Rząd nie zwiększy liczby niedziel handlowych. Większość Polaków chce otwarcia sklepów
Postulat pracodawców, by na czas pandemii znieść zakaz handlu w niedziele nie ma zwolenników w kręgach rządowych, choć jest popierany przez większość konsumentów. Przedsiębiorcy argumentują, że poluzowanie ograniczeń umożliwiłoby rozłożenie zakupów na dodatkowy dzień w tygodniu, co byłoby z korzyścią dla bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków.
W Słowenii wprowadzono właśnie zakaz handlu w niedziele z uzasadnieniem, że służy on walce z …epidemią.
W Polsce w tym roku mamy tylko siedem niedziel handlowych. Ostatnią mieliśmy 30 sierpnia, na następną czekamy aż do 13 grudnia. Z badań ankietowych wynika, że za całkowitym przywróceniem handlu w niedziele jest ponad 53 proc. Polaków - głównie młodszych i bardziej aktywnych.
Polacy są przeciw, a nawet za
Projekt ustawy przywracającej niedziele handlowe pracodawcy skierowali do Rady Dialogu Społecznego. Zakaz handlu nie obowiązywałby w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub epidemii i przez 180 dni od ich odwołania. Pracownicy handlu mieliby w tym czasie zapewnione dwie wolne niedziele w miesiącu.
ZOBACZ: Kryzys branży turystycznej. Kto i na jaką pomoc może liczyć?
Przedstawiciele rządu zapytani przez „Dziennik Gazetę Prawną” o ocenę tego postulatu odpowiedzieli negatywnie. - Nie planujemy złagodzenia tych regulacji. Obecne okoliczności tego nie uzasadniają. Wydaje się, że sytuacja w handlu unormowała się po okresie zawirowań związanych z epidemią - ocenia Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. W podobnym duchu wypowiadała się także wicepremier Jadwiga Emilewicz.
Wiceminister Szwed twierdzi, że nie ma wielkiej presji społecznej na rezygnację z ograniczeń, a Polacy w większości się do nich przyzwyczaili. - Nie chcemy odwracać tych trendów, nawet jeśli zawieszenie zakazu handlu miałoby obowiązywać czasowo - dodaje.
Jednak - jak informuje MondayNews Polska - z badań opinii społecznej wynika, że za całkowitym przywróceniem handlu w niedziele opowiada się 53,5 proc. Polaków. Przeciwnego zdania jest 33,7 proc. Sondaż został przeprowadzony przez UCE Research w okolicach placówek handlowych w 16 dużych miastach, a także w12 średnich i mniejszych miejscowościach.
Tylko seniorzy zadowoleni z zakazu handlu
Największe poparcie - 65-procentowe - idea przywrócenia handlu w niedziele ma w grupie wiekowej 37-55 lat. Takie rozwiązanie preferuje też 55 proc. osób w wieku 18-25 lat oraz 56 proc. Polaków w przedziale wiekowym 26-36 lat.
Jedynie osoby z grupy 56-80 lat są w większości zwolennikami obecnego modelu, czyli zamknięcia sklepów w prawie wszystkie niedziele. Aż 59 proc. seniorów, chce by placówki handlowe nie były czynne w ostatnim dniu tygodnia, a jedynie 38 proc. opowiada się za powrotem do handlu w niedziele.
ZOBACZ: Wystawił "puste" faktury na blisko 35 mln zł. 32-latek trafił do aresztu
Ekonomistów nie zaskakuje fakt, że na przywrócenie handlu świątecznego najbardziej czekają Polacy w wieku średnim. Osoby w tej grupie wiekowej są najbardziej aktywne zawodowo i w związku z tym czas na robienie zakupów mają głównie w weekendy.
Trzydziesto- i czterdziestolatkowie muszą też zaspokajać konsumpcyjne potrzeby swoich małych albo dorastających dzieci oraz robić duże inwestycje związane z remontowaniem czy urządzaniem mieszkań. Także w tej grupie wiekowej najczęściej zdarzają się tzw. zakupy awaryjne.
Z kolei wśród seniorów aprobata dla zakazu handlu w niedziele wynika z przywiązania do obyczaju, że nie pracuje się w dni świąteczne. Poza tym emeryci mają więcej czasu na robienie zakupów w dni powszednie niż ludzie młodzi i zapracowani. Najlepiej też pamiętają minioną epokę, w której wszystkie sklepy były w niedziele zamknięte.
Przedsiębiorcy kontra związkowcy
Przedstawiciele związków zawodowych odrzucają argument środowisk biznesowych, że przywrócenie w okresie pandemii niedziel handlowych poprawi sytuację firm osłabionych przez „covidowy” kryzys gospodarczy.
- Nie ma ekonomicznych przesłanek do zawieszania ograniczeń handlu. Pracodawcy wyolbrzymiają problemy, których nie potwierdzają rzetelne dane. Z tych przedstawionych przez GUS wynika, że latem tego roku sprzedaż detaliczna w Polsce była wyższa niż rok wcześniej - podkreśla Alfred Bujara, szef handlowej „Solidarności”.
Związkowcy powołują się także na najnowsze doniesienia ze Słowenii. Tamtejsze Zgromadzenie Państwowe uchwaliło ustawę wprowadzającą zakaz handlu w niedziele i święta. Inicjatorką przyjętych rozwiązań była opozycyjna partia lewicowa poparta przez związki zawodowe. Przeciwko regulacjom ograniczającym handel protestowały organizacje zrzeszające słoweńskich pracodawców.
ZOBACZ: Donald Trump zakażony koronawirusem. Z limuzyny pozdrawiał swoich fanów
- Jeśli inne kraje europejskie wzorują się na naszej ustawie, to znaczy, że jest ona po prostu dobra - komentuje Alfred Bujara, inicjator polskiej ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele.
Słowenia zamyka sklepy w niedziele
Rozwiązania wprowadzane w Słowenii są bardzo podobne do tych, które obowiązują od marca 2018 roku w Polsce. Co do zasady sklepy w niedziele będą zamknięte, jednak przewidziano wyjątki dla placówek, w których za ladą staną sami właściciele, studenci albo emeryci.
Inne wyjątki obejmą sklepy o powierzchni do 200 m kw. funkcjonujące na stacjach paliw, przy dworcach kolejowych i stacjach autobusowych. Handel będzie także dozwolony w 12 niedziel w roku.
Jednym z argumentów zwolenników nowego prawa jest walka z …epidemią. Sklepy zamknięte w niedzielę mają zniechęcać mieszkańców kraju do tłumnego opuszczania domów w tym dniu. Już w marcu tego roku obowiązywał w Słowenii zakaz handlu w niedziele tłumaczony walką z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Tamte regulacje wygasły, stąd decyzja parlamentu o wprowadzenie ich na stałe, w nieco innej formie.
Co ciekawe, najnowszych przepisów nie poparł rząd Słowenii, a minister gospodarki ostrzegał przed skutkami zakazu dla firm handlowych, miejsc pracy, dostawców oraz ośrodków turystycznych.
Czytaj więcej