chcą pozostać anonimowi – deklaruje.
Według Marcina Malickiego z ActivTek urządzenie mogło kosztować około 5 tys. złotych.
Jak podają lokalne media, ks. Jan Karlak to "niezwykle rzutki menager", który stawia na najnowsze technologie. "Niemal od podstaw zbudował prężną parafię. (...) Ogrzewanie kościoła zaprojektowano w oparciu o niskotemperaturowe ogrzewanie podłogowe z pompą ciepła zasilaną studniami głębinowymi. To oznacza, że nawet podczas największych mrozów świątynia ogrzewa się niemal za darmo. Z dachu kościoła odzyskiwana jest też woda" – czytamy na nowytarg.naszemiasto.pl.
Czytaj więcej