Możemy pozazdrościć niskiej inflacji Europie Zachodniej

Biznes
Możemy pozazdrościć niskiej inflacji Europie Zachodniej
Polsat News

Francuzi we wrześniu mieli tylko 0,1 proc. inflacji, a we Włoszech ceny w tym miesiącu były o 0,5 proc. mniejsze niż rok temu. My 1 października poznamy wstępne szacunki naszej inflacji. Ekonomiści prognozują, że wzrosła z 2,9 proc. w sierpniu do 3 proc. we wrześniu.

Informację o inflacji w Polsce jak zawsze przygotuje Główny Urząd Statystyczny, ale warto też śledzić raporty Eurostatu. Ten europejski organ statystyczny posługuje się inną metodologią niż GUS. Efekt jest taki, że na przykład polska inflacja w sierpniu - według GUS - wyniosła 2,9 proc., jednak Eurostat wyliczył ją na 3,7 proc.


W kilkunastu krajach ceny spadają


Z badań Eurostatu wynika, że połowa krajów Unii Europejskiej odnotowuje spadek średniego poziomu cen w porównaniu z 2019 rokiem. W sierpniu największą deflację (zmianę cen o minus 2,9 proc.) zanotował Cypr, a w Grecji było to minus 2,3 proc.

 

ZOBACZ: NBP potwierdza: inflacja coraz mniej groźna


Liczne kraje mają spadek cen mniejszy niż 1-procentowy. Są to zarówno duże państwa - Niemcy, Hiszpania i Włochy, jak i mniejsze - Portugalia, Chorwacja, Słowenia, Łotwa i Estonia. Niedużą deflację notuje też cała strefa euro.


W kilkunastu krajach panuje inflacja, ale przeważnie nie sięga ona nawet 1,5 proc. Według Eurostatu, tylko cztery kraje UE wykazują ponad 2-procentowe wzrosty cen. Polska z wynikiem 3,7 proc. ma inflację mniejszą tylko od węgierskiej (4,0 proc.). W Czechach ceny wzrosły o 3,5 proc., a w Rumunii o 2,5 proc.


Inflacja "zjada" płace i lokaty


Inflacja zabiera nam w tej chwili bardzo dużą część przyrostu wynagrodzeń. Przeciętna płaca w polskich przedsiębiorstwach w sierpniu było o 4,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. Jeśli jednak uwzględnić inflację, to realnie zwiększyła się tylko o 0,4 proc.


W 2019 roku było pod tym względem dużo lepiej - wynagrodzenia nominalnie wzrosły o 7,3 proc., a realnie o 4,8 proc. Co ciekawe, kiedy w 2015 roku mieliśmy w Polsce lekki spadek cen, to odczuwalny wzrost płac (4,2 proc.) był wyższy niż ten wynikający tylko z "suchych" danych (3,1 proc.).


Wzrost cen uderza nie tylko w płace, lecz także w oszczędności Polaków. Powodem są tu drastyczne cięcia stóp procentowych podyktowane przez Narodowy Bank Polski. W rezultacie oprocentowanie depozytów bankowych nominalnie spadło prawie do zera.

 

ZOBACZ: Banki w czasie pandemii. Nieopłacalne lokaty i ciągle drogie kredyty


Co gorsza, z wyliczeń Expandera wynika, że realne oprocentowanie lokat w Polsce w lipcu było najgorsze w Unii Europejskiej i wyniosło minus 3,38 proc. Tym wynikiem przebijamy Węgry (minus 3,24 proc.) i Czechy (minus 3,17 proc.). Okazuje się zresztą, że banki w tych trzech krajach Europy Środkowej oferują zdecydowanie najgorsze warunki oszczędzającym na całym Starym Kontynencie.


Problemy złotego


Jeszcze jedną konsekwencją utrzymywania przez NBP realnie ujemnych stóp procentowych jest wrześniowe osłabienie złotego. Rano we wtorek 29 września za euro trzeba było płacić prawie 4,60 zł, czyli najwięcej od początku kwietnia. Dolar, frank szwajcarski i funt brytyjski w tym samym czasie też osiągały ceny najwyższe od kilku miesięcy. Złoty po tym wstrząsie odrobił straty i jest teraz wyżej notowany, ale to może być krótkoterminowa poprawa sytuacji.


Wiele wskazuje na to, że od polityki konsekwentnie niskich stóp procentowych zaczynają odchodzić Węgrzy. Narodowy Bank Węgier tydzień temu podniósł 1-tygodniową depozytową stopę procentową o 15 punktów bazowych do 0,75 proc.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie